Rozdział 22. Specjalista European Society of Hypertension
European Society of Hypertension wprowadziło tytuł specjalisty ESH, uznałam, że mój dorobek naukowy w hipertensjologii upoważnia mnie do aplikowania o ten tytuł. Złożyłam dokumenty i zostałam specjalistą. Zdałam także krajowy egzamin z hipertensjologii w 2006 roku, w pierwszej sesji dla tej specjalizacji. Zaproszenie do zdawania egzaminy przysłał mi prof. Krzysztof Narkiewicz, ówczesny konsultant krajowy ds hipertensjologii.
Dyplom specjalisty European Society of Hypertension
Dyplom członkini European Society of Hypertension ( do 2013 r.)
Tres faciunt collegium czyli mój trzeci dyplom międzynarodowy związany z hipertensjologią, a dokładnie z promocją diety z ograniczeniem jonu sodowego na poziomie krajowym
Pamiętny kongres pod wieloma względami - poczynając od przesiadki w Houston i konieczności uzyskania wizy amerykańskie, poprzez prezentację posteru, na wycieczce do Chichen Itza kończąc, podczas której poznałam Tamarę Nelson z Kansas City, która zachęciła mnie do podszlifowania języka angielskiego.
Podróż lotnicza: TAM: Warszawa - Amsterdam (1095km/681 mil)
Amsterdam - Houston(8083km/5023 mil)
Houston - Cancun (1282km/797mil) - w jedną stronę 20920km/13002 mil Z POWROTEM: Cancun - Houston
Podobało mi się podbijanie wielkiego świata i zwiedzanie go na własną rękę. W następnym roku ruszyłam więc na kongres International Society of Hypertension do Cancun, w Meksyku, który odbywał się od 17 do 21 kwietnia 2005 roku. Powodem wyjazdu było przyjęcie do prezentacji mojego posteru Compliance with low salt diet in hypertensive patients. Zaczęły się więc przygotowania - najważniejsze znalezienie było biletu lotniczego oraz zakwaterowania w odpowiednich cenach.
Najkorzystniejszy bilet kosztował 2596,00 pln, ale związany z przesiadką w Houston - co wymagało wizy amerykańskiej. Studiując przepisy ubiegania się o wizę amerykańską odkryłam istnienie wiz dla dziennikarzy. Spełniałam już wtedy nie tylko faktyczne, ale i formalne kryteria bycia dziennikarzem – miałam press ID czyli legitymację Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Wizyta w ambasadzie przebiegła typowo, zapytano mnie o zawód oraz powód wyjazdu do Meksyku, a także zadano pytanie:
-Czy będzie pani raportować po podróży? - co oznaczało czy będę pisać artykuły na temat podróży. Przy odpowiedzi, że tak będę raportować uznano więc, że kwalifikuję się do otrzymania wizy dziennikarskiej typu "I".
Podróż rozpoczęła się 12 kwietnia 2005 roku rejsem KL 1362 6.40 do Amsterdamu byłam tam o 8.50. Przeszłam do odpowiedniej bramki i spokojnie ustawiłam się w kolejce do samolotu do Houston, który startował o 10:30. Nie wiedziałam jeszcze wtedy nic a nic o przeżyciach związanych z przekraczaniem granicy amerykańskiej.
Gdy podałam moje dokumenty, stewardessa przyjmująca pasażerów na pokład spojrzała na mnie niezwykle przenikliwie. Byłam przyzwyczajona, że to ja patrzyłam na ludzi przenikliwym spojrzeniem zastanawiając co się kryje w danym człowieku, a tu ktoś inny patrzył wzrokiem dociekliwego badacza na mnie! Przez chwilę nasze spojrzenia spotkały się i zmierzyły ze sobą. Ten krótki moment był powodem pojawienia się potem w mojej powieści postaci Pani Naziemnej.
Podróż do Houston upłynęła bez specjalnych przygód jeśli nie liczyć wrażenia, że siedzę w samolocie do Nowego Jorku. Nawet przez chwilę byłam prawie pewna, że to samolot do Nowego Jorku – może pokazywano trasę na monitorze, która to sugerowała w mojej wyobraźni? W ogóle geografia Stanów Zjednoczonych jest dla mnie ciągle trudna. Pod koniec lotu rozdano karty I-94, z którymi zetknęłam się po raz pierwszy. Wypełniłam oczywiście z pomyłką. Teraz drukuję sobie z internetu kartę I-94 i mam ściągawkę. Jej wypełnienie nie jest łatwe - wymaga podania różnych szczegółowych danych jak numer paszportu, numer lotu czy adres zamieszkania w Stanach Zjednoczonych. Podobno już od ubiegłego roku nie obowiązuje dokumentowanie wyjazdu za pomocą oddania odcinka karty I-94.
W Houston wylądowaliśmy o 13.40. Tamtejsze lotnisko wydało mi się gigantyczne. Szłam długimi korytarzami aż wreszcie zalazłam się w hali będącej przepustką do DEMO-KRAJU lub DEMOK-RAJU jak to napisałam w jednej z moich powieści.
Kilkoro urzędników chodziło wzdłuż kolejki podróżnych, oczekujących na rozmowę z pogranicznikiem, kontrolując wypełnione druczki - kazano mi napisać transit to Mexico . Sama wiadomość transit nie była wystarczająca dla amerykańskich baz danych. Podeszłam do pogranicznika, który zapytał: Gdzie jedziesz? Do Cancun - odpowiedziałam. To było proste. Następne pytanie brzmiało: Dla kogo pracujesz? Rozumiałam co do mnie mówi, ale nie rozumiałam o co pyta. Zapytałam o co mnie właściwie pyta. Pogranicznik powtórzył pytanie, odrzekłam, że nie rozumiem pytania. Tak postawione pytanie ma w języku polskim kontekst nieco pejoratywny i personalny, w amerykańskim angielskim jest normą - ale o tym dowiedziałam się dużo później. Jeżeli szeregowy pogranicznik nie jest w stanie porozumieć się w trzech pytaniach, to obwiązany jest przekazać sprawę swemu szefowi, który jest lepiej wykształcony językowo oraz w dziedzinie komunikacji między ludźmi. Angielszczyzna wyższego rangą pogranicznika oraz sposób zadawania pytań były dla mnie zrozumiałe i podstemplowano mi zezwolenie na ów transit to Mexico. Teraz pytania o cel podróży i jej szczegóły są zadawane w Europie, przed wpuszczeniem na pokład samolotu.
Trochę czasu upłynęło mi na tych wyznaniach i gdy doszłam do miejsca odbioru bagażu. Na taśmie samotnie kręciła się ostatnia walizka, moja oczywiście. W nerwach ściągnęłam ją prosto na swoją stopę. Nie bacząc na bolesny uraz stopy przecwałowałam chyżo do innego terminalu, ale niestety nie zdążyłam swój samolot.
Zgłosiłam się do obsługi naziemnej, która dokładała starań, aby nie zrozumieć mojego angielskiego. Jest to raczej rzadka postawa, ale musiało mi się przytrafić spotkanie takiej osoby akurat na początku moich kontaktów z Amerykanami. Chcąc wykazać jaka z niej światowa osoba, zapytała mnie w jakim innym języku możemy rozmawiać poza angielskim. Dałam jej do wyboru polski, rosyjski i białoruski, w którym potrafię wygłosić jeden wierszyk dla dzieci.
W oka mgnieniu okazało się, że stewardesa rozumie co mówię do niej po angielsku! Do tego stopnia poprawiła się nam komunikacja, że nie tylko wyznaczyła mi lot do Cancun, ale nawet udało mi się zmienić lot powrotny na późniejszy. Było oczywiste, że 50 minut jakie miałam podczas powrotu nie wystarczy na przesiadkę. Droga od wyjścia z samolotu, którym przyleciałam do Houston, formalności na granicy plus dojście do bramki spod której był lot do Cancun zajęła mi prawie 2 godziny.
Przesiadając się kolejny raz udało mi się zrobić własną fotkę lotniska
Samolot do Cancun miałam o godz.15:50 dzięki czemu mogłam zebrać myśli. Siedząc w sporych nerwach, nie wiedząc co jeszcze mnie zaskoczy postanowiłam zadzwonić do domu. Porozmawiałam chwilę z mężem i córką, co podniosło mnie na duchu, że nie zginę w tym oceanie bramek, korytarzy, komunikatów i tysiąca nowych, kompletnie nie znanych mi okoliczności.
Pierwotnie lot do Cancun był spod bramki F jak freedom, ale w międzyczasie zmieniono bramkę na E jak ewenement - że też to wszystko usłyszałam i zrozumiałam w języku ciągle mi obcym nie mogę nadziwić się do dziś!
Dworzec lotniczy w Cancun
W Cancun wylądowałam o 18:09, a lot upłynął bez większych przeszkód. Odbiór bagaży oraz procedury graniczne także nie były kłopotliwe. Kontrolowano jedynie tych którym zapaliła się czerwona lampka podczas przechodzenia obok celników, w moim przypadku lampka była na szczęście zielona. Miałam zamówiony hotel i taksówkę przez internet. Kierowca czekał już na lotnisku. Jechaliśmy z lotniska chyba około 20-30 minut, drogi były raczej puste, zapamiętałam że na poboczach była wyschnięta roślinność oraz fruwające śmieci.
Plan Cancun
Koszt noclegów wg zachowanego rachunku był 1030 pln kosztowały więc mnie noclegi. Trzeba było oszczędzać na innych wydatkach. Było to możliwe poprzez pożywianie się oraz nawadnianie na przerwach kawowych na kongresie.
Lobby hotelu Batab
Hotel położony był w downtown - cokolwiek to oznacza, a w przypadku Cancun oznaczało godzinę drogi autobusem do zona hotelera czyli miejsca obrad. Umeblowanie pokoju było skromne – łóżko, stolik nocny, blat z lustrem, na ścianie lampa z ozdoba w kształcie węża bowiem Cancun oznacza miasto węża. Nie było radia, a telewizja tylko z kanałem w języku hiszpańskim, na szczęści miałam swoje małe radio i mogłam słuchać muzyki w stylu mariachiktórą bardzo polubiłam i do dziś chętnie słucham.
Hotelu nie oferował śniadań. W recepcji kupiłam tylko duża butelkę wody i to była moja pierwsza kolacja po wylądowaniu. Różnica czasu 7 godzin sprawiła, że usnęłam szybko, ale o 4 rano zbudziło mnie pianie koguta. Wyjrzałam za okno mojego pokoju hotelowego. Widok nie był porywający.
Widok z okna mojego pokoju
Zaczęłam studiować materiały kongresowe i sporządzać notatki z podróży. Około 8 wyszłam w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia.
Mój pokój
W okolicy było najwięcej sklepów dla samochodów. Przy każdej ladzie otwartej na ulice stało kilku facetów i zawzięcie kupowało jakieś rurki, koła, tłoki. Tak mnie zaciekawili, że zrobiłam parę zdjęć tych dżentelmenów.
Dopiero po 15 minutach marszu na Avenue Uxmal znalazłam sklep spożywczy - można było płacić w dolarach a wydawali w peso. Jedzeni upiorne same batony i chleb z waty - coś takiego kupiłam i przegryzałam na śniadanie bez entuzjazmu.
Po śniadaniu postanowiłam zwiedzić miasto - skierowałam się na prawo z Avenue Chichen Itza do Avenue Tulum. Jest to jedna z głównych ulic miasta, szeroka, bodaj dwu lub trzypasmowa, z ozdobną roślinnością po środku.
Bomberos czyli strażacy
Typowa architektura dla Cancun
Moim punktem orientacyjnym w drodze powrotnej ze spacerów po Avenue Tulum oraz wypraw do zona hotelera byli strażacy zwani tu bomberos.
Meksykanka zajmująca się sprzedażą bobu oraz fasolki
Warzywa łuskała i pakowała na poczekaniu. Zapytałam ją któregoś dnia czy mogę zrobić zdjęcie - nieco krygując się zezwoliła. Kobieta zajmująca się sprzedażą bobu czy fasolki, którą łuskała i pakowała na poczekaniu. Zapytałam ją któregoś dnia czy mogę zrobić zdjęcie - nieco krygując się zezwoliła.
W tej restauracji zjadłam lunch
Spędziłam dużo czasu rozpoznając przestrzeń po której miałam się poruszać. Nie potrafiłam sobie wyobrazić co oznaczają adresy na Bulwarze Kukulcan, na przykład 10 km Blv.Kukulcan.
Przystanek autobusowy, z którego odjeżdżałam na obrady do zona hotelera
To nie były jednak standardy kongresowe, które znałam z dotychczasowych wojaży
Pokwitowanie opłaty kongresowej, chyba kartą, która była odbita w specjalnym czytniku zwanym heblem
Zapłaciłam opłatę kongresową i dostałam badge'ę
Abstract book
Doniesienie które prezentowałam na sesji plakatowej
Wykład Umberto Pagotto
Najciekawsze na kongresie było doniesienie o układzie endokanabinoidowym. Rimmonabant jawił się wtedy bardzo ciekawie, ale były to przedwczesne nadzieje.
Rimonabant jest selektywnym antagonistą receptora kannabinoidowego CB1. Receptor CB1 zlokalizowany jest w mózgu, tkance tłuszczowej, mięśniach szkieletowych, wątrobie i innych narządach. Lek blokuje obwodowe i centralne receptory CB1 i w ten sposób wpływa na zmniejszenie masy ciała oraz obwodu w talii, poprawia profil metaboliczny zwiększając stężenie cholesterolu frakcji HDL (tzw. dobrego cholesterolu). Zalecana kuracja dłuższa niż dwa tygodnie.
Rimonabant został po raz pierwszy opisany w 1994 roku. Badania kliniczne dowiodły, że wraz z modyfikacją stylu życia jest skuteczny w redukcji masy ciała u osób otyłych. Od czerwca 2006 rimonabant (Acomplia) został dopuszczony do obrotu na terytorium całej Unii Europejskiej, ale w październiku 2008Europejska Agencja Leków odradziła jego przepisywanie pacjentom i preparat został wycofany ze sprzedaży.
Szokiem był "gala dinner" - paczki, puszki, jabłka, banany, batoniki, a wszystko podane w niebieskiej torbie widocznej po prawej stronie. Dni spędzone na obradach nie wstrząsnęły mną specjalnie - panował spory bałagan, na gala diner podano paczki z chipsami i jabłkami plus chyba dwie puszki coco-coli. Wracałam więc dość głodna z obrad późną porą i drugiego bodaj dnia gdy dotarłam pod wieczór do downtown wszystkie sklepy zamknięte. Gdzieś w okolicach Avenue Uxmal w wypożyczalni video udało mi się kupić dwa koszmarne, maziowate batony czekoladowe i była to moja wielce niesmaczna kolacja. Popijałam zimą wodą, brr... Dopiero potem nauczyłam się wozić ze sobą czajnik i zwracać uwagę na obecność coffeemaker'a w pokoju hotelowym.
Pierwszy kongres European Society of Hypertension odbył się w Mediolanie w dniach 29/05 – 1 /06, 1983 . Organizatorami byli profesorowie Alberto Zanchetti i Giuseppe Mancia. Obrady odbywały się na terenie Ospedale Maggiore Policlinico, który jest najstarszym szpitalem w Mediolanie i jednym ze starszych szpitali we Włoszech. Szpital ufundował w 1456 roku książę Francesco Sforza. Współcześnie szpital ma 900 łóżek.
Plan polikliniki w Mediolanie
Spoglądamy na plan tego historycznego miejsca, wchodzimy od Via Francesco Sforza, czyli ulicy nazwanej imieniem fundatora, na teren uniwersytetu, gdzie oczarowują nas piękne krużganki, które odegrały ważną rolę ponieważ w ich podcieniach zorganizowano pierwszą sesję plakatową.
Do Polikliniki chodzimy od Via Francesco Sforza, czyli ulicy nazwanej imieniem fundatora, na teren uniwersytetu, gdzie oczarowują nas piękne krużganki, które odegrały ważną rolę ponieważ w ich podcieniach zorganizowano pierwszą sesję plakatową. Podczas pierwszego zjazdu zaprezentowano 494 doniesienia naukowe, uczestniczyło w nim 990 osób z 40 krajów. Komitet naukowy zjazdu stanowili Alberto Zanchetti, Giuseppe Mancia, Fritz Bühler, Lennart Hansson, Ian Robertson i Peter Sever.
Debiutuję w Mediolanie, kongres ESH 1999
Druga konferencja odbyło się ponownie w Mediolanie w dniach od 9 do 12 czerwca 1985 r. Komitet naukowy stanowili A. Zanchetti, D. Ganten, L. Hansson, G. Mancia, J.I.S. Robertson, P. Sever), nadesłano 593 streszczenia, w konferencji uczestniczyło 1300 osób z 42 krajów. Jestem współautorką doniesienia zaprezentowanego podczas drugiego kongresu ESH. Publikacja miała tytuł: Acute pressor and humoral effects of smoking in patients with essential hypertension and in normotensive subjects Januszewicz W., Ignatowska – Świtalska H., Wocial B., Chodakowska J., Głowacka G., Knypl K., Brym E., Czerniewska E. Second European Meeting on Hypertension Milan 9-12th June, 1985, abstract 250. Publikacja była opublikowana na łamach Polskiego Tygodnika Lekarskiego Trzecie spotkanie odbyło się w siedzibie Uniwersytetu w Mediolanie w dniach od 14 do 17 czerwca 1987, nadesłano 638 abstraktów, uczestniczyło 1800 osób z 45 krajów. Po raz pierwszy odnotowano znaczny udział badaczy z Europy Wschodniej – czytamy w książce „European Society of Hypertension. Past Present, Future”.Pierwszym prezesem ESH był hipertensjolog holenderski prof. Willem Hendrikus Birkenhägerdobyta wiedza i doświadczenie podczas przeprowadzenia badań posłużyły także do napisania pracy poglądowej opublikowanej na łamach pisma Kardiologia Polska w 1986 roku. Framingham jest miastem w stanie Massachustetts ( 67 tysięcy mieszkańców, zawsze myślałam, że jest mniejsze), które wpłynęło na wiele amerykańskich serc – tak mówi reklama na stronie Framingham Heart Study (FHS).
Można powiedzieć o tym badaniu dużo więcej – wpłynęło ono na całą światową kardiologię. W 1948 roku rozpoczęto badanie epidemiologiczne ponad 5200 osób z Framingham pod Bostonem, które trwa do dziś. Jest już obserwowane trzecie pokolenie mieszkańców. To dzięki badaniom i spostrzeżeniom poczynionym we Framingham wiemy o szkodliwości czynników ryzyka choroby wieńcowej takich jak papierosy czy podwyższony cholesterol. Wydaje się dziś, że wiedzieliśmy to od zawsze, ale tak nie było. Wystarczy spojrzeć na stare filmy, gdzie wielu aktorów pali papierosy lub wspomnieć znane powiedzenie „skleroza nie boli, tylko trzeba się nachodzić” sugerujące, że leczenie miażdżycy to zbędna fatyga. Wyniki i wnioski płynące z Framingham Heart Study wykazały, że zaprzestanie palenia papierosów leczenie miażdżycy, nadciśnienia jest niezbędne.
10 czerwca 1999 r. Mediolan, obchodzę Dzień Zniesienia Niewolnictwa w Medycynie ;)
Ważnym elementem w mojej edukacji hipertensjologicznej były kongresy naukowe. W ramach samodzielnej egzystencji zawodowej 10 czerwca 1999 roku wyruszyłam na kongres European Society of Hypertension do Mediolanu. To był i nadal pozostaje pamiętny dzień. W Gujanie Francuskiej 10 czerwca jest obchodzone Święto Zniesienia Niewolnictwa, ja także celebruję to święto.
Mediolan 1999
Bywałam na kongresach hipertensjologicznych jako uczestniczka, współautorka doniesień naukowych, mentorka młodszych kolegów oraz akredytowany dziennikarz medyczny.
Moja bagde'a
Uroczyste otwarcie kongresu oraz występy chóru La Scala
Debiutowałam symboliczną (nie)obecnością jako współautorka doniesienia Acute pressor and humoral effects of smoking in patients with essential hypertension and in normotensive subjects zaprezentowanego na Second European Meeting on Hypertension, Milan, 9-12th June, 1985, abstract 250.
♦ Mediolan ESH 1999 – jako uczestniczka
♦ Goeteborg ESH 2000 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2001 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka młodszego kolegi
♦ Berlin ESH 2002 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2003 – jako uczestniczka
♦ São Paulo ISH 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe, otrzymałam travel grant
♦ Paryż 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka dwóch młodszych koleżanek, które otrzymały travel granty dla młodych badaczy
♦ Cancun ISH 2005 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe
♦ San Francisco 2005 – jako dziennikarz medyczny akredytowany na kongresie American Society of Hypertension
Poliklinika w Mediolanie
Mieszkałam w Grand Hotel Plaza Milan
Tak wyglądał mój pokój, wtedy pierwszy raz zetknęłam się z e-kluczami, którymi jednocześnie zapalało się światło w pokoju
Kongres ESH w2001 roku, był ostatnim spotkaniem naukowym zorganizowanym wmurach mediolańskiego uniwersytetu. Wszystkie następne odbywały się wcentrum kongresowym. Mieszkałam tym razem whotelu Relais Mercure Milano od 14 do 20 czerwca, aformalności rezerwacyjne załatwiałam wwarszawskim biurze Merry Travel przy ulicy Freta 20/24, które miało wswej ofercie pośrednictwo wrezerwacji włoskich hoteli.
Dziedziniec Uniwersytetu w Mediolanie
Abstract book
Płaciłam gotówką zgóry iotrzymałam voucher, na podstawie którego kwaterowano mnie whotelu. Nie zachowały się rachunki, ale dzisiejsza cena to 535 zł za noc, awięc sporo. Zlotniska jechałam do centrum pociągiem, do stacji Milano Cadorna za 5,68 euro. Ze stacji doszłam na piechotę ulicami via Carducci, potem wlewo wvia de Amicis iwprawo wvia Conca del Naviglio, atam zaraz hotel. Mieszkałam wpokoju 306, pewnie na drugim piętrze. Śniadania wydawano na poziomie minus jeden wniewielkiej sali.
Koncert chóru La Scali, jaki odbył się po uroczystości otwarcia obrad w 1999 r. zachęcił mnie i tym razem do odwiedzenia gmachu opery, ale zpowodu remontu nie mogłam kupić biletu na przedstawienie. Zwiedziłam jedynie muzeum oraz obejrzałam przez drzwi salę przedstawień. La Scala wydała mi się mała wstosunku do swojej wielkiej sławy.
Najciekawszym wydarzeniem naukowym tego kongresu była sesja zudziałem profesora Louisa Ignarro ( za stołem pierwszy od lewej), laureata Nagrody Nobla z1998 roku za odkrycie mechanizmu działania tlenku azotu. Kilka lat później wWarszawie miałam okazję poznać prof. Ignarro przeprowadzić znim krótki wywiad.
Kongresy ESH w Mediolanie miały magiczną moc przyciągania uczestników, chciałoby powiedzieć się nieprzemijający urok (który przeminął nie dlatego, że zbladł lecz dlatego że kongresy w swym pierwotnym wydaniu zostały skasowane) i pewną magię wynikającą z urody miasta - jego zabytków, atmosfery, historii.
Dziedziniec Uniwersytetu w Mediolanie, na terenie którego odbywały się kongresy European Society of Hypertension do 2001 roku, od 2003 kongresy odbywały się na terenie targów Fiera Milano (https://en.wikipedia.org/wiki/Fiera_Milano)
Recepcja w hotelu Montebianco, mieszkałam w 2003 roku
Nadciśnienie tętnice to przede wszystkim choroba ludzi dorosłych, ale zdarza się, że dotyczy także dzieci. W początkach mojej kariery hipertensjologicznej, gdy jeszcze nie istniało CZD na naszym oddziale były hospitalizowane dzieci. Jeździłam na konsultację do prof. Wandy Poradowskiej do Instytutu Matki i Dziecka w sprawie 9 letniej dziewczynki z ciężkim nadciśnieniem w przebiegu zwężenia t. nerkowej.
Profesor Wanda Poradowska była na stypendium Rockefellera w 1948 roku w słynnym ośrodku chirurgii dziecięcej Children’s Hospital w Bostonie. Powstały w tym szpitalu zasady chirurgii dziecięcej tworzone między innymi przez prof. Wiliama E. Ladda, autora klasyfikacji atrezji przełyku.
Ciekawym wydarzeniem był udział w The 2 nd International Congress on Hypertension in Children and Adolescents.
The 2 nd International Congress on Hypertension in Children and Adolescents, Warszawa 2019
Dziennikarstwo medyczne dzięki któremu mogłam uczestniczyć w tej konferencji jest moją tzw. drugą karierą, ale gdyby dokładniej spojrzeć na zagadnienie to właściwie pierwszą. Akademicka kariera preferuje elastyczne osobowości, w dziennikarstwie los sprzyja niepokornym.
Blaski i cienie dziennikarstwa medycznego
Najwyższe ciśnienie mają żyrafy – ciśnienie skurczowe sięga 280/180 mmHg, jest to związane z koniecznością wypchnięcia krwi na wysoką odległość aż do głowy żyrafy. Powiedzenie „zdrowy jak koń” jest w pełni uzasadnione bowiem konie mają niskie RR , skurczowe około 100 mmHg.
Autorka z prof. Krzysztofem Narkiewiczem na kongresie w Warszawie (2019)
Tak jak odciski ludzkich palców, żadna z dwóch żyraf nie ma takiego samego wzoru płaszcza. Stopy żyrafy są wielkości talerza obiadowego o średnicy 30 cm. Języki żyrafy są niebiesko-fioletowe i mają długość od 45 do 50 cm.
Prof. Reuven Zimlichman miał znakomity wykład
Zarówno męska jak i żeńska żyrafy mają rogi już przy urodzeniu, które leżą płasko i nie są przymocowane do czaszki, aby uniknąć urazów po porodzie. Wtapiają się one w czaszkę dopiero w późniejszym okresie życia.
Również znakomite były wystąpienia prof. Josepha Flynna
Żyrafa jest najwyższym ssakiem na świecie. Nawet nowo narodzone żyrafy są wyższe od większości ludzi. Samice żyrafy rodzą się na stojąco. Ich młode spadają około 2 m na ziemię i mogą wstać w ciągu godziny od urodzenia.
Żyrafy w Senegalu
Szyja żyrafy jest zbyt krótka, by mogła dotrzeć do ziemi. Aby pić, żyrafa musi najpierw wyprostować kończyny przednie i/lub zgiąć kolana, a dopiero potem może opuścić szyję, aby dotrzeć do powierzchni wody. Żyrafa pije tylko raz na kilka dni. Nawet gdy woda jest łatwo dostępna, dowody wskazują, że wiele żyraf nie pije regularnie – czasami wcale. Aby chronić mózg żyrafy przed nagłymi zmianami ciśnienia krwi, kiedy opuszcza głowę, aby pić, ma ona zastawki w naczyniach krwionośnych zatrzymujące wsteczny przepływ krwi i elastyczne ścianki naczyń. Serce żyrafy waży około jedenastu kilogramów i jest największym ze wszystkich ssaków lądowych. Pompuje ono 60 litrów krwi wokół swojego ciała na minutę przy ciśnieniu dwa razy większym niż u przeciętnego człowieka. Słowo żyrafa pochodzi z języka arabskiego ( zarafa) i oznacza szybkiego chodziarza.
Rozdział 17. Wygłoszone wykłady o nadciśnieniu tętniczym
Wykładowca powinien być przed słuchaczami
1.Przypadek raka kory nadnerczy z hiperaldosteronizmen – na posiedzeniu Polskiego Towarzyswa Internistów Polskich, Warszawa 1972
2.Применение адренергических блокаторов в лечении сердечно-сосудистых заболеваний ((Rola leków blokujących receptory adrenergiczne w leczeniu chorób układu krążenia) – wykład wygłoszony w języku rosyjskim z okazji Tygodnia Leków Polskich w Nowosybirsku ( kwiecień 1975)
3.Rola prawidłowego żywienia w chorobach układu krążenia – dla pielęgniarek w Warszawie maj 1998
4.Indywidualizacja terapii hipotensyjnej – dla przedstawicieli medycznych 10.09.2001 (Warszawa)
5. Metody pomiaru ciśnienia tętniczego krwi i interpretacja wyników – dla członków Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego 11.02.2003 (Warszawa)
6. Indywidualizacja terapii hipotensyjnej – dla członków Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego 25.02.2003 (Warszawa)
7. Wykład publiczny dla dziennikarzy – O nadciśnieniu 7.06.2005 (Warszawa)
8.Pacjent z nadciśnieniem tętniczym i cukrzycą w gabinecie lekarza POZ – Białystok, 21 kwiecień 2006
9. O czym często zapominamy lecząc nadciśnienie tętnicze – dla lekarzy, grudzień 2008 (Wrocław)
10. Ryzyko rezydualne w chorobach układu krążenia dla lekarzy, 20 grudzień 2008, (Poznań)
11. O czym często zapominamy lecząc nadciśnienie tętnicze -dla lekarzy, 20 grudzień 2008, Poznań
12. Ryzyko rezydualne w chorobach układu krążenia – dla lekarzy, 2008 (Bydgoszcz)
13. O czym często zapominamy lecząc nadciśnienie tętnicze – dla lekarzy, 2009 (Bydgoszcz)
14. Ryzyko rezydualne w chorobach układu krążenia – dla lekarzy, (2009) Olsztyn
15. O czym często zapominamy lecząc nadciśnienie tętnicze – dla lekarzy, (2009) Olsztyn
16. Ryzyko rezydualne w chorobach układu krążenia – dla lekarzy, (2009) Kielce
17. O czym często zapominamy lecząc nadciśnienie tętnicze – dla lekarzy, (2009) Kielce
18. Aktywny senior – wykład publiczny Biblioteka Publiczna Pl.Narutowicza w Warszawie, 20.10.2009
Wyprawa do Brazylii (12/02/2004 - 26/02/2004) była moją pierwszą samodzielną podróżą transatlantycką. Powodem dla którego zdecydowałam się wyruszyć tak odległą podróż był kongres International Society of Hypertension w Sao Paulo, na którym przedstawiałam trzy doniesienia posterowe. Wyjazd na kongres, jak okazało się po jakimś czasie, był dobrym pomysłem. Choć wymagał wielu przygotowań merytorycznych, to uczestnictwo w nim w sposób korzystny wpłynęło na moją karierę zawodową.
Podróż transatlantycka zawsze jest dużym przeżyciem – daleko, kosztownie, dylematy typu jak zniosę jet-lag, co oznacza na Google Maps określenie, że na niektórych odcinkach może nie być dróg dla pieszych przy śledzeniu map miast amerykańskich i parę innych dylematów obcych Europejczykowi.
Zdecydowałam się na lot Lufthansą przez Frankfurt. Koszt biletu wynosił około 2400 pln, a inne koszty ( hotel, jedzenie, upominki) około 3400 pln według posiadanych rachunków, razem 5800 pln - co należy ocenić jako budżet bardzo zdyscyplinowany :)).
Mój drogocenny (!) bilet lotniczy do Sao Paulo
Podróż rozpoczynała się o godzinie 19.00 w czwartek, 12 lutego 2004 roku. Mąż odwiózł mnie na lotnisko i bardzo dobrze pamiętam tę chwilę gdy żegnaliśmy się. Dookoła była zimna, ciemna lutowa atmosfera, a ja sama zmierzałam na drugi koniec świata. Przez chwilę chciałam wrócić do domu i nie mieć nic wspólnego z tym zimnem i nieznaną ciemnością. Po chwili jednak przemogłam się i zaczęłam lotniskowe procedury.
Zdecydowałam się na bagaż tylko kabinowy, który stanowiła małą niebieską walizeczkę oraz torba na ramię. Przed wyjazdem kupiłam też dwa t – shirty z szybko schnących włókien, aby móc bez problemów prać je na miejscu. Garderobę oficjalną uzupełniał jeden ciemny żakiet i dwie pary spodni. Natomiast część niskobudżetową garderoby stanowiły moje ulubione spodnie granatowe, koszula w zielono-czarną kratę i dwa zielone t-shirty.
Ulotka z podstawowymi informacjami o Sao Paulo
Podróż do Frankfurtu upłynęła bez większych wydarzeń, jeśli nie liczyć zerkania do business class bowiem siedziałam w pierwszy rzędzie klasy ekonomicznej. Wylądowałam we Frankfurcie o o 21.00, a następny lot miałam o 22.40 z tego samego terminalu pierwszego. Bramka z której przyjmowano na pokład samolotu do Sao Paulo odlatywałam był położony zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca przylotu i wszystko odbyło się bezboleśnie. Nabrałam jakże błędnego przekonania, że wszystkie przesiadki są tak zorganizowane. Co więcej przyjmująca na pokład stewardessa życzyła mi po polsku szczęśliwej podróży.
Podróż z Frankfurtu do Sao Paulo trwała około 12 godzin. Siedziałam w bocznym rzędzie, przy oknie, obok młodego Włocha który podróżował na karnawał w Sao Paulo. Nie rozmawialiśmy specjalnie podczas podróży, dopiero rozmowa nawiązała się pod koniec lotu. Podawano na początek sałatkę i pieczywo, potem kolację czyli dinner oraz śniadanie następnego dnia rano. Niewiele pamiętam z menu, jedynie roznoszone przed posiłkami gorące gaziki do obmycia dłoni.
Po szczęśliwym wylądowaniu (13 lutego, w piątek!) szłam długimi korytarzami lotniska Guarulhos International by stanąć w kolejce do pogranicznika i utkwić w niej na dobrą godzinę. Wyjaśniwszy pogranicznikowi powód przybicia do Brazylii przeszłam do część przylotowej.
Pokwitowanie za przejazd taksówką z lotniska do hotelu
Zgodnie z postanowieniem kupiłam pełen plan miast i odszukałam korporację taksówkową Taxi Aeroporto. Zamawianie taksówki polega na zgłoszeniu trasy przejazdu do dziewczyny w okienku, która wystawia bilhete de informacao z adresem oraz podaje w nim cenę – wynosiła ona 100.69 reali na trasie lotnisko – hotel. Przejazd trwał chyba około 45 - 60 minut, odległość 58 km.
Plan miasta Sao Paulo z 2004 roku
Przed wyjazdem długo poszukiwałam odpowiedniego hotelu – chciałam aby można było względnie ławo dojechać do niego z lotniska oraz na obrady. Uznałam, że warunki te spełnia Parthenon Flats Accor Hotels, Nacoes Unidas.
Ulotka z informacjami o moim hotelu
Przed hotelem Parthenon Nacoes Unidas, wybieram się na obrady
Wiele problemów nastręczało zlokalizowanie zarówno miejsca obrad oraz zakwaterowania na posiadanej mapie papierowej – a była to jeszcze epoka sprzed Google Maps. Trochę niepokoił mnie fakt, że wszystkie mapy kończyły się na skraju lokalizacji hotelu. Postanowiła, że gdy tylko przyjadę do Sao Paulo kupię mapę całego miasta. Jak postanowiłam tak zrobiłam – był to mój pierwszy zakup na ziem i brazylijskiej. Cały plan miasta okazał się mieć wielkość książki o objętości 347 stron…
Zapachy Brazylii z boldaloiną w tle
Hotel Parthenon Nacoes Unidas, położony jest przy Rua Prof. Manoelito de Ornellas 104,w dzielnicy Pinheiros, która jest na północny zachód w stosunku do lotniska. Hotel zrobił na mnie przyjemne wrażenie – nie pozbawione elementów emocji przy rejestracji gdy dowiedziałam się, że moje zamówienie szło poprzez Chile. Jęknęłam w duszy no tak, numery mojej karty kredytowej mają już w Chile - nie byłam wtedy jeszcze obeznana z wszystkimi aspektami rezerwowania usług turystycznych przez internet, chyba zresztą nie były one w takim stopniu dostępne jak obecnie.
Sala śniadaniowa w moim hotelu, w kolorze który nazwałam pomarańczowy brazylijski
Na wszelki wypadek zdecydowałam się płacić w gotówce w dolarach. Miałam stosowną kwotę przy sobie, przywieziona z Polski i płaciłam co kilka dni w recepcji za kolejne noclegi. Wejście do hotelu robił dość miłe wrażenie z powodu przestronnych szklanych drzwi oraz bujnej roślinności w wielkich wazonach. Po lewej stronie była recepcja, a w niej bardzo eleganccy młodzieńcy pełnili dyżury. Co drugi z nich miał aparat korygujący zgryz i polakierowane paznokcie. Ta elegancja początkowo szokowała, ale z czasem przestałam na takie drobiazgi zwracać uwagę. Wszyscy pracownicy hotelu byli w niespotykany w Europie sposób uprzejmi wobec gości i skorzy do pomocy. Gdy tylko zapytałam gdzie mogę wymienić dolary na reale w mgnieniu oka sprowadzono mi… nazwijmy go… osobistego doradcę ds. walutowych ;)) który wymienił pieniądze. Potem ilekroć potrzebowałam wymienić kolejna porcje dolarów zgłaszałam taką chęć i w kilka minut przybywał elegancki doradca ds. walutowych i w holu dokonywaliśmy transakcji.
Mieszkałam wysoko na 10 piętrze. Tonacja kolorystyczna pokoju była beżowa. Na pierwszym planie pokoju było ustawione dość duże łoże, które można było jednak odgrodzić od wejścia parawanem. Po lewej od wejścia był aneks kuchenny – zlew, szafka z naczyniami, patelniami, czajnikiem i sztućcami. Pod oknem niewielki regał, w nim sejf, który okazał się być zepsuty. Przy próbie wprowadzenie nowego PIN pojawiał się złowieszczy napis ERROR. Po kilku próbach uznałam, że konieczna jest pomoc mechanika, którego udało mi się sprowadzić z pomocą recepcji. Sejf został naprawiony, ale zniechęciło mnie to do jego używania.
Pierwszy dzień, czyli piątek, spędziłam na wypoczynku i rozpoznaniu okolicy. Zwracała uwagę parterowa zabudowa otoczenia, co niezmiennie dziwi mnie w odniesieniu do dużych miast, a trzeba pamiętać, że Sao Paulo z przedmieściami to miasto 20 milionowe. Po dokonaniu wymiany pieniędzy odnalazłam najbliższy supermarket Carefoure i kupiłam bułeczki, jogurty oraz wodę mineralną. Rachunek z Carefoura jest z godziny 18:03 i wynosi 22,56 reala.
Salę śniadaniową poznałam następnego dnia rano i było to bardzo miłe zdarzenie. Pierwsze na co zwróciłam uwagę w sali śniadaniowej to był koloryt ścian – specjalny rodzaj koloru pomarańczowego, złamanego lekką domieszką szarości. Nazwałabym go pomarańczowym brazylijskim, bo nigdzie indziej nie spotkałam takiego odcieniu.
Śniadania były wspaniałe i aromatyczne – wędliny, sery, pieczywo takie jak wszędzie, natomiast owoce o znakomitym zapachu nie spotykanym nigdzie indziej. Świeże ananasy miały niezapomniany aromat, a arbuzy były daleko bardziej słodkie niż te które są w naszych sklepach. Niezwykle smaczne były też ciasta – pierniki z polewą czekoladową, babki pieczone każdego dnia. Do wyboru były napoje – kawa, herbata i soki. Z herbat wyróżniała się herbata boldo – był to płyn wydzielający woń naparu z nafty. To była właściwie jedyna rzecz, która nie smakowała mi w Sao Paolo.
Pisząc te wspomnienia zajrzałam w Google i dowiedziałam się, że liście boldo są rodem z Chile. Napar z nich jest używany do oczyszczenia krwi, gdy wątroba i nerki nie pracują prawidłowo. Ma też herbatka boldo zapobiegać powstawaniu kamieni nerkowych i żółciowych. Powinno się napar wypijać na godzinę przed posiłkiem. Spożyta w nadmiarze może spowodować biegunkę oraz zanik zainteresowania płcią przeciwną. Jednak odpowiednio dawkowana przez profesjonalistów – jak donoszą reklamy - stymuluje apetyt, zapobiega zaparciom, działa przeciwzapalnie, rozluźnia mięśniówkę przewodu pokarmowego i ożywia układ nerwowy. Najwyraźniej się na herbatce boldo nie poznałam, no ale nie jestem profesjonalistką w ziołolecznictwie! Co najciekawsze dopiero teraz doczytałam o związkach paskudnej herbatki boldo z naszą poczciwą boldaloiną!
Czyż nie jest to kolejny i jakże niebanalny dowód, że podróże niebywale kształcą?
Pierwsze naukowe kroki na brazylijskiej ziemi
Niedzielę spędziłam na regenerowaniu się po podróży oraz zwiedzaniu najbliższej okolicy. Ulice miast były wyjątkowo puste. Zwracała uwagę parterowa zabudowa. W jednym z otwartych oknie siedziała starsza kobieta z łokciami na parapecie. Dookoła rozciągała się senna atmosfera, ale moja wyobraźnia rozbudzona egzotyczną podróżą podpowiadała mi, że za chwilę z zza rogu wychyli się Antonio Banderas z wielkim pokrowcem na kontrabas, z którego wyjmie śmiercionośny sprzęt do wymierzania sprawiedliwości i zrobi porządek… w mieście, o którym przewodniki pisały tyle mrożących krew w żyłach historii… Przecież jacyś zawodowi złoczyńcy muszą kryć się za firankami parterowych domków…, a ta poczciwa kobiecina wygląda przez okno tylko dla zmylenia pogoni… No, ale nic się nie działo, spokojnie wróciłam do hotelu i resztę dnia spędziłam na odpoczynku oraz oglądaniu telewizji.
W poniedziałek rano po aromatycznym śniadaniu zamówiłam taksówkę, aby pojechać do centrum kongresowego i dopełnić formalności rejestracyjnych. Zamawianie taksówki w hotelu brazylijskim to zajęcie dla kilku osób. Jako osoba wychowana w realnym socjalizmie przeżyłam lekki szok. Zapytałam recepcjonistę o możliwość zamówienia taksówki. Elegancki młodzieniec gnąc się w ukłonach i zapewnieniach, natychmiast przywołał umundurowanego dyżurującego przy drzwiach, który wydawał dyspozycje innemu mundurowemu mającemu stanowisko pracy przed hotelem. Ten mundurowy zewnętrzny gwizdał lub przywoływał dłonią kierowcę parkującego po drugiej stronie ulicy, po czym następował uroczysty podjazd taksówki pod hotel . Kierowca oczywiście wysiadał z taksówki i wspólnie z mundurowym zewnętrznym asystowali przy moim wsiadaniu do wnętrza pojazdu. Z trudem powstrzymałam się od samodzielnego zamknięcia za sobą drzwi taksówki, bo zaraz wyszłabym na ciemną socjalistyczna masę co nawet zachować się nie potrafi w hotelu zaledwie 3 gwiazdkowym.
Miejsce obrad kongresu ISH
Obrady odbywały się w Transamerica Expo Center oraz w położonym nieopodal hotelu Transamerica Hotel - jednak z uwagi na zawiłą topografię brazylijskiej przestrzeni między oboma obiektami krążyły autobusy. Organizatorzy kongresu wywiesili listę uczestników – z której dowiedziałam się o innych uczestnikach z Polski. Travel granty otrzymało łącznie 75 osób z całego świata, z tego z Polski poza mną dwie osoby.
Obrady odbywały się w Transamerica Expo Center oraz w położonym nieopodal Transamerica Hotel - jednak z uwagi na zawiłą topografię brazylijskiej przestrzeni między oboma obiektami krążyły autobusy. Organizatorzy kongresu wywiesili listę uczestników – z której dowiedziałam się o innych uczestnikach z Polski. Travel granty otrzymało łącznie 75 osób z całego świata, z tego z Polski poza mną dwie osoby.
Lista osób, które otrzymały grant naukowy International Society of Hypertension.
Gdyby ktoś nie rozumiał treści obrad, dostępne było tłumaczenie
Po odnalezieniu odpowiedniej recepcjonistki dostałam ID oraz materiały kongresowe.Obrady rozpoczynały się od sesji World Hypertension League zatytułowanej Hypertension, diabetes and obesity in developing countries.
Lunch w Transamerica Expo Center
Po obradach był lunch dla uczestników w niebywale eleganckiej restauracji – wnętrze pełne pięknych roślin zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie – poprosiłam więc kelnera aby zrobił mi zdjęcie i dzięki temu mam dokumentacje zdarzenia. Tego samego dnia wieczorem było uroczyste otwarcie zjazdu - zapamiętałam jedynie piękną melodię hymnu brazylijskiego, która tak spodobała mi się, ze postanowiłam kupić ją na płycie. W klimacie przypomina mi Va pensiero z Nabucco . Podczas uroczystości otwarcia kongresu opanował mnie ostry atak jet-lagu, co nie trudno zauważyć przyglądając się drugiej fotce - siedzę tam po prawej w drugim rzędzie i podtrzymuję przechyloną, opadającą sennie głowę, nie bacząc na wystąpienia Bardzo Ważnych Osób ;)).
Uroczystość otwarcia kongresu ISH, autorka po prawej stronie, w drugim rzędzie podtrzymuję opadającą (z powodu jet lagu) głowę, różnica czasu między Warszawą a Sao Paulo wynosi 5 godzin
Plakat nieco roztańczony, w końcu zbliżał się karnawał!
Abstract book
Program kongresu
Dyplom uczestnictwa w kongresie
Jakość życia w różnych grupach pacjentów z nadciśnieniem
Oczekiwania terapeutyczne różnych grupa pacjentów z nadciśnieniem tętniczym.
W historii rozwoju kardiologii oraz hipertensjologii spotykamy wiele osób, które swą karierę zawodową realizowały w Stanach Zjednoczonych, ale wywodziły się z rodzin związanych z Polską. Przykładem może być prof. Norman Mayer Kaplan (1931-2020), autor znakomitego i ponadczasowego podręcznika Kaplan’s Clinical Hypertension, który przetłumaczono na 10 języków, w tym polski1.
Zaproszenie na sympozjum w 1996 r. z udziałem prof. Normana M. Kaplana
Miałam zaszczyt kilkakrotnie słuchać wykładów profesora Kaplana (po raz pierwszy w Warszawie w 1996 roku podczas konferencji w Teatrze Polskim) oraz przez krótką chwilę rozmawiać z nim w kuluarach kongresu European Society of Hypertension / International Society of Hypertension w Pradze w 2002 roku, gdy poprosiłam o dedykację na egzemplarzu podręcznika.
Trzy kolejne wydania Kaplan’s Clinical Hypertension i dedykacja dla autorki artykułu na egzemplarzu ósmego wydania
Wykład podczas kongresu w Pradze pozostanie w pamięci wszystkich słuchaczy nie tylko z powodów merytorycznych, ale także błyskotliwej narracji oraz celnych argumentów, jakie profesor przedstawił przeciwko lansowanej przez dr. Michela Aldermana koncepcji oznaczania poziomu reniny u wszystkich pacjentów z nadciśnieniem tętniczym. Wyrazem tego była owacja na stojąco, jaką prof. Kaplan otrzymał od słuchaczy.
W 2005 roku na łamach kwartalnika „Nadciśnienie tętnicze” tak pisałam:
Czytając IX wydanie „Kaplan’s Clinical Hypertension”
Osobowość, erudycja, talent kliniczny i znakomite pióro profesora Normana M. Kaplana urzekają każdego, kto zetknął się z tym najwybitniejszym hipertensjologiem naszych czasów. Pierwsze wydanie jego unikatowego dzieła — Kaplan’s Clinical Hypertension – ukazało się w 1973 roku, kolejne pojawiają się co 4 lata. Najnowsze, IX wydanie niektórzy uczestnicy kongresu American Heart Association w Dallas mieli możliwość nabycia w listopadzie 2005 roku, natomiast szersza dystrybucja książki przewidziana jest przez wydawcę na początek 2006 roku. Podręcznik z wielu względów jest niepowtarzalny. Przede wszystkim – z wyjątkiem części dotyczącej zagadnień pediatrycznych – jest to książka jednego autora.
W przedmowie do najnowszej edycji profesor pisze: „Jak przystało na mój wiek, zanim napisałem to wydanie książki, zachorowałem na nadciśnienie tętnicze i borykałem się z jego kontrolą. Udało się. Wiele się nauczyłem, lecząc swoje nadciśnienie i wiedza ta została włączona do tekstu mojej książki”.
Wiedza, jaką zdobywamy lecząc swoją chorobę, nie jest dostępna w żadnych bazach danych ani próbach klinicznych, nic bowiem nie jest w stanie zastąpić osobistych wrażeń i doświadczeń.
Rozdział pierwszy podręcznika prof. N.M. Kaplana, poświęcony problemom populacyjnym, rozpoczynają następujące słowa: Nadciśnienie niesie ze sobą rozpacz i nadzieję. Rozpacz – bo jest najczęściej występującym czynnikiem ryzyka o narastającej częstości występowania, źle kontrolowanym na całym świecie. Nadzieję — bo zapobieganie temu schorzeniu jest możliwe (choć rzadko uzyskiwane), a leczenie nadciśnienia u większości pacjentów jest w stanie zredukować częstość udarów mózgu i zawałów serca.
Autor wymienia następujące czynniki niosące globalne zagrożenie dla ludzkości pod względem częstości występowania: niedożywienie, ryzykowne zachowania seksualne oraz nadciśnienie tętnicze. Przed laty, gdy czytaliśmy te słowa, nie znaliśmy jeszcze danych o liczbie zachorowań przenoszonych drogą płciową. Dziś wiemy, że jest to liczba wysoka i niestety stale rośnie.
Bardzo ważne jest podkreślenie w podręczniku, że nie tylko fachowi pracownicy systemu ochrony zdrowia są odpowiedzialni za zdrowie i dalsze losy licznej społeczności ze stanem przednadciśnieniowym.
W zapobieganie rozwojowi jawnego nadciśnienia w tej grupie osób muszą się zaangażować:
architekci — planując obiekty do masowego uprawiania sportu;
szkoły – czuwając nad właściwą aktywnością fizyczną młodzieży;
wytwórcy żywności – racjonalizując zawartość tłuszczu i soli w produktach spożywczych;
media – promując wybory zdrowej żywności;
rodzice – przejmując odpowiedzialność za aktywność fizyczną swoich dzieci;
dorośli – rozumiejąc przyszłe korzyści wynikające ze zdrowego stylu życia i przekazując takie postawy młodszym pokoleniom.
Następne rozdziały przynoszą syntetyczny przegląd wszystkich aspektów patogenezy, historii naturalnej nadciśnienia, znaczenia modyfikacji stylu życia, różnych postaci nadciśnienia wtórnego, leczenia farmakologicznego oraz postępowania w przełomach nadciśnieniowych.
Każdy rozdział kończy bogaty zbiór piśmiennictwa, wśród którego możemy z satysfakcją dostrzec nazwiska polskich hipertensjologów.
Dziesiąte wydanie z 2010 r. profesor Kaplan zadedykował wszystkim zasłużonym dla rozwoju hipertensjologii
Życiorys profesora
Norman M. Kaplan urodził się 2 stycznia 1931 roku w Dallas, tam dorastał i ukończył szkołę średnią.
Był najmłodszym z trojga rodzeństwa. Jego ojciec pochodził z Rosji, matka z Polski. Dziadek ze strony matki był rabinem w niewielkiej miejscowości 80 mil od Warszawy – jak o tym powiedział N.M. Kaplan w wywiadzie. Dziadek emigrował z rodziną do Izraela, ponieważ ludność jednego z tamtejszych miast chciała mieć rabina ze „starego kraju” – jak nazywano Polskę. Rodzice pobrali się w 1918 roku, gdy ojciec powrócił z I wojny światowej, w której walczył jako żołnierz. W Dallas rodzice prowadzili mały sklep spożywczy. Gdy Norman M. Kaplan miał 17 lat, ojciec nagle zmarł.
Norman M. Kaplan w młodości uczęszczał dodatkowo do popołudniowej szkoły z wykładowym językiem hebrajskim. Ukończył studia licencjackie na wydziale farmacji University of Texas, a potem studia lekarskie na University of Texas Southwestern Medical School. Był internem i rezydentem w Parkland Memorial Hospital w Dallas.
Odbył służbę wojskową i był szefem Endocrinology Service w Lakland Airforce Base w San Antonio w Teksasie. Po zwolnieniu z wojska pracował jako „research fellow” w Clinical Endocrinology Branch w National Heart Institute w Bethesdzie. W 1961 roku powrócił do Dallas, gdzie był profesorem w Southwestern Medical School. Od 1977 do 1999 szefował Division of Hypertension. Pierwsze wydanie jego słynnej książki Clinical Hypertension miało miejsce w 1973 roku.
Za swoje liczne osiągnięcia w dziedzinie hipertensjologii był odznaczony wieloma nagrodami międzynarodowych i amerykańskich towarzystw naukowych.
Rozdział 14. Raport o związkach osobistych z hipertensjologią
Raporty i nieformalne związki są teraz na czasie. Moje relacje z hipertensjologią mają charakter luźnego związku pełnego gorących uczuć, odejść i niespodziewanych powrotów… samo życie! Współczesna hipertensjologia za matką ma internę, za ojca postęp wiedzy, a za starszą siostrę kardiologię. Matka interna nie każdemu dała szansę zostania kardiologiem, nawet gdy się o nią ubiegał, to słyszał w odpowiedzi, że jego znakomite miejsce pracy nie wymaga posiadania specjalizacji z kardiologii. Nie pozostawało nic innego, jak słuchać frazy byłem u internisty, który skierował mnie do specjalisty i czekać na lepsze czasy, które po latach nadeszły. Spójrzmy na zagadnienie w historycznej perspektywie.
Kilka dat związanych z ciśnieniem krwi
1628 – Wiliam Harvey publikuje Exercitatio Anatomica de Motu Cordis et Sanguinis in Animalibus.
1733 – Stephen Hales mierzy po raz pierwszy ciśnienie krwi (u konia).
1833 – Richard Bright opisuje związek między chorobą nerek a przerostem mięśnia sercowego.
1905 – Nikołaj Korotkow opisuje tony słyszalne nad tętnicą podczas pomiaru ciśnienia krwi.
1911 – Eberhardt Frank wprowadza nazwę nadciśnienie samoistne.
1928 – Mayo Clinic wprowadza termin nadciśnienie złośliwe.
1948 – rozpoczyna się Framingham Heart Study.
1950 – odkryto chlorotiazyd.
1959 – odkryto hydrochlorotiazyd.
1964 – odkryto propranolol.
1966 – powstaje International Society of Hypertension.
1977 – odkryto kaptopril.
1980 – powstaje Sekcja Nadciśnieniowa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
1983 – powstaje European Society of Hypertension.
1987 – powstaje Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego.
1997 – PTNT zaczyna wydawanie dwumiesięcznika „Arteria Hypertension”.
Moje aktywności związane z hipertensjologią
1968
29 lutego ukończyłam studia na Akademii Medycznej w Warszawie i podjęłam pracę w charakterze lekarza w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Warszawie.
1972
Wygłosiłam referat na posiedzeniu Towarzystwa Internistów Polskich o nadciśnieniu tętniczym w przebiegu raka kory nadnerczy przebiegającym z hiperaldosteronizmem (był to szesnasty przypadek na świecie).
Publikacja opisu tego przypadku (pod panieńskim nazwiskiem Łapińska): Carcinoma of the adrenal cortex with hyperaldosteronism Filipecki S., Feltynowski T., Popławska W., Łapińska K., Kruś S., Wocial B., Januszewicz W. J.Clin.Endocrinol.Metab. 1972,35(2),225-9 IF 5,605.
1975
Publikacja Ciśnienie tętnicze krwi a wydalanie katecholamin z moczem w świeżym zawale serca u chorych z nadciśnieniem tętniczym i bez nadciśnienia Januszewicz W., Łapińska K., Wocial B., Sznajderman M. Kardiologia Polska 1975,18(2),161-66.
1976
Publikacja Ultrasonogram tylnej ściany lewej komory u chorych z nadciśnieniem tętniczym Łapińska K., Deka A. Kardiologia Polska 1976,19(6),483-7.
1981
Publikacja Zastosowanie echokardiografii do oceny serca w nadciśnieniu tętniczym Deka-Starosta A., Knypl K. Kardiologia Polska 1981,24(11-12),815-20.
1982
Rozpoczynam pracę w Poradni dla Chorych z Nadciśnieniem Tętniczym w Państwowym Szpitalu Klinicznym nr 1 w Warszawie. Jest to najstarsza poradnia nadciśnieniowa w Polsce.
1985
Publikacja Acute pressor and humoral effects of smoking in patients with essential hypertension and in normotensive subjects Januszewicz W., Ignatowska-Świtalska H., Wocial B., Chodakowska J., Głowacka G., Knypl K., Brym E., Czerniewska E. Second European Meeting on Hypertension Milan 9-12th June, 1985, abstract 250.
1986
Publikacja Wpływ palenia papierosów na układ krążenia Knypl K. Kardiologia Polska 1986, 29(2),144-148.
Publikacja Humoral changes during chronic administration of enalapril maleate in patients with essential hypertension Chodakowska J., Wocial B., Januszewicz W., Brym E., Czerniewska E., Knypl K., Wacławek J., Kozakowska E. 11th Scientific Meeting of the International Society of Hypertension. Heidelberg, Aug.31 – sept.6, 1986.
Publikacja Wpływ palenia papierosów na ciśnienie tętnicze oraz wybrane wskaźniki humoralne u osób zdrowych i chorych na nadciśnienie tętnicze pierwotne Knypl K., Wocial B., Ignatowska-Świtalska H., Januszewicz W., Chodakowska J., Głowacka G., Brym E., Czerniewska E. Pol.Tyg.Lek. 1986,41,29-30.
Ciśnienie krwi przed wypaleniem papierosów i później – wyniki moich badań
1987
Publikacja Cordipin w leczeniu przewlekłego nadciśnienia tętniczego Bar-Andziak E., Brym E., Chodakowska J., Czerniewska E., Knypl K., Wacławek-Maczkowska J., Januszewicz W. Kardiologia Polska 1987,30,suppl.3-8.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze u osób w podeszłym wieku Knypl K. Pol. Tyg. Lek. 1987,42(19),571-73.
1988
Publikacja Wpływ maleinianu kwasu enalaprilowego na ciśnienie tętnicze i aktywność reninową osocza u chorych na pierwotne nadciśnienie tętnicze Bar-Andziak E., Brym E., Czerniewska E., Knypl K., Wacławek-Maczkowska J. Pol.Tyg.Lek. 1988,43(9),289-292.
Publikacja Wpływ przewlekłego leczenia nifedypiną na aktywność układu współczulno-nadnerczowego, lipidy oraz beta-tromboglobulinę u chorych z pierwotnym nadciśnieniem tętniczym Knypl K., Brym E., Czerniewska E., Wocial B., Berent H., Kuczyńska K., Młyński J., Chodakowska J. Kardiologia Polska 1988,31,suppl.8-15.
Publikacja Guanfacyna w długotrwałym leczeniu nadciśnienia tętniczego Knypl K., Chodakowska J., Brym E., Czerniewska E., Januszewicz W. Pol.Tyg.Lek. 1988,43(27),889-891.
Publikacja Automatyczny pomiar ciśnienia krwi Knypl K., Stępniakowski K., Czarkowski M. Kardiologia Polska 1988,31,suppl.2,77-84.
1989
Publikacja Wpływ przewlekłego leczenia guanfacyną na wybrane wskaźniki humoralne i metaboliczne u chorych z nadciśnieniem tętniczym pierwotnym Knypl K., Wocial B., Chodakowska J., Brym E., Czerniewska E., Wacławek-Maczkowska J., Kuczyńska K., Berent H., Januszewicz W. Pol.Tyg.Lek. 1989,44(12-13),293-296.
Publikacja Wpływ przewlekłego leczenia maleinianem enalaprilu na poziom katecholamin, beta-endorfin, prostaglandyn i stężenie sodu w erytrocytach u pacjentów z nadciśnieniem tętniczym pierwotnym Chodakowska J., Wocial B., Ignatowska-Świtalska H., Knypl K., Brym E., Czerniewska E., Wacławek-Maczkowska J., Jabłońska-Skwiecińska E., Drygieniec D., Januszewicz W. Pol.Tyg.Lek. 1989,44(12-13),297-300.
1991
Publikacja Wpływ przewlekłego leczenia prazosyną na wybrane wskaźniki humoralne i metaboliczne u pacjentów z pierwotnym nadciśnieniem tętniczym Knypl K., Brym E., Czerniewska E., Wocial B., Kuczyńska K., Chodakowska J. Pol.Tyg.Lek. 1991,46(1-3),32-34.
1992
Uczestniczyłam w badaniu wieloośrodkowym oceniającym zastosowanie angiopressu (kaptoprilu) w leczeniu nadciśnienia tętniczego pierwotnego.
Uczestniczyłam w badaniu wieloośrodkowym oceniającym pressocard (labetalol) w leczeniu nadciśnienia tętniczego.
1993
Uczestniczyłam w konferencji Serce w nadciśnieniu tętniczym na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas której wykład wygłosił prof. F. Messerli.
Publikacja Zastosowanie isoptinu SR-240 w leczeniu nadciśnienia tętniczego. Knypl K., Brym E., Wacławek - Maczkowska J. Wiadomości Lekarskie 1993,46(23-24),898-900.
Publikacja Ocena kliniczna preparatu Angiopress w leczeniu nadciśnienia tętniczego. Wyniki badań wieloośrodkowych Knypl K., Chodakowska J. Terapia i Leki 1993,21(43),148-153.
Publikacja Ocena kliniczna preparatu Pressocard w leczeniu łagodnego i umiarkowanego nadciśnienia tętniczego. Badanie wieloośrodkowe Opracowanie zbiorcze: Knypl K., Bar-Andziak E. Terapia i Leki 1993,21(43),331.
Publikacja Wpływ przewlekłego leczenia ketanseryną na zachowanie się ciśnienia tętniczego oraz wybrane wskaźniki humoralne i metaboliczne u chorych z łagodnym i umiarkowanym nadciśnieniem tętniczym pierwotnym Knypl K., Wocial B., Berent H., Kuczyńska K., Wąsowska T., Brym E., Czerniewska E., Wacławek-Maczkowska J., Januszewicz W. Pol.Arch.Med.Wewn. 1993,90(95),95-104.
1996
Uczestniczyłam w konferencji Diuretyki w nadciśnieniu tętniczym w Teatrze Polskim w Warszawie, podczas której wykład wygłosił prof. Norman M. Kaplan.
1998
Zostałam członkiem PTNT (do 2013 r.).
1999
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension w Mediolanie (11-15 czerwca).
Złożyłam wniosek o przyznanie mi tytułu specjalisty ESH (9.09.1999).
Publikacja Leczenie nadciśnienia tętniczego. Problemy i perspektywy Knypl K. Medycyna Rodzinna 1999,8(4), 29-31.
Publikacja Niefarmakologiczne metody leczenia nadciśnienia tętniczego Knypl K. Medycyna Rodzinna 1999,7(3),15-18.
Publikacja Diagnostyka nadciśnienia tętniczego Knypl K. Medycyna Rodzinna 1999,6(2),23-26.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze w praktyce lekarza rodzinnego. Zasady rozpoznawania nadciśnienia tętniczego. Knypl K. Medycyna Rodzinna 1999,5(1),10-14.
2000
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension w Goeteborgu (29 maja – 1 czerwca).
Kongres w Goeteborgu był dziesiątym z kolei kongresem ESH, tak pisałam o nim w artykule Sprawozdanie z X Europejskiego Kongresu Nadciśnieniowego w Goeteborgu („Medycyna Rodzinna” 2000,11,26-27):
Gości powitali organizatorzy kongresu prof. Lennart Hansson oraz prof. Thomas Hednar. Organizatorzy przypomnieli, że w roku 1979 odbył się w Goeteborgu Kongres Międzynarodowego Stowarzyszenia Nadciśnieniowego, a w jego otwarciu uczestniczył król Szwecji. Tym razem również zabiegano o obecność króla, jednak musiał on w tym samym czasie pełnić obowiązki gospodarza wobec delegacji rządu japońskiego.
Program kongresu z słowami powitalnymi od króla Szwecji, rektora uniwersytetu w Goetegorgu oraz prof. A. Zanchettiego
Otrzymałam tytuł specjalisty European Society of Hypertension.
Uczestniczyłam w konferencji Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego w Warszawie (27-28 kwietnia).
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension w Mediolanie (15-19 czerwca).
Publikacja Sprawozdanie z XXIII Kongresu Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (Sztokholm 1-5.09.2001) Knypl K. Medycyna Rodzinna 2001,16(6),252-253.
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension / International Society of Hypertension w Pradze (23-27 czerwca).
Publikacja Przestrzeganie zaleceń lekarskich oraz motywacja do leczenia wśród chorych na nadciśnienie tętnicze Knypl K. Medycyna Rodzinna 2002,1(17),10-14.
Publikacja Indywidualizacja terapii hipotensyjnej Knypl K. Informator – Leki Współczesnej Terapii w Polsce 2002,4,42-45.
Publikacja Nowe leki hipotensyjne. Część I Knypl K. Ordynator Leków 2002,5,18-22.
Publikacja Nowe leki hipotensyjne. Część II Knypl K. Ordynator Leków 2002,6,38-41.
Publikacja Rola soli kuchennej w patogenezie nadciśnienia tętniczego Knypl K. Kardiologia w Praktyce 2002,1(2),9-10.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze – diagnostyka i leczenie (opracowanie monograficzne) Knypl K. Nowa Medycyna 2002,114(1),4-44,370-A.
2003
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension w Mediolanie (13-17 czerwca
Napisałam i wydałam książkę Przewodnik po nadciśnieniu tętniczym 220 stron.
Publikacja Plamica Schoenleina-Henocha z zespołem nerczycowym oraz ciężkim nadciśnieniem tętniczym Knypl K., Rojek-Trębicka J. Medycyna Rodzinna 2003,25,143-146.
Publikacja Miejsce antagonistów receptora AT1 dla angiotensyny II w całodobowej kontroli ciśnienia krwi ze szczególnym uwzględnieniem telmisartanu Knypl K. Przewodnik Lekarza 2003,6(10),22-29.
Publikacja Stężenie potasu w surowicy krwi u chorych z nadciśnieniem tętniczym Knypl K., Trzepla E. Magazyn Medyczny – Lekarz Rodzinny 2003,7-8,32-34.
Publikacja Czytając nowe wytyczne o leczeniu nadciśnienia tętniczego Knypl K. Medycyna Rodzinna 2003,24,103-107.
Publikacja Self blood pressure monitoring among different groups of patients with hypertension Popow M., Grzesiuk W., Knypl K., Dubno B., Bar-Andziak E. J. Hypertension 2003,21,suppl.4,S334.
Publikacja Unacceptable adverse drug reaction to hypertensive therapy among different groups of patients Popow M., Grzesiuk W., Knypl K., Dubno B., Bar-Andziak E. J. Hypertension 2003,21,suppl.4,S77.
Publikacja Farmakoterapia nadciśnienia tętniczego: rilmenidyna Knypl K. Medycyna Rodzinna 2003,2(23),50-53.
Publikacja Rola telmisartanu oraz innych inhibitorów angiotensyny II w skutecznej terapii nadciśnienia tętniczego Knypl K. Medycyna Rodzinna 2003,2(23),55-58.
Publikacja Antagoniści receptora AT1 dla angiotensyny w leczeniu nadciśnienia tętniczego Knypl K. Informator – Leki Współczesnej Terapii w Polsce 2003,4,46-50.
Publikacja Nowe wytyczne leczenia nadciśnienia tętniczego Knypl K. Antidotum – Zarządzanie w Opiece Zdrowotnej. 2003,8,13-17.
2004
Otrzymałam travel grant International Society of Hypertension i uczestniczyłam w kongresie naukowym tego stowarzyszenia, prezentując 3 doniesienia w São Paulo w Brazylii (15-19 lutego).
Uczestniczyłam w kongresie European Society of Hypertension w Paryżu (13-17 czerwca).
Uczestniczyłam w kongresie Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego w Warszawie (21-23 października).
Publikacja Postępowanie w nagłych zwyżkach ciśnienia krwi Knypl K. Magazyn Lekarza Rodzinnego 2004, 7-8,10-13.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze a udar mózgu Knypl K. Essentia Medica 2004,15,52-55.
Publikacja XIV Kongres European Society of Hypertension Knypl K. Essentia Medica 2004,7,39-39.
Publikacja Nowe wytyczne w leczeniu nadciśnienia tętniczego Knypl K. Neurologica 2004,3,34-36.
Publikacja Compliance with low-salt diet in hypertensive patients Knypl K., Jabłońska N., Doboszyńska A. Abstract Book 12th International Congress of Endocrinology. Aug.31-Sept.4,2004.
Publikacja Serum cholesterol level and blood pressure on both arms Kochanowska-Kałuża G., Knypl K., Karasińska M., Doboszyńska A., Kubica J. J.Hypertension 2004,vol.22,S305.
Publikacja Awareness of blood pressure and other risk factor among patients hospitalized in a cardiological department in Warsaw N. Jabłońska, K. Knypl, A. Doboszyńska, A. Cezak J.Hypertension 2004,vol.22,S238.
Publikacja Self-control in hypertensive patients with diabetes mellitus Knypl K., Dubno B. J.Hypertension 2004,vol.22, S221.
Publikacja Consecutive blood pressure measurements and the difference of blood pressure level on both arms Kochanowska-Kałuża G., Knypl K., Karasińska M., Doboszyńska A., Kubica J. J.Hypertension 2004,vol.22,suppl.22,S168.
Publikacja Compliance with dietetic recommendations among hypertensive patients Jabłońska N., Knypl K., Doboszyńska A., Cezak A. J.Hypertension 2004,vol.22,suppl.22,S99.
Publikacja Leczenie nadciśnienia tętniczego u chorych na cukrzycę Knypl K. Magazyn Lekarza Rodzinnego 2004,4,29-33.
Publikacja Współczesna farmakoterapia nadciśnienia tętniczego: miejsce blokerów receptora AT1 dla angiotensyny II Knypl K. Magazyn Lekarza Rodzinnego 2004,3,4-8.
Publikacja Kongres International Society of Hypertension w São Paulo Knypl K. Przewodnik Lekarza 2004,3,96-97.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze u osób w starszym wieku Knypl K. Przewodnik Lekarza 2004,3,82-87.
Publikacja Usefulness of ophthalmoscopy in mild and moderate hypertension Knypl K., Grzesiuk W. J.Hypertens. 2004,22,suppl.1,P.479.
Publikacja Quality of life among different groups of hypertensive patients Knypl K., Popow M. J.Hypertens. 2004,22,suppl.1,P.722.
Publikacja Hypertensive therapy expectations among different groups of patients Knypl K., Popow M. J.Hypertens. 2004,22,suppl.1,P.092.
Publikacja Polemika „Inhibitory enzymu konwertującego angiotensynę – nowe możliwości terapeutyczne” Knypl K. Essentia Medica 2004,5,74.
2005
Uczestniczyłam w kongresie International Society of Hypertenion w Cancun, 17-21 kwietnia.
Uczestniczyłam jak akredytowany dziennikarz w kongresie American Society of Hypertension w San Francisco, 14-18 maja.
Publikacja Czytając IX wydanie Kaplan’s Clinical Hypertension Knypl K. Nadciśnienie Tętnicze 2005.
Publikacja Inhibitory enzymu konwertującego w leczeniu nadciśnienia tętniczego – spojrzenie z perspektywy wyboru optymalnego preparatu dla pacjentów geriatrycznych Knypl K. Geriatria Polska 2005,1(3),87-90.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze u pacjenta z łagodnym rozrostem stercza – wybrane aspekty terapeutyczne u pacjentów geriatrycznych Knypl K., Rojek-Trębicka J. Geriatria Polska 2005,2,40-44.
Publikacja Definicja i podział nadciśnienia tętniczego – stanowisko The Writing Group of the American Society of Hypertension2005 Knypl K. Przewodnik Lekarza 2005,5,101-105.
Publikacja The effect of smoking on cardiovascular risk factors and antihypertensive therapy Jabłońska N., Łapińska-Knypl K., Doboszyńska A., Cezak A. J.Hypertension 2005,23, suppl.2,abstr.P1.226.
Publikacja The nicotine dependance among hypertensive patients hospitalized in cardiological department Jabłońska N., Łapińska-Knypl K., Doboszyńska A., Cezak A. J. Hypertension 2005, 23, suppl.2, abstr.P1.225,p.S85.
Publikacja Leczenie nadciśnienia tętniczego u pacjentów geriatrycznych (Treatment of hypertension in geriatric patients) Knypl K. Geriatria Polska 2005,1,23-30.
2006
Zdałam egzamin z hipertensjologii.
Przeprowadziłam wywiad prof. Louisem Ignarro, laureatem Nagrody Nobla w medycynie.
Publikacja Wytyczne w leczeniu nadciśnienia tętniczego u osób w starszym wieku Knypl K., Rojek-Trębicka J. Geriatria Polska 2006,2,61-67.
2007
Napisałam i wydałam książkę Podręcznik hipertensjologii Warszawa 2007 (339 stron).
Komentarz do artykułu Sód i potas w patogenezie nadciśnienia tętniczego Knypl K. Kardiologia po Dyplomie 2007,6,34-35.
2008
Zostałam członkiem European Society of Hypertension (do 2013)
2009
Publikacja Nadciśnienie tętnicze – o co pytają internauci? Knypl K. Pol.Przegl.Kardiol. 2009,11,suppl.1,19-42, abstr. nr 22, s.29.
2010
Publikacja Hypertension occurence in patients with subclinical hyperthyroidism Szydlarska D., Grzesiuk W., Pragacz A., Ambroziak U., Miśkiewicz P., Knypl K., Bar-Andziak E. 14th International Thyroid Congress, Paris 11-16 September 2010, Abstract Book, abstr. Nr ITC 2010-730.
2012
Publikacja Leczenie nadciśnienia u starszych osób Gazeta dla Lekarzy 2012,1,7-10.
2013
Publikacja Nowe europejskie wytyczne leczenia nadciśnienia tętniczego: Łatwo cel wytyczyć, trudniej go osiągnąć Gazeta dla Lekarzy 2013,9,6.
Publikacja Telmisartan w leczeniu nadciśnienia tętniczego Knypl K. Gabinet Prywatny 2013,2,36 .
Publikacja Nadciśnienie tętnicze a żywienie Knypl K., Diabetyk 2013,5,25.
Publikacja Nadciśnienie tętnicze a wysiłek fizyczny Knypl K., Diabetyk 2013,6,24.
Publikacja Nowe wytyczne leczenia nadciśnienia Knypl K. Diabetyk 2013,8,24.
2014
Otrzymałam dyplom uznania World League of Hypertension za promocję diety oz ograniczeniem soli na poziomie populacyjnym.
Publikacja Nie zachwyciły mnie najnowsze wytyczne leczenia nadciśnienia tętniczego JNC 8 Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2014,2,15.
Publikacja Etiologia i patogeneza nadciśnienia tętniczego Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2014,9,9.
2015
Publikacja Domowe pomiary ciśnienia krwi Knypl K. Diabetyk 2015,2,22.
2016
Publikacja Hipertensjolog w Paryżu Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2016,3,29.
Publikacja Moje dawne kongresy hipertensjologiczne Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2016,12,24.
2017
Publikacja Zmienne i trudne cele leczenia hipotensyjnego Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2017,5,21.
Publikacja Dno oczu w nadciśnieniu tętniczym w ujęciu historycznym Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2017,8,16.
2018
Uczestniczyłam w konferencji PTNT w Warszawie.
Publikacja Ból głowy przy czytaniu wytycznych leczenia nadciśnienia tętniczego Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2018,8,11.
List otwarty do prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia w sprawie hipertensjologii Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2018,12,5.
Publikacja 40 lat polskiej hipertensjologii Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2018,12,18.
Publikacja Powikłania sercowo-naczyniowe. Miażdżyca i nadciśnienie tętnicze Knypl K. Diabetyk 2018,10,18.
2019
6 kwietnia 2019 przeprowadziłam w Okręgowej Izbie Lekarskiej seminarium o nadciśnieniu tętniczym
Publikacja Czy hipertensjolog znajdzie pracę w Dakarze? Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2019,1,5.
Publikacja Komu hipertensjologia podnosi ciśnienie krwi? Knypl K., Gazeta dla Lekarzy 2019,3,15 .
Przeprowadziłam seminarium w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie na temat Wpływ nadciśnienia tętniczego na serce i układ krążenia.
Uczestniczyłam w European Forum on Hypertension (Gdańsk, 9-10 maja).
Uczestniczyłam jako akredytowany dziennikarz w The 2nd Congress on Hypertension in Children and Adolescents (24-26 maja)
Research Gate przysłało do mnie e-mail, którego temat brzmiał: „Krystyna, people are reading your work". To jest news! – pomyślałam i podążyłam jego śladami. Okazuje się, że w „American Journal of Cardiovascular Drugs” jest cytowana praca, której jestem pierwszym autorem. IF pisma 2,741. Jak kogoś kariera zaatakuje, to nie ma ratunku!
Artykuł w którym jest cytowana moja praca
Estulic (gunafacyna) kiedyś w leczeniu nadciśnienia, teraz w ADHD.Jak dziwnie toczą się losy leków i ludzi...
Telemedycyna na przykładzie doświadczeń osobistych oraz hipertensjologii
Wszyscy lekarze znają skrót RR, który poprzedza podanie wyników pomiaru skurczowego i rozkurczowego ciśnienia krwi. Najwyższe usłyszane w mojej praktyce lekarskiej RR skurczowe było wyższe niż skala aparatu rtęciowego ( czyli więcej niż 300 mmHg – o czym wnioskuję na podstawie głośnych tonów słyszanych od góry skali sfigmomanometru), a rozkurczowe 160 mmHg. Pacjent miał obrzęk płuc i był leczony na oddziale intensywnej terapii.
Było to w dość odległych czasach gdy nie dysponowaliśmy jeszcze większością współczesnych leków hipotensyjnych, a także gdy świadomość zarówno lekarzy jak i pacjentów o szkodliwości nadciśnienia nie była dostatecznie wysoka. Najniższe RR jakie słyszałam wynosiło 40/0 mmHg. Pacjent był we wstrząsie i także był leczony na oddziale intensywnej terpaii.
Wspomniane przypadki pochodzą z okresu szpitalnego mojej praktyki lekarskiej czyli z lat 1968 – 1980. W praktyce ambulatoryjnej tak ekstremalnych wartości oczywiście nie spotykałam, ale były za to inne chwile przyprawiające mnie o zwyżki ciśnienia krwi.
Historia pomiarów ciśnienia krwi
Pierwszego pomiaru dokonał wielebny Stephen Hales w 1773 roku, wkładając miedzianą rurkę do tętnicy szyjnej zwierzęcia.
Pierwsze próby pomiarów ciśnienia krwi u ludzi również były związane z naruszeniem ciągłości tętnic. Chirurg z Lyonu, dr Faivre w 1856 roku połączył manometr rtęciowy z tętnicą udową pacjenta, u którego wykonano amputację kończyny, rejestrując „średnie ciśnienie”[1]. W roku 1835 Herisson wynalazł sfigmometr, zwany „przyrządem do uwidaczniania działania tętnic”.
Sfigmometr Herissona pozwalał na pomiar ciśnienia w sposób nieinwazyjny poprzez przyłożenie miernika na zewnątrz tętnicy, bez konieczności wprowadzania go do naczyna za pomocą zabiegu chirurgicznego. Ulepszoną konstrukcję zbudował inżynier P. Gernier. Dzięki temu sfigmometrowi lekarz mógł badać puls nie tylko przez dotyk, ale również oglądać wahania słupka rtęci w następstwie pulsowania tętnicy. Ten sposób obserwacji tętnic nie był doskonały.
Niemieccy fizjolodzy wynaleźli sposób rejestrowania owych wahań za pomocą metalowego rylca piszącego na papierze zaczernionym sadzą. Tak powstało urządzenie zwane sfigmografem. Było to pierwsze w dziejach medycyny urządzenie sprawiające, że badanie lekarskie dotychczas oparte na oglądaniu oraz obmacywaniu znalazło swój graficzny wyraz. Wielu badaczy ówczesnej epoki konstruowało różne odmiany sfigmografów. Dość duża popularność tych aparatów była inspiracją do poszukiwania przyrządów podobnych do sfigmografów, ale pozwalających na pomiar ciśnienia krwi, czyli sfigmomanometrów.
Za wynalazcę takiego przyrządu uważa się włoskiego lekarza Scipione Riva – Rocciego. Był on wszechstronnie wykształcony w medycynie. W 1888 r. otrzymał stopień naukowy doktora z medycyny i chirurgii na Uniwersytecie w Turynie.
Inni słynni absolwenci tego uniwersytetu to Erasmus, Umberto Ecco, Antonia Gramsci, Amedeo Avogadro, a także kilku laureatów Nagrody Nobla.
W 1894 r. uzyskał habilitację z patologii. W 1896 r. przedstawił na Włoskim Kongresie Medycyny Wewnętrznej swój wynalazek: aparat do mierzenia ciśnienia. Ten pierwszy model nie był zbyt dokładny, ponieważ jego mankiet miał szerokość zaledwie 5 cm. Mankiet został poszerzony do 12 cm w 1901 r. W 1907 r. Riva-Rocci uzyskał habilitację z pediatrii. Przez wiele lat (1908-1921) pracował jako wykładowca pediatrii na Uniwersytecie w Pawii.
W 1928 rok zaprzestał praktyki lekarskiej z powodu stanu zdrowia – cierpiał na parkinsonizm, który był powikłaniem zapalenia mózgu. Prawdopodobnie zaraził się od pacjenta. Riva Rocci zmarł 15 marca 1937 r. w Rapallo
Wynaleziony przez siebie aparat do mierzenia ciśnienia krwi opisał w czterech artykułach opublikowanych w latach 1896 – 1897 na łamach pisma Gazzetta Medica di Torino.
Do rozpowszechnienia badania ciśnienia krwi przyczynił się H. Cushing, który odwiedził w 1901 roku w Pawii S. Riva – Rocciego i zachęcony poznanym sposobem pomiaru stosował go do nadzorowania bezpieczeństwa zabiegów chirurgicznych.
Ale największe zasługi w rozpowszechnianiu pomiaru ciśnienia krwi mają towarzystwa ubezpieczeniowe. Już w 1906 r., a więc zaledwie w 14 lat od wynalezienia metody, Northwestern Mutual Life Insurance Company wprowadziło pomiar ciśnienia krwi do badania lekarskiego jako jego obowiązkową część. Autorem tego jakże mądrego zalecenia był dr Fischer, dyrektor towarzystwa.
Technika pomiaru została udoskonalona w 1905 r. przez Mikołaja Siergiejewicza Korotkowa, rosyjskiego chirurga powszechnie uznawanego za odkrywcę tonów słyszanych podczas badania ciśnienia krwi. Korotkow urodził się w rodzinie rosyjskiego kupca 13 lutego 1874 r. w Kursku. Tam ukończył gimnazjum, a następnie wydział medyczny na Uniwersytecie w Charkowie. W 1895 r. przeniósł się na wydział medyczny w Moskwie, gdzie pracował w klinice chirurgicznej. Podczas wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904-1905 był starszym chirurgiem w szpitalu Czerwonego Krzyża w Harbinie w Mandżurii. Podczas tej pracy Korotkow, lecząc wielu żołnierzy z postrzałami tętnic, zainteresował się chirurgią naczyniową. W okresie tym zaczął gromadzić materiał do pracy doktorskiej. Spośród 44 przypadków opisanych w pracy doktorskiej aż 41 pochodziło ze szpitala w Harbinie. Korotkow powrócił z Harbina do St. Petersburga w kwietniu 1905 roku. Pracując nad tezami swojej pracy doktorskiej opublikował w 1905 roku krótkie doniesienie (jak piszą biografowie zawierające tylko 281 słów!) o metodzie osłuchowej pomiaru ciśnienia krwi.
Z wynalazkiem Riva – Rocci konkurowały inne sfigmomanometry konstruowane przez innych lekarzy, – należy wymienić tu dwa nazwiska: Viktor Basch z Austrii oraz Charles Potain z Francji.
Źródło ilustracji: „Stulecie nadciśnienia tętniczego” pod. red. N.Postela-Vinaya, Wyd. Via Medica 1998
W dalszych latach dokonano licznych modyfikacji – można je obejrzeć pod linkiem:
Aparat wzbudził międzynarodowe zainteresowanie czego wyrazem była między innymi wizyta Harveya Cushinga, amerykańskiego neurochirurga, w 1901 roku w Pawii gdzie wówczas pracował Riva – Rocci. Aparat do mierzenia ci śnieni krwi spodobał się Cushingowi i był on aktywnym promotorem tego urządzenia w Stanach Zjednoczonych. Harvey Cushing wiedział, że aparat wynaleziony przez Riva – Rocci zwiększy bezpieczeństwo wykonywanych przez niego operacji neurochirurgicznych.
Do szerokiego wdrożenia modelu sfigmomanometru wynalezionego przez Riva Rocci przyczyniły się znacznie obserwacje i badania rosyjskiego chirurga Nikołaja Korotkowa.
Leczenie nadciśnienia jest trudnym zadaniem zarówno dla lekarza, jak i dla pacjenta. Dla lekarza – ponieważ powodzenie leczenia w znacznym stopniu zależy od pacjenta – jego motywacji i zdyscyplinowania. Dla pacjenta (niezależnie od tego jaki zawód lub tytuły naukowe posiada) – ponieważ rzadko kiedy uświadamia on sobie, jak wiele zależy od niego samego i jak ważna jest świadomość podstępnego charakteru tej choroby.
Co więcej poglądy – od kiedy rozpoznajemy nadciśnienie, kogo należy leczyć, do jakich wartości obniżać ciśnienie są niekończącym się festiwalem bardzo różnych punktów widzenia.
Oto lista poglądów w tej sprawie cytowana w znakomitej książce pod redakcją Laragh & Brenner Hypertension:
Jak nietrudno zauważyć, rozbieżności są poważne i nie możemy się oprzeć na głosach pojedynczych ludzi. Może więc uczone komitety nam pomogą?
Pierwsze doniesienie kliniczne o tym, że leczenie hipotensyjne przynosi wymierne korzyści zdrowotne, opublikowano dopiero w 1967 roku na łamach JAMA. Było to doniesienie zbiorowe, a głównym badaczem był dr Edward D. Freis (1912 – 2005). Jest on nazywany w literaturze anglosaskiej a pioneer in evidence based treatment of hypertension.
Dr Edward D. Freis, urodził się w Chicago, pochodził z rodziny litewskich emigrantów, jego rodzicami byli Roy and Rose Freis. Początkowo zamierzał zostać akt0rem, ale po kilku próbach stwierdził, że kariera aktorska nie jest jego przeznaczeniem i zdecydował się studiować medycynę. Spotkanie podczas studiów dr Chestera Keefera, spowodowało, że postanowił zostać naukowcem. Karierę naukową realizował w Veterans Administration Hospital, gdzie prowadził badania nad nadciśnieniem tętniczym oraz zajmował się zagadnieniami organizacji ochrony zdrowia.
W 1949 r. Freis został mianowany zastępcą szefa służby medycznej, był także zatrudniony jako Associate Professor na Uniwersytecie Georgetown. Później pełnił funkcję dyrektora Laboratorium Badań Układu Krążenia i szefa Kliniki Nadciśnienia Tętniczego w Georgetown. W 1954 r. Freis został awansowany na szefa służby medycznej w Veterans Administration Hospital. Tam też przeprowadzono pierwsze badania nad lekami obniżającymi ciśnienie krwi.
Do badania kwalifikowano wyłącznie mężczyzn z ciężkim nadciśnieniem tętniczym, które definiowano wysokością ciśnienia rozkurczowego w przedziale 115-129 mmHg.
Dowody naukowe na konieczność leczenia ciężkiego nadciśnienia III i IV stopnia przyniósł dopiero rok 1967, a leczenia nadciśnienia łagodnego i umiarkowanego dopiero rok 1970, kiedy to opublikowano drugie doniesienie z serii The VA Cooperative Study.
Do drugiego badania kwalifikowano chorych z nadciśnieniem łagodnym i umiarkowanym, definiowanym jako ciśnienie rozkurczowe 90-114 mmHg. W badaniu tym obejmującym zaledwie 380 mężczyzn udało się jednak wykazać, że korzyść obliczaną za pomocną metod statycznych odnosili jedynie pacjenci z nadciśnieniem umiarkowanym, czyli z rozkurczowym 105-114 mmHg.
Redukcja śmiertelności o 93% w grupie chorych z nadciśnieniem rozkurczowym od 115 do 129 mmHg stwierdzona w badaniu The VA Cooperative Study oraz o 74% w grupie chorych z nadciśnieniem rozkurczowym od 105 do 114 mmHg dawała bardo dobre argumenty na rzecz poglądu, że nadciśnienie tętnicze jest stanem wymagającym leczenia.
Dalszych dowodów na potrzebę leczenia nadciśnienia łagodnego dostarczyło badanie The Australian National Blood Pressure Trial, do którego kwalifikowano pacjentów z nadciśnieniem rozkurczowym 95-109 mmHg, którego wyniki opublikowano w 1976 roku.
Lata siedemdziesiąte uporały się więc z dowodami na konieczność leczenia nadciśnienia rozkurczowego.
Lata osiemdziesiąte to badanie nadciśnienia skurczowego.
Badanie The Systolic Hypertension in the Elderly Program (SHEP), przeprowadzone przez prof. Staessena i wsp. na 4736 osobach z nadciśnieniem >160 i <90 mmHg, w wieku od 60 do 80 lat, wykazało, że w grupie leczonej aktywnie nastąpiła redukcja powikłań narządowych, ale redukcja śmiertelności z powodu udaru mózgu i zawału serca nie była statystycznie znamienna. Z tego też powodu w roku 1991 na łamach „Journal of Human Hypertension” prof. J. Staessen i wsp. napisali: SHEP jest pierwszym badaniem klinicznym, które wykazało korzyści leczenia nadciśnienia u starszych. Jednak są pewne obszary niepewności.
Niepewności te dobrze rozwiało badanie HOPE, w którym średnia wieku uczestników wynosiła 66±7 lat, a stosowanym lekiem był ramipril v. placebo.
# 1991 – tak, leczyć nadciśnienie skurczowe (SHEP)
# 2000 – leczyć nadciśnienie po sześćdziesiątce! (HOPE).
Tak więc po około 30 latach badań klinicznych ustalono, że nadciśnienie jest stanem wymagającym leczenia farmakologicznego. Z chwilą tego ustalenia stało się oczywiste, że stosowanie placebo naraża pacjentów na konkretne i zmierzalne negatywne skutki zdrowotne i dalsze badania nad skutecznością leczenia prowadzono, porównując między sobą grupy leków.
Skoro ustalono, że nadciśnienie jest stanem wymagającym leczenia farmakologicznego, istotne jest uszczegółowienie, od jakich wartości powinno zaczynać się nadciśnienie, u kogo powinniśmy rozpoznać nadciśnienie.
JNC 2 (publikacja 1980) zalecany cel terapeutyczny: ciśnienie rozkurczowe <90 i 90–100 mmHg dla osób z nadciśnienie ciężkim lub umiarkowanym
JNC 3 (publikacja 1984) zalecany cel terapeutyczny: <90 mmHg
JNC 4 ( publikacja 1988) zalecany cel terapeutyczny: <140/90 mmHg
JNC 5 (publikacja 1993) zalecany cel terapeutyczny: <140/90 mmHg
JNC 6 ( publikacja 1997) zalecany cel terapeutyczny” <140/90 mmHg lub niższe jeśli jest tolerowane przez pacjenta
JNC 7 ( publikacja 2003) zalecany cel terapeutyczny <140/90 mmHg oraz <130/80 mmHg dla pacjentów z cukrzycą lub chorobami nerek
JNC 8 ( publikacja 2914) – publikacja była opóźniana, kilkakrotnie przekładano termin ogłoszenia wytycznych. Jako rekomendowany cel podano, cyt.:
In the general population aged ≥60 years, initiate pharmacologic treatment to lower blood pressure (BP) at systolic blood pressure (SBP) ≥150 mm Hg or diastolic blood pressure (DBP) ≥90 mm Hg and treat to a goal SBP <150 mm Hg and goal DBP <90 mm Hg.
Różne gremia zdystansowały się od JNC 8, a opóźniona publikacja stała się przedmiotem dowcipów, że to nie wytyczne JNC eight lecz JNC late. Zdystansowano się też wobec liberalnego potraktowania granicy od której należy leczyć nadciśnienie
W 2017 roku opublikowano nowe wytyczne sygnowane przez kilka amerykańskich towarzystw naukowych, między innymi przez American College of Cardiology i American Heart Association
Europejskie towarzystwa kardiologiczne nie pozostały dłużne i opublikowały w 2018 swoje wytyczne
Kto ma rację? Komu wierzyć wobec tej zmienności poglądów. Okazuje się, że jest taka instytucja i wcale nie jest ona związana ze sferami naukowymi, lecz z branżą ubezpieczeń na życie.
Czołowym towarzystwem ubezpieczeniowym w tym sektorze jest Metropolitan Life Insurance Company. To potężna instytucja, która wystąpiła z ofertą ubezpieczeń na życie już w 1864 roku. Początkowo oferta dotyczyła tylko żeglarzy oraz żołnierzy walczących w wojnie secesyjnej. Jednak szybko zorientowano się, że to biznes obarczony dużym ryzykiem. Ówczesny prezydent MET-LIFE James R. Dow był lekarzem i po kilku reorganizacjach towarzystwa zdecydował postawić na branżę ubezpieczeń na życie dla każdego.
Lekarze ubezpieczeń na życie badali pacjentów, którzy przyszli na wizytę nie z powodu dolegliwości, ale z powodów ekonomicznych. To, co stwierdzał lekarz podczas wizyty, było jedynie fragmentem jego pracy, oczekiwano od niego tzw. rozpoznania przewidującego – określenie to pojawiło się podczas I kongresu lekarzy ubezpieczeniowych w 1899 w Brukseli, wymyślił je przewodniczący dr Vleminckx.
Warto zauważyć, że termin „rozpoznanie przewidujące” jest zrozumiały i przemawia do wyobraźni, czego nie można powiedzieć o współczesnym terminie „czynniki ryzyka”. Aby takie rozpoznanie postawić, konieczne było bardzo drobiazgowe i ujednolicone badanie. Posłużyły temu szczegółowe kwestionariusze. Coraz powszechniejsze obecnie w gabinetach lekarskich „checklisty” korzeniami sięgają wzorów kwestionariuszy towarzystw ubezpieczeniowych, które powstały w początkach XIX wieku.
Już podczas tego kongresu w 1899 roku jeden z uczestników, dr Mauriac, uważany za autora dzieła Kompletny traktat o badaniu lekarskim w dziedzinie ubezpieczeń na życie, powiedział, że jeżeli chodzi o dokładność, nie ma żadnego porównania pomiędzy dokumentami statystycznymi towarzystw ubezpieczeniowych a podobnymi dokumentami szpitalnymi.
Ta dokładność zaowocowała bardzo dobrymi wnioskami. Już w 1917 roku podczas zjazdu lekarzy dyrektorów medycznych Metropolitan Life Insurance dr Fischer przedstawił bardzo szczegółowe wnioski na temat znaczenia wysokości ciśnienia krwi. Oto one.
Association of Life Insurance Medical Directors of America 1917
Trwale podwyższone ciśnienie tętnicze prowadzi do wzrostu śmiertelności i im wyższe ciśnienie, tym większa śmiertelność.
Ciśnienie tętnicze stale przewyższające o 12 mmHg wartość średnią dla danej grupy wiekowej stanowi górną granicę zmienności u człowieka.
Pozornie zdrowy człowiek może przez dłuższy czas mieć podwyższone ciśnienie tętnicze bez uchwytnych odchyleń, które by o tym świadczyły.
Zogólnej liczby wszystkich zaburzeń stwierdzanych w badaniu, włączając wysokie ciśnienie tętnicze, zarówno w wieku poniżej 40 lat, jak i powyżej tej granicy, ponad 75% stanowią zaburzenia sercowo-naczyniowe.
Wartość normalna średniego ciśnienia krwi wzrasta z wiekiem w granicach objętych badaniem, to jest do 60-65. roku życia, jednak w starszym wieku nie należy spodziewać się zdecydowanie wyższych wartości.
Osoby ze skurczowym ciśnieniem krwi zawartym w przedziale 90-110 mmHg wykazują niższą śmiertelność niż osoby z ciśnieniem przewyższającym o 12 mmHg wartość średnią dla wieku.
Osoby, których masa ciała przekracza o co najmniej 20% wartość średnią dla wieku i wzrostu, mają ciśnienie wyższe średnio o 4 mmHg niż osoby z prawidłową masą ciała.
Wobec osób, których ciśnienie skurczowe przewyższało 170 mmHg, oceniano ryzyko strat finansowych jako bardzo duże i odmawiano im ubezpieczenia.
(Według Stulecie nadciśnienia tętniczego 1896-1996 pod red. N. Postel-Vinay, Via Medica 1998).
Jeżeli uświadomimy sobie, że aparat do mierzenia ciśnienia krwi został skonstruowany przez Riva-Rocciego w 1896 roku, a pomiar ciśnienia z użyciem słuchawek opisany przez Korotkowa w 1905 roku, to trzeba przyznać, że skonkretyzowanie w 12 lat od opisania metody tak znakomitych i szczegółowych wniosków dowodzi niezwykłej znajomości medycyny oraz zdolności do analitycznego myślenia u przedstawicieli medycyny ubezpieczeń na życie. Evidence Based Medicine w odniesieniu do nadciśnienia ciągle się tego uczy śpiewając La donna e mobile ; )
# ma masywną wagę, ale potrafi szybko biegać osiągając nawet prędkość 50 km/godzinę
# mimo zakusów wielu myśliwych polujących na jego róg, który miał być afrodyzjakiem (ale nie jest! składa się z samej keratyny podobnie jak paznokcie), populacja nosoróżców jest niewielka ale stabilna.
Podobnie jest z hipertensjologami – wielu myśliwych obleczonych w szatki reformatorów systemu ochrony zdrowia stawia sobie za cel upolować przedstawicieli tej specjalizacji, których mamy w Polsce nieco ponad 400 osób, w tym 41 osób ma dyplom specjalisty European Society of Hypertension, przy czym w OIL Warszawa taki dyplom ma 9 osób.
Skuteczne leczenie nadciśnienia tętniczego to ogromne zadanie dla wszystkich – pacjentów, lekarzy, systemów ochrony zdrowia. Poszukiwane są metody poprawy motywacji do leczenia i skuteczności wdrożonych terapii. Ciekawe podejście do tego tematu przedstawiono w badaniu klinicznym BARBER-1 przeprowadzonym w latach 2007-2008 w Stanach Zjednoczonych.
Rzeźba nosorożca w Lugano
Grupą, do której skierowano program terapeutyczny, byli mężczyźni, Afroamerykanie, których motywacja do leczenia nadciśnienia tętniczego jest często niska, ponadto są to nierzadko pacjenci bez ubezpieczenia medycznego.W programie zaoferowano pomiar ciśnienia krwi podczas wizyty u fryzjera. Pacjentów z nadciśnieniem stwierdzonym podczas wizyty w salonie fryzjerskim podzielono na trzy grupy: dwie kierowano do dalszego leczenia w podstawowej opiece medycznej, a trzecią – do leczenia w specjalistycznych poradniach nadciśnieniowych. Wyjściowe ciśnienie w grupie pierwszej wynosiło – skurczowe 154±2, rozkurczowe 88±2 mmHg; w drugiej grupie ciśnienie skurczowe wynosiło 155±2, rozkurczowe 86±1 mmHg. Po leczeniu ciśnienie w pierwszej grupie obniżyło się – skurczowe do 139±2, rozkurczowe 80±1 mmHg; w drugiej grupie – skurczowe do 138±3, rozkurczowe do 81±2 mmHg. U pacjentów leczonych przez specjalistów hipertensjologów uzyska-no 2,6-krotne obniżenie ciśnienia w porównaniu z obniżeniem uzyskanym przez lekarzy POZ; różnica była statystycznie znamienna.
Nosorożec w innym ujęciu
Hipertensjolodzy częściej stosowali ACE inhibitory i sartany oraz calcium blokery, natomiast lekarze POZ częściej zlecali diuretyki i betablokery. Specjaliści zlecali zwykle trzy lub cztery leki obniżające ciśnienie, a lekarze POZ – dwa. We wszystkich grupach pacjentów najrzadziej stosowano alfablokery i leki rozszerzające naczynia krwionośne. Pełną kontrolę RR w grupie leczonej przez hipertensjologów uzyskano w 88%, a grupie leczonej przez lekarzy POZ w 49 i 43%.
Paryż odwiedzałam wielokrotnie, za każdym razem mając inne zadanie do wykonania. Po raz pierwszy pojechałam do stolicy Francji w 1997 roku razem z mężem i córką z okazji jej 16. urodzin (http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/bonjour-la-france/277-debiut-w-paryzu). Co ciekawe dalszy czas przyniósł 16 podróży do Paryża w sprawach zawodowych (lekarskich i dziennikarskich) oraz prywatnych.
Paryż po raz pierwszy 1997 rok, szesnaste urodziny Kate obchodziliśmy wg zasady „zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie” i zasady tej trzymamy się : )
Hipertensjologia towarzyszy mi w Paryżu od pierwszego pobytu, bowiem T-shirt ma napis „Tensiomin. Na początek”. Tensiomin czyli kaptopril.
Drugi pobyt w tym mieście miał charakter naukowy. Znając drogę, postanowiłam pokazać Paryż od strony naukowej młodszym koleżankom, które pod moim kierunkiem napisały prace zakwalifikowane do prezentacji na kongresie European Society of Hypertension w 2004 roku.
Hipertensjolog w Paryż w towarzystwie młodszych koleżanek (które pod moim kierunkiem przygotowały doniesienia naukowe) przed kongresem ESH 2004 rok
Kongresy European Society of Hypertension w pierwszych latach aktywności tego towarzystwa naukowego miały bardzo malowniczą oprawę, odbywały się bowiem na terenie uniwersytetu mediolańskiego.
W 2003 roku po raz pierwszy zorganizowano kongres ESH poza murami uniwersytetu, w mediolańskim centrum kongresowym. Od tej pory kongres stracił dużo na urodzie, stał się jednym z wielu imprez organizowanych w bezimiennych centrach na obrzeżach miast, wyłożonych kilometrami szarej wykładziny, po której przebiegają zdyszani uczestnicy zmierzający z jednej sali obrad do drugiej.
Otwarcie kongresu ESH w Paryżu 2004
Był to mój drugi kongres ESH na którym młodsi koledzy prezentowali doniesienia naukowe napisane pod moim kierunkiem. Na podróż do Paryża młode koleżanki otrzymały travel grant na pokrycie kosztów pobytu.
Hipertensjolog w Paryżu, 2004 r.
W roli mentorki hipertensjologicznej debiutowałam wcześniej, w 2004 roku, kiedy to jeden z młodszych kolegów wykonał pracę pod moim kierunkiem i także otrzymał travel grant ESH dla młodych badaczy na kongres do Mediolanu.
Korespondencja z komitety naukowego kongresu ESH w Paryżu 2004
Niestety badaczy z starszym peselem organizatorzy kongresów nie wspierali i trzeba było wyasygnować własne fundusze na wyjazd.
Wizytówka hotelu Darcet
Przygotowując się do wyjazdu długo szukałyśmy odpowiedniego cenowo hotelu, co jak wiadomo jest poważnym wyzwaniem dla turysty przyjeżdżającego nad Sekwanę. Wybraliśmy trzygwiazdkowy hotel, z którego było blisko do linii autobusowej na lotnisko, ale dość daleko do centrum kongresowego. Mówi się trudno! Był to klasyczny paryski tani hotel. Na czym polega klasyka? W mikroskopijnej przestrzeni windy panoszyła się oczywiście popielniczka, tak że na gości hotelowych i ich walizki prawie nie starczało miejsca. Z kolei wyjście spod prysznica bez wdepnięcia prosto w klozet wymagało cyrkowych umiejętności. W hotelu trwał cały czas remont, obcojęzyczni robotnicy wesoło nawoływali się na wszystkich piętrach. Obrazu multi-kulti dopełniał personel pracujący w sali śniadaniowej.
Podczas tego pobytu poznałam sieć sklepów Ed, a stało się to dzięki kelnerce z hotelu, mówiącej po rosyjsku, która na pytanie gdzie można zrobić zakupy spożywcze, powiedziała iditie do Jeda, tam budiet dieszewle czyli idźcie do Ed(a), tam będzie taniej
Gdy widzę ten szyld, to zawsze przypomina mi się otrzymana rada i wspomniana kelnerka, sympatyczna i pomocna, obficie serwująca nam kawę podczas śniadania. Nazwa Ed nie pochodzi jednak od imienia Edward, jak prawdopodobnie sądziła kelnerka, lecz od Europa Discount należącego do sieci Carrefour. W 2006 roku podsieć Ed przeszła w ręce hiszpańskie i zmieniła nazwę na DIA (od hiszp. Distribuidora Internacional de Alimentación).
Mając w pamięci uroczyste otwarcia kongresu ESH w Mediolanie, byłam bardzo ciekawa, jak to będzie w Paryżu, stolicy wykwintnej gastronomii i wspaniałych tradycji kulinarnych.
Paryż 2006 konferencja o zespole metabolicznym i rimmonabancie
Hotel Hilton 2006, odbiłam sobie niedostatki kwaterowania w 2004 roku.
Można w sumie zatrzeć dłonie
Raz w Darcet’cie, raz w Hiltonie ; )
Paryż 2009 Konferencja prasowa badania STOP
Uroczystość otwarcia jak uroczystość, ale mizeria cateringu ścinała z nóg, cóż, wszyscy lubią na czymś oszczędzić… W stolicy wykwintnej kuchni padło na jedzenie…
Podczas tego pobytu też poznałam znaczenie pojęcia cozy w odniesieniu do hotelarstwa. Oznacza to prawo właściciela do trzymania papugi w recepcji, palenia przez niego papierosów i dmuchania dymem gościom w nos. ; ( Gdy znoszący te ekstrawagancje proszą o przechowanie bagażu, w hotelu z atmosferą cozy spotyka ich odmowa. Takie to było cozy w paryskim wydaniu przed laty.
Co się zmieniło gdy odwiedziłam Paryż po latach? Francuzi nadal palą papierosy, ale wychodzą na zewnątrz.
Paryż 2009 konferencja STOP
W 2009 roku byłam dwa razy w lutym i w grudniu. Druga podróż, powrót do Warszawy o tyle pamiętny, że udzielałam pomocy lekarskiej pasażerowi z zaburzeniami rytmu na pokładzie samolotu. Niezapomniane przeżycie zawodowe!
Pobyt na kongresie ESC 2011 niemniej mocne wrażenia – w środku nocy odkryłam sporą kolekcję małych, czarnych ruchliwych współlokatorek w moim łóżku. Pozbawiłam życia kilka egzemplarzy i zawinięte w chusteczkę higieniczną przedłożyłam przed oczy dyżurnemu recepcjoniście. Najstaranniejszy check-in walizki, ubrania, wszystkich zakamarków, przeprowadzka do drugiego pokoju, powrót do domu szczęśliwie bez pasażerek na gapę. Uff!
Po raz następny hipertensjolodzy powrócili nad Sekwanę po 12 latach. W dniach 10-13 czerwca 2016 r. odbył się już 26. z kolei kongres European Society of Hypertension (http://www.esh2016.org/).
P
Po odbyciu szesnastu podróży do Paryża z miną bywalczyni pozuję na tle fotogenicznego dachu lotniska CDG
Rozdział 8. Królewskie powitanie hipertensjologów w Goeteborgu
W roku 1979 odbył się w Goeteborgu Kongres Międzynarodowego Stowarzyszenia Nadciśnieniowego, a w jego otwarciu uczestniczył król Szwecji.
Kongres w Göteborgu był dziesiątym z kolei , tak pisałam o nim w artykule Sprawozdania z X Europejskiego Kongresu Nadciśnieniowego w Goeteborgu („Medycyna Rodzinna” 2000,11,26-27):
Gości powitali organizatorzy kongresu prof. Lennart Hansson oraz prof. Thomas Hednar. Organizatorzy przypomnieli, że w roku 1979 odbył się w Goeteborgu Kongres Międzynarodowego Stowarzyszenia Nadciśnieniowego, a w jego otwarciu uczestniczył król Szwecji. Tym razem również zabiegano o obecność króla, jednak musiał on w tym samym czasie pełnić obowiązki gospodarza wobec delegacji rządu japońskiego.
Lennart Hanson (1940 -2002) był wybitnym szwedzkim hipertensjologiem ukończył wydział lekarski w Göteborgu w Szwecji w 1968 roku. Szkolił się pod kierunkiem Bertila Hooda, ówczesnego szwedzkiego pioniera w dziedzinie epidemiologii, leczenia i klinicznych aspektów nadciśnienia tętniczego, oraz Larsa Werko, zajmującego się hemodynamiką i farmakologią kliniczną tej choroby.
Lennart Hanson był stypendystą University of Michigan w Ann Arbor, gdzie pracował nad wpływem propranololu na układ krążenia.
W 1978 roku Hansson wrócił do Göteborga, obronił pracę doktorską na podstawie badań nad propranololem oraz założył ośrodek leczenia nadciśnienia w Szpitalu Uniwersyteckim Östra University. W 1992 roku został profesorem medycyny na Uniwersytecie w Uppsali.
W latach 80 tych był sekretarzem i wiceprezesem International Society of Hypertension. W latach 1995-1997 był prezesem European Society of Hypertension. Brał udział w badaniach klinicznych: STOP-Hypertension-2, CAPPP Study, NORDIL, HOT Study, SCOPE, ELSA, PROGRESS i CONNVINCE.
Na przechadzce z Chriastinem Andersenem w Goeteborgu
Podczas kongresu w Goeteborgu w 2001 roku przedstawiono wiele ciekawych referatów, a moją uwagę zwróciło wystąpienie dr. G. Berteneriniego z Włoch, który na sesji poświęconej nadciśnieniu u seniorów zaproponował następujący podział tej grupy pacjentów:
# 65 - 75 rok życia – młodzi seniorzy
# 75 - 85 rok życia – starsi seniorzy
# powyżej 85 roku życia – najstarsi seniorzy.
Czas płynie, a jestem zaledwie starszą seniorką! Takich badaczy należy promować, co niniejszym czynię!
Mój hotel w Goeteborgu
Zachęcona odkrytymi informacjami kontynuowałam poszukiwania w moim domowym archiwum i odnalazłam album z dotychczas niepublikowanymi zdjęciami z kongresów hipertensjologicznych. Wybrałam spośród nich zdjęcia z kongresów ESH w Mediolanie (1999 r.) i Paryża (2004 r.)
Program musicalu „Les Miserables” dla uczestników kongresu ESH
Wspólne wspomnienia zjazdów, w których uczestniczyłyśmy, zachęciły moją koleżankę do przejrzenia własnych archiwów. Jest ona jest członkiem założycielem Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego (1988 rok), aktywnie uczestniczącym w pracach naukowych od początku lat 80, co ilustruje między innymi program zjazdu Sekcji Nadciśnieniowej PTK, który publikujemy po 38 latach od tego historycznego wydarzenia naukowego.
Bilet na przedstawienie „Les miserables”
Restauracja którą odwiedziliśmy w Goeteborgu
W OIL Warszawa jest zaledwie 9 osób, które mają jednocześnie specjalizację z hipertensjologii i tytuł specjalisty ESH.
Poza pracą ambulatoryjną uczestniczyłam także w pracach naukowych oceniających nowe leki hipotensyjne oraz w wydarzeniach naukowych środowiska hipertensjologów.
Inni wybitni kardiolodzy o polsko-żydowskich korzeniach, którzy odegrali ważną rolę w rozowju medycyny to Borys Surawicz , o którym tak piszę na łamach GdL: Borys Surawicz (1917-2015) urodził się w Moskwie (https://prabook.com/web/borys.surawicz/788031), jego rodzicami byli Matyda Sołoweczyk i Józef Surawicz. Studia lekarskie ukończył na Uniwersytecie im Stefana Batorego w Wilnie w 1939 roku, uczelni o wybitnych tradycjach, której pierwszym rektorem był Piotr Skarga, pełniący także przez 24 lata funkcję nadwornego kaznodziei Króla Zygmunta III Wazy.
W czasie II wojny światowej Borys Surawicz trafił do niemieckiego koncentracyjnego obozu w Dachau (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dachau_(KL)), gdzie był więziony przez rok (1944-1945).
Kolejny wybitny kardiolog o polsko-żydowskich korzeniach to dr Michel Mirowski, o którym piszę na łamach GdL :
Kardiolodzy z całego świata oraz pacjenci obchodzili 4 lutego 2020 roku czterdziestą rocznicę wszczepienia pierwszego automatycznego defibrylatora. Zabieg miał miejsce w Johns Hopkins Hospital w Baltimore, w Stanach Zjednoczonych, a przeprowadzili go dr Michel Mirowski i dr Morton Mower. Inspiracją do poszukiwań skutecznej metody leczenia migotania komór była nagła śmierć prof. Harry Hellera, który był mentorem dr. Michela Mirowskiego.
Droga z Warszawy do Baltimore
Dr Michel Mirowski urodził się 14 października 1924 roku w Warszawie jako Mordechaj Frydman. W czasie wojny wraz z całą rodziną trafił do getta w Warszawie, z którego uciekł w maju 1944 roku. Był ukrywany w Falenicy przez Janinę Kobos i jej męża Zygmunta, którzy pomagali osobom zbiegłym z getta.
Getto w Falenicy liczyło 7500 osób, z których 1500 zmarło z głodu, a 300 zamordowano w obozie koncentracyjnym w Treblince.
Michel Mirowski jako jedyny z rodziny ocalał z wojny. Z Falenicy przedostał się na Ukrainę, gdzie wstąpił do wojska. W 1945 roku powrócił do Polski jako oficer Ludowego Wojska Polskiego i podjął studia na Akademii Lekarskiej w Gdańsku. W 1947 roku wyemigrował do Izraela, a następnie przeniósł się do Lyonu, gdzie kontynuował studia medyczne, w 1954 roku powrócił do Izraela i rozpoczął rezydenturę w Tel Hashomer Hospital. Dalsza jego droga zawodowa prowadziła do Mexico City, gdzie pracował w Instituto de Cardiologica, a następnie przeniósł się do Johns Hopkins Hospital w Baltimore. Pracował tam na oddziale kierowanym przez Helen Taussig, która stworzyła podstawy kardiologii i kardiochirurgii dziecięcej, opracowując między innymi wraz z prof. Alfredem Blalockiem operację przedłużającą życie dzieci z tetralogią Fallota.
Częstoskurcz komorowy inspiracją do wynalazku
W 1966 roku zmarł nagle z powodu częstoskurczu komorowego prof. Harry Heller, przyjaciel i mentor dr. Michela Mirowskiego. Zdarzenie to zainspirowało go do poszukiwania sposobu na ratowanie pacjentów z groźnymi komorowymi zaburzeniami rytmu. Od 1969 roku wraz z dr. Mortonem Mowerem pracował nad prototypem wszczepialnego defibrylatora. Artykuł, w którym obaj doktorzy opisali swój wynalazek, nie spotkał się z uznaniem ówczesnych kardiologów. Zewnętrzny defibrylator stosowany w owych latach ważył 15-20 kg, tymczasem opis zminiaturyzowanego urządzenia został odrzucony przez kilka czasopism, między innymi negatywnie zaopiniowali go dr Bernard Lown i dr Howard Axelrod w „Circulation”, nazywając wszczepialny defibrylator „rozwiązaniem niedoskonałym” (https://www.ahajournals.org/doi/pdf/10.1161/01.CIR.46.4.637).
W 1975 roku dr Michel Mirowski i dr Morton Mower wszczepili pierwszy zminiaturyzowany defibrylator psu, u którego wywołano doświadczalnie częstoskurcz komorowy. Pies podczas częstoskurczu stracił przytomność i upadł, na szczęście wszczepiony defibrylator zadziałał i zwierzę odzyskało przytomność, po chwili podniosło się i przeszło kilka metrów, merdając ogonem. Mimo że dr Michel Mirowski i dr Morton Mower sfilmowali przebieg eksperymentu, kardiologiczne sławy nie zmieniły zdania o wszczepialnym defibrylatorze.
Kardiochirurdzy-innowatorzy wytrwale pracowali na udoskonaleniem i miniaturyzacją defibrylatora. 4 lutego 1980 roku wszczepiono defibrylator 57-letniej pacjentce po przebytym zawale serca i zatrzymaniu krążenia w ramach profilaktyki wtórnej.
W 1981 roku dr Bernard Lown napisał list do dr. Michela Mirowskiego, w którym informował, że zmienił zdanie.
Następcy udoskonalili urządzenie i jest ono obecnie wszczepiane wielu tysiącom pacjentów na całym świecie jako kardiowerter-defibrylator. W Polsce pierwszy defibrylator wszczepił w 1989 roku prof. Zbigniew Religa.
Dalsze lata dr. Michela Mirowskiego nie były wolne od poważnych problemów. Mając 65 lat zachorował na szpiczaka mnogiego, zmarł w wieku 66 lat, 26 marca 1990 roku.
Genialny wynalazek dr. Michela Mirowskiego wiele lat nie znajdował uznania wśród kardiologów, jednak dzięki jego wytrwałości udało się wdrożyć do praktyki niewielkie wszczepialne urządzenie ratujące ludzkie życie.
Michel Mirowski był poliglotą – mówił po polsku, angielsku, francusku, hebrajsku, hiszpańsku i rosyjsku. Miał w swoim życiu trzy zasady:
Nie poddawaj się!
Nie poddawaj się!
Bij łobuzów!
Wspaniały człowiek, wielki odkrywca, znakomite zasady.
Także hipertensjolodzy z Izraela stanowili na kongresach ESH oraz ISH barwną grupę, często rozmawialiśmy wspominając wątki z przeszłości ich rodzin, zwykle związanej z Polską.
Kolejnym emigrantem z Europy do Stanów Zjednoczonych jest wybitny kardiolog – Stevo Julius, który urodził się w 1929 roku w miejscowości Kovin (Serbia). Jego ojcem był Desider Julius, znany jugosłowiański lekarz i dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Vrapce. Stevo Julius ukończył wydział lekarski na Uniwersytecie w Zagrzebiu w 1953 roku. W 1964 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych i rozpoczął pracę w University of Michigan School of Medicine w Ann Arbor (Michigan). Otrzymał liczne nagrody w uznaniu zasług w zakresie badań nad nadciśnieniem – między innymi doktorat honoris causa (Göteborg, Szwecja), nagrodę Merit Award (NIH, USA), Distinguished Faculty Award z University of Michigan, Life Achievements Award oraz honorowe członkostwo w towarzystwach nadciśnieniowych Australii, Finlandii, Węgier, Hiszpanii, Szwecji i Polski.
Książka, którą otrzymałam od Stevo Juliusa
Poznałam osobiście prof. Stevo Juliusa w 2004 roku podczas kongresu European Society of Hypertension w Paryżu w 2004 roku – na jednym ze stoisk odbywała się promocja jego książki biograficznej „Neither red nor dead”. Tytuł książki nawiązuje do popularnych w okresie tzw. zimnej wojny haseł „better red than dead” oraz „better dead than red”, które pojaiwły się w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat 50 tych.
Z czasem Holocaustu wiążą się dokonania Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – wśród nich jest nazwisko dr Michała Lityńskiego, pierwszego odkrywcy zespołu pierwotnego hiperaldosteronizmu
Książkę tę otrzymałam od prof. S. Juliusa na kongresie ESH w Paryżu w 2004 roku na jednym ze stoisk w części wystawowej.
Z losami w czasie wojny wiążą się historii ludzi, którzy pomagali Żydom w czasie wojny ukrywać się przed niemieckim okrucieństwem i zsyłkami do obozów koncentracyjnych, a w uznaniu zasług zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Medal ten otrzymał między innymi dr Michał Lityński, którego szlachetną sylwetkę tak opisała dr Maria Ciesielska na łamach portalu Historie pomocy:
Dr Michał Lityński był lekarzem wojskowym, ordynatorem Oddziału Chorób Wewnętrznych Szpitala Centrum Wyszkolenia Sanitarnego w Warszawie z siedzibą w Szpitalu Ujazdowskim. Po wybuchu II wojny światowej dr Lityński został komendantem Szpitala Wojennego w Garwolinie, a następnie ordynatorem VI Oddziału Chorób Wewnętrznych w Szpitalu Ujazdowskim. Włączył się w ruch oporu jako żołnierz Armii Krajowej.
Na swoim oddziale ukrywał rannych żołnierzy podziemia i Żydów zbiegłych z warszawskiego getta. Dzięki pomocy dr. Lityńskiego zdołano uratować między innymi naczelnego pastora Wojska Polskiego płk. Feliksa Gloeh, który po uwolnieniu przekazał dr. Lityńskiemu około 160 świadectw urodzenia i chrztu, ostemplowanych pieczęcią parafii kościoła ewangelicko-augsburskiego w Łomży. Ponad 50 takich blankietów dr Lityński osobiście wręczył Żydom ukrywającym się na terenie Szpitala Ujazdowskiego.
Akcję pomocy Żydom, którym udało się uciec z getta prowadził razem z dr. Tadeuszem Radwańskim. Odwiedzał ciężko chorych w kryjówkach, a gdy zachodziła taka potrzeba, udzielał im schronienia w piwnicach pod oddziałem chorób wewnętrznych – w długim, krętym korytarzu piwnicznym (bez okien, ale oświetlonym). W dwóch oddzielnych pomieszczeniach przebywało jednorazowo do 6 osób.
W swojej relacji z 1948 r. Szymon Bieberstein wyraził wdzięczność dr. Lityńskiemu za pomoc lekarską, której w czasie okupacji udzielił jego rodzinie – żonie, dzieciom i teściowi, którzy ukrywali się w Warszawie pod przybranym nazwiskiem.
Jako lekarz czynny w strukturach Armii Krajowej dr Lityński brał udział w powstaniu warszawskim, przez co po zakończeniu wojny miał trudności w uzyskaniu pracy odpowiedniej do swoich wysokich kwalifikacji.
Z kolei za ukrywanie innego słynnego polskiego kardiologa dr Michela Mirowskiego medalem tym byli odznaczeniu polscy mieszkańcy.
Z czasem Holocaustu wiąże się także moja praca w Poradi dla Kombatantów, którą opisałam na łamach GdL:
W latach 90. pracowałam w Poradni dla Kombatantów, która służyła pomocą osobom z różnych środowisk, które przeżyły II wojnę światową. Jednym z fragmentów wywiadu lekarskiego były informacje o przeszłości wojennej i dzięki temu mogłam poznać koleje losu moich pacjentów.
Uprawnienia do leczenia się w Poradni dla Kombatantów mieli żołnierze różnych formacji wojskowych, zesłańcy syberyjscy oraz osoby ze Stowarzyszenia „Dzieci Holocaustu” w Polsce. W tych już odległych czasach relacje między lekarzami i pacjentami były nie tylko profesjonalne, ale także przyjazne. Z zainteresowaniem słuchałam nie tylko relacji o dolegliwościach moich pacjentów, ale także o ich kolejach losów w czasie wojny. Z czasem można było zauważyć pewne wspólne cechy narracji dla poszczególnych grup kombatanckich.
Pacjenci o przeszłości wojskowej relacjonowali swoje losy w duchu bojowym i bohaterskim.
W opowieściach sybiraków dominował lęk oraz nieufność wobec ludzi. Jeden z pacjentów, profesor Politechniki Warszawskiej, opowiadał mi, że od czasu zesłania odczuwa lęk przed podejściem do nieznanej grupy ludzi. W jego pamięci grupa ludzi kojarzyła się z zagrożeniem.
Inny pacjent, urodzony na Syberii w rodzinie zesłańców, pewnego razu powiedział pamiętne słowa: „Wie pani, jedliśmy z głodu ziemię z kretowisk w czasie zesłania na Syberię…”.
Relacje osób, które przeżyły holokaust cechowała depresyjna narracja, wycofanie. Dopiero na kolejnych wizytach opowieści stawały się bardziej szczegółowe. Pamiętam jedną z pacjentek, którą rodzice oddali do polskiej rodziny, aby mogła przetrwać czas wojny i okupacji niemieckiej.
Wielu pacjentów, którzy przeżyli niemieckie obozy koncentracyjne, cierpiało na trwający przez całe życie lęk przed doznaniem głodu, objawiający się potrzebą posiadania przy sobie chociażby najmniejszej porcji jedzenia, na przykład w postaci kanapki z chleba zawsze zabieranej przy wyjściu z domu.
Stowarzyszenie „Dzieci Holocaustu” w Polsce (https://pl.wikipedia.org/wiki/Stowarzyszenie_Dzieci_Holocaustu) zebrało opowieści z czasów wojny i okupacji w wydaniu książkowym. Otrzymałam od mojej pacjentki egzemplarz książki Dzieci holocaustu mówią z dedykacją. Książka pozostaje do dziś cenną pamiątką w dziale książek z autografem mojej domowej biblioteki.
W historii rozwoju kardiologii oraz hipertensjologii spotkamy wiele osób, które swą karierę zawodową realizowały w Stanach Zjednoczonych, ale których losy rodzin związane są z Polską. Jedną z nich jest prof. Norman M.Kaplan.
Pamiętam gdy prof. Norman M.Kaplan na zakończenie wykładu wygłoszonego w Teatrze Polskim powiedział ze sceny "a teraz pojadę do Suwałk, skąd pochodzi moja rodzina".
Zaproszenie na wykład prof.Normana M. Kaplana w Warszawie (1996 rok)
W 2005 roku na łamach kwartalnika „Nadciśnienie tętnicze” tak pisałam:
Czytając IX wydanie „Kaplan’s Clinical Hypertension”
Osobowość, erudycja, talent kliniczny i znakomite pióro profesora Normana M. Kaplana urzekają każdego, kto zetknął się z tym najwybitniejszym hipertensjologiem naszych czasów. Pierwsze wydanie jego unikatowego dzieła — Kaplan’s Clinical Hypertension – ukazało się w 1973 roku, kolejne pojawiają się co 4 lata. Najnowsze, IX wydanie niektórzy uczestnicy kongresu American Heart Association w Dallas mieli możliwość nabycia w listopadzie 2005 roku, natomiast szersza dystrybucja książki przewidziana jest przez wydawcę na początek 2006 roku.
Podręcznik z wielu względów jest niepowtarzalny. Przede wszystkim – z wyjątkiem części dotyczącej zagadnień pediatrycznych – jest to książka jednego autora.
W przedmowie do najnowszej edycji Profesor pisze: „Jak przystało na mój wiek, zanim napisałem to wydanie książki zachorowałem na nadciśnienie tętnicze i borykałem się z jego kontrolą. Udało się. Wiele nauczyłem się, lecząc swoje nadciśnienie i wiedza ta została włączona do tekstu mojej książki”.
Wiedza, jaką zdobywamy, lecząc własną chorobę, jest niedostępna w żadnych bazach danych ani próbach klinicznych, nic bowiem nie jest w stanie zastąpić osobistych wrażeń i doświadczeń. Wiem to nie tylko z przedmowy Profesora N.M. Kaplana, ale i z doświadczeń płynących z dochodzenia do swojego optymalnego ciśnienia.
Rozdział pierwszy, poświęcony problemom populacyjnym, rozpoczynają następujące słowa: „Nadciśnienie niesie ze sobą rozpacz i nadzieję. Rozpacz – bo jest najczęściej występującym czynnikiem ryzyka o narastającej częstości występowania, źle kontrolowanym na całym świecie. Nadzieję — bo zapobieganie temu schorzeniu jest możliwe (choć rzadko uzyskiwane), a leczenie nadciśnienia u większości pacjentów jest w stanie zredukować częstość udarów mózgu i zawałów serca”.
Autor wymienia następujące czynniki niosące globalne zagrożenie dla ludzkości pod względem częstości występowania: niedożywienie, ryzykowne zachowania seksualne oraz nadciśnienie tętnicze.
Bardzo ważne jest podkreślenie przez Profesora, że nie tylko fachowi pracownicy systemu ochrony zdrowia są odpowiedzialni za zdrowie i dalsze losy licznej społeczności ze stanem przednadciśnieniowym.
W zapobieganie rozwojowi jawnego nadciśnienia w tej grupie osób muszą się zaangażować:
architekci — planując obiekty do masowego uprawiania sportu; szkoły – czuwając nad właściwą aktywnością fizyczną młodzieży;
wytwórcy żywności – racjonalizując zawartość tłuszczu i soli w produktach spożywczych;
media – promując wybory zdrowej żywności;
rodzice – przejmując odpowiedzialność za aktywność fizyczną swoich dzieci; dorośli – rozumiejąc przyszłe korzyści wynikające ze zdrowego stylu życia i przekazując te postawy młodszym pokoleniom.
Następne rozdziały przynoszą syntetyczny przegląd wszystkich aspektów patogenezy, historii naturalnej nadciśnienia, znaczenia modyfikacji stylu życia, różnych postaci nadciśnienia wtórnego, leczenia farmakologicznego oraz postępowania w przełomach nadciśnieniowych.
Każdy rozdział kończy bogaty zbiór piśmiennictwa, wśród którego możemy z satysfakcją odnotować nazwiska polskich hipertensjologów. Serdeczne gratulacje dla wszystkich cytowanych!
Osoby zainteresowane życiorysem Profesora N.M. Kaplana mogą poznać szczegóły na stronie internetowej:
W 2001 roku National Institutes of Health uhonorował Profesora nagrodą Great Teacher Award, która niezwykle trafnie odzwierciedla jego talent dydaktyczny.
Przed kilku laty mieliśmy możliwość osobiście zachwycić się mistrzowskim sposobem prowadzenia wykładu przez N. M. Kaplana również w Polsce.
Pamiętamy ten wykład do dziś. Źródło: nadciśnienie tętnicze rok 2005, tom 9, nr 6 512 www.nt.viamedica.pl
Dedykacja otrzymana od prof. N.M. Kaplana na kongresie ESh w Pradze
Norman M. Kaplan urodził się 2 stycznia 1931 roku w Dallas, gdzie dorastał i tam ukończył szkołę średnią. Uczęszczał po południu także do szkoły z wykładowym językiem hebrajskim. Następnie ukończył studia licencjackie na wydziale farmacji University of Texas, a potem studia lekarskie na University of Texasa Southwestern Medical School. Był internem i rezydentem w Parkland Memorial Hospital in Dallas. Następnie odbył służbę wojskową i był szefem Endocrinology Service at Lakland Airforce Base w San Antonio w Teksasie. Po zakończeniu służby wojskowej pracował w Bethesda jako „research fellow” w Clinical Endocrinology Branch w National Heart Institute. W 1961 roku powrócił do Dallas gdzie pracował jako profesor w Souhtwestern Medical School. Od 1977 do 1999 był szefem Division oh Hypertension. Pierwsze wydanie jego słynnej książki „Clinical Hypertension” miało miejsce w 1973 roku.
Sylwetki Żydów
Jest najmłodszym z trojga rodzeństwa. Jego ojciec pochodził z Rosji, a Matka z Polski, obrali się w 1918 roku, gdy ojciec powrócił z I Wojny Światowej, w której walczył jako żołnierz. W Dallas rodzice byli właścicielami małego sklepu z warzywami. Ojciec Normana M. Kaplana zmarł nagle, gdy on miał 17 lat. Jego dziadek ze strony matki był rabinem w niewielkiej miejscowości 80 mil od Warszawy – jak to określa N. M. Kaplan w wywiadzie. Emigrował z rodziną do Izraela ponieważ ludność jednego z miast chciała mieć rabina ze „starego kraju” – jak nazywano Polskę.
Znakomita większość pacjentów ma nadciśnienie tętnicze pierwotne, jednak u około 10% z nich przyczyną nadciśnienia jest choroba nerek, tętnic nerkowych lub gruczołów dokrewnych. Diagnostyka nadciśnienia związanego z nadmierną produkcją hormonów bywa poważnym wyzwaniem dla lekarza.
Z tego samego pokolenia badaczy co Irvine H.Page pochodził inny amerykański uczony, również bardzo zasłużony dla rozwoju hipertensjologii, a mianowicie Jerome W. Conn – odkrywca zespołu pierwotnego hiperaldosteronizmu, zwanego też zespłem Conna.
Prof. Jerome W. Conn (1907-1994) pracował w University of Michigan, a w latach 1943-1973 kierownikiem Kliniki Endokrynologii i Metabolizmu.
Urodził się w Nowym Jorku 24 września 1907 roku i zmarł w Neapolu na Florydzie 11 czerwca 1994 roku. Był absolwent Rutgers University (1928), uzyskał stopień doktora na University of Michigan Medical School w 1932 r. W 1950 r. otrzymał tytuł profesora medycyny wewnętrznej.
W 1954 roku opisał nową jednostkę zwaną później pierwotnym aldosteronizmem.
Był też prezesem Central Society for Clinical Research oraz American Diabetes Association.
Kilka lat temu przypadkowo natknęłam się na informację o tym, ile czasu potrzebował prof. Jerome Conn na rozpoznanie zespołu pierwotnego hiperaldosteronizmu, zwanego później zespołem Conna. Prof. Jerome Conn tak wspominał swoje pierwsze rozpoznanie: „W roku 1954, po ośmiu miesiącach szczegółowych badań jedynej pacjentki, doszedłem do następującego wniosku: pacjentka badana z powodu nadciśnienia cierpi na nieznaną dotąd chorobę, spowodowaną nadmierną produkcją niedawno odkrytego hormonu, aldosteronu.“ -czytamy w książce „Stulecie nadciśnienia tętniczego” wydanej przez Via Medica. Dr Jerome Conn przeszedł do historii medycyny, ale czy myśląc tak powoli miałby szanse na właściwe rozwiązanie pytania o hiperaldostreonizmie pierowtnym i zostanie specjalistą chorób wewnętrznych? Sesje egzaminacyjne odbywają się co pół roku – biedak nie tylko by nie zdał za pierwszym razem, ale za drugim też dalej by się zastanawiał jak zinterpretować objawy kliniczne, skoro dopiero po ośmiu miesiącach wpadł na pomysł, że ma do czynienia z nadmiarem aldosteronu.
którego poznałam osobiście w czasach gdy byl ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych szpitala przy ul. Barskiej w Warszawie.
Na łamach Gazety Lekarskiej ukazał się w 2019 roku o dr Michale Lityńskim, z którego dowiadujemy się, że urodził si e on w 1906 roku w Łodzi w rodzinie szlacheckiej. Studia lekarskie ukończył w 193q roku. Pracował początkowo w Toruniu, a potem w Warszawie. Od 1940 roku walczył w szeregach Armii Krajowej pod pseudonimem Grzymała, udzielał pomocy rannym żołnierzom oraz cywilom. Niósł także pomoc Żydom. po wojnie pracował początkowo w Gdańsku, a potem w Warszawie. Zmarł w 1989 roku.
Jego nabardziej znae doniesienie „Nadciśnienie tętnicze wywołane guzem korowo-nadnerczowym”, powstało w 1953 r., wcześniej temat ten był przedstawiony 12 listopada 1952 roku na posiedzeniu Towarzystwa Internistów Polskich w Warszawie.
W artykule tym przedstawił on hipotezę, że guzy kory nadnerczy wydzielające mineralokortykoidy mogą powodować nadciśnienie. Był to pierwszy na świecie opis hiperaldosteronizmu pierwotnego.
Odznaczony był Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem za Udział w Wojnie Obronnej, Krzyżem Powstańczym Warszawskim oraz medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.Źródło:
Wyzwaniem diagnostycznym było ustalenie przyczyny nadciśnienia towarzyszącej hipokaliemii jednej z moich pacjentek. Okazał się być rak który nadnerczy przebiegajacy z nadmiarem mineralokortikoidów. Ustaliliśmy rozpoznanie mając świadomość jak rzadki był przypadek. Przedstawiałam ten przypadek na posiedzeniu warszawskiego oddziału Towarzystwa Internistów Polskich, na sali wykładowej kliniki pediatrycznej przy ulicy Marszałkowskiej.
Opis przypadku guza kory nadnerczy, którego jestem współautorką (pod panieńskim nazwiskiem Krystyna Łapińska)
Był to 16 przypadek na świecie raka kory nadnerczy z mieszaną aktywnością hormonalną. Pismo Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism ma obecnie Impact Factor 6,310 – co ciekawe gdy publikowaliśmy nasz artykuł IF jeszcze nie istniał, powstał w 1975 roku (https://en.wkipedia.org/wiki/Impact_factor)
Nasza praca jest cytowana 32 razy w światowym piśmiennictwie
Inne wspomnienie dotyczące diagnostyki pierowtnego hiperaldosteonizmu dotyczy wykładu w formule pro/contra wygłoszonego przez Michela Aldermana i Normana M.Kaplana. Pierwszy z nich lansował swego czasu pogląd, że pierwotny hiperladosteronizm jest często występującym schorzeniem i należy szeroko poszukiwać tego schorzenia badjąc nieomal wszytskim pacjentom poziom aldosteronu i potasu. Norman M.Kaplan nie był przekonany do tego screeningu. Michel Alderman postanowił go pokonać stwierdzeniem: -Norman, ależ poziom potasu wpływa na sprawność seksualną i jakość życia pacjentów – oznajmił z całą surowością na jaką zasługiwął temat.
-Michel, ja nie wiem jaki mam poziom potsu, ale wiem, że moja żona jest ze mnie zadowolona – odpowiedział N.M. Kaplan. Sala nagrodziła go owacją na stojąco.
W kuluarach złapałam prof. N.M. Kpalana i poprosiłam o dedykację na jego książce Kaplan’s Clinicla Hypoertension.
Abstract book z kongresu ISH /ESH w Pradze, rok 2002
Niewiele osób jest świadomych jak ciekawe związki istnieją między hipertensjologią a tańcem oraz występami arystycznymi na scenach. Przykładem takich związków jest biografia Irvine’a H.Page’a twórcy słynnej teorii mozaikowej patogenezy nadciśnienia tętniczego.
Irvine Heinly Page (7 stycznia 1901 – 10 czerwca 1991) urodził się w Indianapolis w stanie Indiana i był wybitnym amerykańskim fizjologiem, który przez prawie 60 lat odgrywał ważną rolę w dziedzinie badań nad patofizjologią nadciśnienia tętniczego.
Jego pierwsze prace zostały opublikowane na początku lat trzydziestych XX, a głównymi dziedzinami jego badań były: system renina-angiotensyna, mozaikowa teoria nadciśnienia oraz leczenie nadciśnienia.
W latach 1956 – 57 był prezesem American Heart Association, otrzymał wiele prestiżowych nagród takich jak Ida B. Gould Memorial Award of the American Association for the Advancement of Science (1957); Albert Lasker Award (1958); Gairdner Foundation Award (1963); Distinguished Award of the American Medical Association (1964); Oscar B. Hunter Award (1966); Passano Foundation Award (1967); Stouffer Prize (1970). Był na okładce magazynu Time 31 października 1955 roku.
\
Ruth Page – amerykańska tancerka baletowa i choreografka, siostra Irvine.
Ruth uczyła się tańca, a potem występowała razem z słynną rosyjską tancerką Anną Pawłową, która tańczyła w słynnym zespole baletowym Siergieja Diagilewa.
Nic więc dziwnego, że Irvine poślubił tancerkę i poetkę Beatrice Allen, autorkę książki The Bracelet.
Irvine H.Page zmarł w 1991 roku, mając 91 lat, żegnając go Edward D. Froelich i wsp. pisali:
Our contemporaries are well aware of Dr. Page’s contributions to the understanding of hypertension, but a summary should be given here because younger investigators need to know the wellsprings of modern hypertension research. Given the relative superficiality of electronic information retrieval systems, it is easy to remain ignorant of early accomplishments. Irv Page’s contributions were many. Perhaps the most outstanding were
1) identification of the renin-angiotensin system,
2) identification of serotonin,
3) description of a neurogenic mechanism in renal hypertension,
Poczynione odkrycia internetowe na temat związków hipertensjologii z tańcem przy okazji poznawania życiorysu Irvine H. Page’a przypomniały mi uroczyste zakończenie konferencji International Society of Hypertension w Sao Paulo w 2004 roku, w którym uczestniczyłam osobiście i przedstawiałąm 3 doniesienia plakatowe.
Na zakończenie kongresu International Society of Hypertesion w Sao Paulo odbyło się przyjęcie podczas którego między gośćmi kongresowymi przemykały takie egzotyczne tancerki. Następnego dnia po zakończeniu kongresu rozpoczynał się karnawał w Rio de Janeiro.
Tak oto ujęłam wyprawę do Brazylii oraz wątek karnawału w Rio de Janeiro w mojej powieści „Maść tygrysia”:
Brazylijczyków Matylda pokochała od pierwszego wejrzenia. Otwarci, serdeczni, rozmowni, chętni do pomocy, budzili jej sympatię. Skupisko wielu narodów, ras, typów ludzkich niejako w naturalny sposób zaakceptowało to, że ludzie są różni. Rozmowa w wydaniu brazylijskim charakteryzowała się tym, że nikomu nie przeszkadzała nieznajomość portugalskiego u rozmówczyni. Odzywali się do niej sprzedawcy, kelnerzy, taksówkarze, pokojówki – wyłącznie po portugalsku. Przejściowy efekt nierozumienia co do niej mówią był tylko drobnym i nic nieznaczącym epizodem. W końcu przecież kupowała, co było jej potrzebne, dostawała posiłki i była dowożona tam, gdzie chciała. Liczyły się intencje. Nagle cale niebo z minuty na minutę zrobiło się ciemnoszare, aby po chwili przybrać barwę ciemnogranatową. Wieżowce widoczne w oddali jakby straciły na ostrości, a z wiszących nad nimi chmur popłynęły niekończące się strugi deszczu. Zdecydowała szybko przebiec do hotelu.Deszcz był ciepły, dziwnie gęsty i jakoś inaczej mokry niż polski. Matylda zauważyła, że kontakt z brazylijską wodą był przyjemniejszy niż z polską. Z kranów leciała przyjazna woda, w której można było pluskać się bez końca, nie obawiając się wysuszenia skóry, podrażnienia chlorem lub innych dolegliwości. Duża wilgotność powietrza i miękka woda sprawiały, że skóra odżywała.
Transmisja z parady karnawałowej koło ósmej wieczorem. Dla Matyldy rozpoznającej dotychczas kilka podstawowych kolorów obejrzenie barwnego korowodu było osobliwą kuracją. Czuła się jak daltonistka, której przywrócono zdolność rozpoznawania barw. Zmasowany atak fantazyjnie zestawionych ze sobą odcieni kolory-stycznych był najmocniejszym wrażeniem, jakie wyniosła z wielogodzinnego oglądania parady. Nigdy wcześniej nie była świadoma, że istnieje tyle odcieni koloru złotego – zwykły złoty, płomienny złoty, kolor starego złota, żółtozłoty i wiele, wiele innych. Podobnie nie znała odpowiednich określeń dla koloru różowego w niekończących się jego odcieniach. Zielony mienił się tysiącem odmian, a fioletowy po prostu olśniewał. Migawki z karnawału pokazywane w polskiej telewizji sugero-wały, że jest to festiwal damskiej nagości. Tymczasem nagość była jego bardzo małym wycinkiem, w żadnym razie nie dominującym. Pokazywanie ciała takim jakie ono jest Brazylijczycy praktykowali nie tylko podczas karnawału, ale każdego dnia. Obszerne dekolty, odsło-nięte ramiona, brzuchy ozdobione biżuterią – to była normalność. Niektóre z tancerek hojnie pokazywały swe wdzięki, wśród których nie zabrakło brzucha ciężarnej czy nawet damy dojrzałej w latach. Poszczególne szkoły samby wystawiały pokaźne grupy tancerzy oraz olbrzymich rozmiarów platformy, które bogactwem kolorów, form i tętniącego życia przywodziły na myśl mieniącą się puszczę amazońską. Na platformach jechały kolejno żółwie, olbrzymie delfiny, konie wyskakujące z ognistych czeluści, krokodyle groźnie klapiące szczękami, złoty orzeł realistycznie poruszający głową i dziobem, lokomotywa ze złoconymi obrzeżami kominów. Zdawało się, że prezentowanym na platformach dziwom nie ma końca.Kostiumy tancerzy zdobiły pióra, rozległe suknie rozpięte na fisz-binach wirowały szeroko, frywolne gorsety i zbrojne naramienniki przyciągały uwagę publiczności. Fantazyjne żakiety miały niebywale szerokie rękawy, spod których wystawały kłębiące się w kilku warstwach ozdobne falbany z muślinu. Niektóre kostiumy mimo skromności materii jaką zużyto do ich produkcji prezentowały niespotykane fantazje kolorystyczne. Tancerze z uśmiechniętymi i rozbawionymi twarzami odsłaniali piękne, białe, zadbane zęby, niekiedy z aparaturą korygującą zgryz. Wszyscy tańczyli w zapamiętaniu, jakby zmęczenie było im zupełnie obce, mimo iż nadchodził poranek. Płynęli w oceanie rytmów i kolorów falami, które nie miały końca.Około siódmej rano trybuny sambodromu trochę się przerzedziły. Zaczynał się nowy dzień. Kamera pokazała z góry szerszy widok okolicy – na obrzeżach sambodromu mknęły samochody z ponurymi, bez cienia naturalnego uśmiechu biznesmenami w szaroburych garniturach skrojonych i uszytych na jedną modę. Wszyscy wyznawali tego samego boga i jechali zabiegać o jego względy. Bóg szaroburej umundurowanej armii facetów siedzących na tylnych siedzeniach limuzyn miał na imię Zysk .
Natomiast powiązania artystyczno-hipertensjologiczne przypominają mi jeszcze jedną historię gdy mojemu pacjentowi, który był muzykiem w Warszawskiej Operze Kameralnej zleciłam całodobowy pomiar ciśnienia krwi metodą Holtera. Pacjent chciał dowiedzieć się jak wysoko skacze mu ciśnienie krwi w okresach stresu. Ustaliliśmy, że największy stresem są przedstawienia premierowe i na dzień premiery założyliśmy mu aparaturę monitorującą ciśnienie krwi. Następnego dnia pacjent wkracza do mojego gabinetu w poradni nadciśnieniowej, gdzie odbywa się taki dialog:
– Pani doktor, najgorsze były przerwy! -oznajmia.
– Nie bardzo rozumiem, proszę o bliższe szczegóły – odpowiadam.
- No przerwy w partyturze, wtedy jest cisza na sali, a tu nagle włącza się moje urządzenie do pomiaru ciśnienia i warcząc pompuje mankiet… przyciskałem i zasłaniałem to urządzenie ręką, ale chyba niewiele pomogło.
Faktycznie, skoki RR były duże i odzwierciedlały jak stresujące były to chwile. Badanie trzeba była powtórzyć w okresie poza premierą teatralną.
Stolicą współczesnej hipertensjologii jest Mediolan – miasto uniwersyteckie na północy Włoch, o wielowiekowej tradycji, szczycące się wspaniałymi zabytkami architektury oraz malarstwa, a także słynną operą La Scala. Mediolan jest od wielu wieków miastem artystycznych i intelektualnych wydarzeń, nic więc dziwnego, że tam właśnie powstało w 1983 roku European Society of Hypertension (ESH).
Mediolan z widokiem na katedrę Duomo
Jednak gdy dokładnie przeanalizuje się koleje badań związanych z nadciśnieniem tętniczym, to okazuje się, że starszą niż ESH organizacją jest International Society of Hypertension (ISH), które zorganizowało pierwszą konferencję naukową poświęconą nadciśnieniu tętniczemu Symposium on renal hypertension w dniach 5-7 października 1966 roku w Cleveland Clinic. Na spotkanie zaproszono 66 badaczy z krajów zajmujących się nadciśnieniem naczyniowo-nerkowym, którzy przedstawili swoje referaty.
Pierwsze sympozjum naukowe poświęcone nadciśnieniu tętniczemu (5-7 października 1966 r.)
O pierwszym sympozjum na temat nadciśnienia
Inspiratorem i organizatorem konferencji w Cleveland był Irvine Heinly Page, którego powinniśmy uważać za ojca chrzestnego światowej hipertensjologii.
Irvine H. Page
W dalszych latach stworzył on teorię mozaikową patogenezy nadciśnienia tętniczego, która ma też symboliczne zastosowanie w odniesieniu do miejsc ważnych dla rozwoju hipertensjologii.
Kwestia ojcostwa jest złożonym zagadnieniem, opisywana bywa z użyciem różnych pojęć – określenie „founding fathers”, czyli „ojcowie założyciele” bywa używane w odniesieniu do historii Stanów Zjednoczonych. W czasach gdy powstają prawne regulacje dopuszczające stworzenie dziecka z wykorzystaniem materiału genetycznego pochodzącego od trojga osób, termin „ojcowie założyciele” traci na wyłączności odnoszącej się do zjawisk historycznych.
Tymczasem powiedzenie „matka jest tylko jedna” nadal w swej klasycznej formie zachowuje aktualność. No i last but not least termin „ojciec chrzestny” brzmi filmowo, sympatycznie i symbolicznie, natomiast „ojcowie chrzestni” – zdecydowanie dziwnie…
Osiągnięcia naukowe Irvine’a H. Page’a są bardzo duże – otrzymał wiele prestiżowych nagród, był prezesem American Heart Association w latach 1955-56, a także znacząco przyczynił się do powstania The National Foundation for High Blood Pressure Research of the American Heart Association.
Dr Irvine H. Page (z prawej)
Wyrazem jego popularności w Stanach Zjednoczonych był też to, iż w 1955 roku znalazł się na okładce magazynu „Time” (http://content.time.com/time/covers/0,16641,19551031,00.html).
Wszyscy od dawna znamy mozaikę Page’a ilustrującą patogenezę nadciśnienia tętniczego, ale dopiero dokładniejsze studia nad historią hipertensjologii prowadzą do poznania szczegółów o tej ciekawej figurze fizjologiczno-geometrycznej.
Odkrywanie historii przynosi jeszcze jedną nie mniej ciekawą informację – Irvine H. Page jest współodkrywcą serotoniny, potocznie nazywanej hormonem szczęścia. Odkrycia dokonali w 1948 roku M.M. Rapport, A.A. Green oraz I.H. Page i opisali je w artykule Serum Vasoconstrictor, Serotonin; Isolation and Characterization na łamach „Journal of Biochemical Chemistry”.
Podsumowanie swoich badań nad nadciśnieniem Irvine H. Page zawarł w książce Hypertension Research: A Memoir, 1920-60. Książka jest dostępna na www.amazon.com w zawrotnej cenie od 669,47 do 1626,31 dolarów – jedynie tajemnice powstawania hormonu szczęścia wyjawione przez jednego z jego odkrywców usprawiedliwiają te zawrotne kwoty!
Przewodniczący ISH
Włoscy mistrzowie hipertensjologii
Z czasem europejscy hipertensjolodzy uznali, że powinni samodzielnie organizować konferencje na naszym kontynencie. Pierwsze spotkanie odbyło się w Mediolanie, w dniach od 29 maja do 1 czerwca 1983 roku w historycznych murach uniwersytetu Ospedale Maggiore. Uniwersytet ten ufundował w XV wieku Francesco Sforza, książę Mediolanu.
Dziedziniec Uniwersytetu w Mediolanie
Przewodniczącym komitetu naukowego konferencji był Alberto Zanchetti, sekretarzem Giuseppe Mancia. Przyjechało 990 uczestników z 40 krajów, nadesłali oni 494 doniesienia do prezentacji.
Prof. Alberto Zanchetti
Druga z kolei konferencja odbyła się również w Mediolanie, w dniach 9-12 czerwca 1985 roku – 1300 uczestników z 42 krajów nadesłało 593 doniesień naukowych. Kolejna konferencja w Mediolanie (14-17 czerwca 1987 r.) zgromadziła 1800 osób, które nadesłały 638 doniesień z 45 krajów. W roku 1989 liczba uczestników konferencji poświęconej nadciśnieniu tętniczemu wzrosła do 2500 z 51 krajów.
Prof. Alberto Zanchetti studiował medycynę na Uniwersytecie w Parmie. Z tego okresu datują się początki jego zamiłowania do opery. Był przyjacielem i lekarzem wielu światowej sławy śpiewaków operowych. Pasja zaowocowała pięknymi występami słynnych solistów operowych oraz chóru La Scalla podczas uroczystości otwarcia kongresów ESH w Mediolanie.
Jego mistrzami w medycynie było dwóch wybitnych włoskich lekarzy: prof. Giuseppe Moruzzi, neurofizjolog z Instytutu Fizjologii Człowieka Uniwersytetu Medycznego w Padwie i prof. Cesare Bartorelli z Instytutu Patologii Uniwersytetu Medycznego w Sienie.
W początkach swej kariery medycznej był prof. Alberto Zanchetti stypendystą Fundacji Rockefellera, odbył staż w Oregon School of Medicine, jednak miastem, z którym związał się na stałe, był Mediolan, gdzie mieszkał od 1967 roku w pięknym studio przy Via Caradosso z widokiem na bazylikę Santa Maria delle Grazie (https://pl.wikipedia.org/wiki/Santa_Maria_delle_Grazie), w której znajduje się malowidło ścienne Leonardo da Vinci Ostatnia wieczerza.
We wczesnych latach zajmował się badaniami nad sympatektomią lędźwiową oraz wdrażanymi wówczas lekami blokującymi zwoje autonomiczne, jak hexametonium. Dalsze jego badania dotyczyły nadciśnienia białego fartucha, pomiarów dobowych ciśnienia krwi i wielu innych zagadnień.
„European Journal of Clinical Investigation” umieściło prof. Alberto Zanchettiego na liście sześciu najbardziej wpływowych włoskich naukowców na świecie.
Prof. Giuseppe Mancia podczas wykładu na konferencji PTNT w Gdańsku (2019)
Z kolei Carrara jest rodzinnym miastem prof. Giuseppe Mancii, który urodził się w 1940 roku, studia lekarskie ukończył w 1964 roku w Sienie, specjalizację z kardiologii uzyskał w 1968 r., a doktorat w 1970 r. W latach 1972-74 był stypendystą National Institutes of Health Public Health Service oraz Mayo Clinic (1972-75). Od 1986 roku profesor pracował na Uniwersytecie w Mediolanie.
Początki hipertensjologii w Polsce
Podobnie długim stażem jak International Society of Hypertenion może pochwalić się Poradnia dla Chorych z Nadciśnieniem Tętniczym, która powstała w 1968 roku w Warszawie jako jedna ze struktur Państwowego Szpitala Klinicznego nr 1.
Państwowy Szpital Kliniczny PSK nr 1, ul. Nowogrodzka 59, albo wyboista droga hipertensjologii
Tabliczka pierwszej w Polsce Poradni dla Chorych z Nadciśnieniem Tętniczym wskazuje, że była to structure non affiliated to hospital department i tego się trzymajmy ;)
W 1986 roku poradnia została przeniesiona do Centralnego Szpitala Klinicznego nr 1 przy ulicy Banacha.
Centralny Szpital Kliniczny nr 1 przy ul. Banacha 1a w Warszawie (lata 80-te)
Z kolei początki badań naukowych nad nadciśnieniem tętniczym związane są z ośrodkami w Gdańsku i Warszawie. Zdobywano doświadczenie kliniczne oraz budowano bazę diagnostyczną, a podsumowanie zdobywanych doświadczeń przedstawiano na konferencjach naukowych oraz w publikacjach krajowych i zagranicznych.
Sekcja Nadciśnieniowa Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w dniach 18 -19 października 1980 roku zorganizowała w Gdańsku sympozjum Hemodynamika w nadciśnieniu tętniczym.
Z kolei początki badań naukowych nad nadciśnieniem tętniczym związane są z ośrodkami w Gdańsku oraz Warszawie. Zdobywano doświadczenie kliniczne oraz budowano bazę diagnostyczną, a podsumowanie zdobywanych doświadczeń przedstawiano na konferencjach naukowych oraz w publikacjach krajowych i zagranicznych.
Program pierwszej polskiej konferencji poświęconej nadciśnieniu tętniczemu
Gdańsk 1980 rok
Przewodniczącym Komitetu Naukowego był prof. Marek Sznajderman, który był wówczas przewodniczącym Sekcji Nadciśnieniowej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Natomiast przewodniczącą komitetu organizacyjnego była prof. Barbara Krupa – Wojciechowska. W 1987 roku powstało Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego..
Prof. Barbara Krupa - Wojciechowska
Prof. Marek Sznajderman
Przewodniczącym Komitetu Naukowego był prof. Marek Sznajderman, wówczas przewodniczący Sekcji Nadciśnieniowej Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Przewodniczącą komitetu organizacyjnego była prof. Barbara Krupa-Wojciechowska. W 1987 roku powstało Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego.
Mile wspominam wspólne śniadanie hotelowe z prof. Barbarą Krupą-Wojciechowską w Goeteborgu podczas kongresu ESH. Bezpośrednia i z poczuciem humoru osoba. Z kolei u prof. Marka Sznajdermana zdawałam egzamin z chorób wewnętrznych po V roku AM oraz współpracowałam z nim w okresie pracy w PSK nr 1.
Od 1981 roku do 1999 roku, czyli przez 18 lat pracowałam w Poradni dla Chorych z Nadciśnieniem Tętniczym. Wiek 18 lat jest uważany za pełnoletniość uprawniającą do opuszczenia rodzinnego gniazda i rozpoczęcia życia na własny rachunek. Tak też się stało z moją karierą hipertensjologiczną, którą po 18 latach pracy w poradni zamieniłam na tzw. drugą karierę, kierując się ku dziennikarstwu medycznemu. Samodzielność robi dobrze wszystkim, nie tylko w życiu osobistym, ale także na drodze kariery zawodowej.
Ważnym elementem w mojej edukacji hipertensjologicznej były kongresy naukowe. W ramach samodzielnej egzystencji zawodowej 10 czerwca 1999 roku wyruszyłam na kongres European Society of Hypertension do Mediolanu. To był i nadal pozostaje pamiętny dzień. W Gujanie Francuskiej 10 czerwca jest obchodzone Święto Zniesienia Niewolnictwa, ja także celebruję to święto.
Bywałam na kongresach hipertensjologicznych jako uczestniczka, współautorka doniesień naukowych, mentorka młodszych kolegów oraz akredytowany dziennikarz medyczny.
Współautorka doniesienia Acute pressor and humoral effects of smoking in patients with essential hypertension and in normotensive subjects zaprezentowanego na Second European Meeting on Hypertension, Milan, 9-12th June, 1985, abstract 250.
♦ Mediolan ESH 1999 – jako uczestniczka
♦ Goeteborg ESH 2000 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2001 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka młodszego kolegi
♦ Praga ESH 2002 – jako uczestniczka
♦ Mediolan ESH 2003 – jako uczestniczka
♦ São Paulo ISH 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe, otrzymałam travel grant
♦ Paryż 2004 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe oraz mentorka dwóch młodszych koleżanek
♦ Cancun ISH 2005 – jako uczestniczka przedstawiająca doniesienia plakatowe
♦ San Francisco 2005 – jako dziennikarz medyczny akredytowany na kongresie American Society of Hypertension
Rozdział 2. Dlaczego hipertensjologia i co z tego wynikło?
Do hipertensjologii skręciłam z powodu macierzyństwa. Dzięki pracy w poradni nadciśnieniowej nie musiałam dyżurować na oddziale i mogłam całodobowo oddawać się byciu Matką Polką.
Matka i córka
Literacki opis tej decyzji zawarłam powieści „Anatomia na szpilkach” :
Wspomnienie Poradni Chorób Nijakich
Nie ma większego huraganu w życiu kobiety niż macierzyństwo. Nie ma takiej kariery która by nie zbladła i zmalała wobec wyzwań, przed którymi stawała każda matka nowo urodzonego dziecka. Matylda Przekora podążając zgodnie z odwiecznymi prawami natury uznała, że macierzyństwo jest ważniejsze od każdej kariery naukowej i zdrowia wszystkich bywalców oddziału chorób wszelakich.
Z chwilą gdy została matką Maniuli postanowiła udać się na trzyletni urlop wychowawczy. Decyzja ta została uznana przez sfery szpitalne za niebywale ekstrawagancką.
– Nikt cię nie będzie znał – wieszczyły dwórki z najbliższej świty ordynatora Władysława Wielkosza, szefa Kliniki Chorób Wszelakich w Wielkim Mieście.
Ordynator Wielkosz wahadełkiem radiestetycznym bada przydatność asystenta do wiernej i długoletniej służby
– Jakoś to przeżyję – odpowiadała dr Matylda Przekora, kobieta niepokorna i dociekliwa, osobowościowo element obcy w dworze gnących się w ukłonach pochlebców kicających dookoła ordynatora.
– Oderwana od szpitala zgłupiejesz i będzie umiała tylko ugotować zupę – prorokowała jedna z wiernych służek ordynatora.
– Ważne, że nie umrę z głodu, a co do reszty to zobaczymy, dajcie mi szansę zaryzykować i postawić na coś innego niż dreptanie za ordynatorem na obchodach i wystawanie w jego sekretariacie w oczekiwaniu na łaskawe przyjęcie w gabinecie – odpowiedziała Matylda.
Reakcja ordynatora na wiadomość, że Matylda Przekora udaje się na długi urlop wychowawczy ; )
Ta zuchwała i wcześniej przez żadną z asystentek nie podejmowana decyzja oznaczała w istocie, że Matylda przestała być jednym z elementów wspaniałego otoczenia ordynatora, słynnego uzdrowiciela chorych i pocieszyciela strapionych.
Najstarsi ludzie w szpitalu nie pamiętali tak zuchwałej decyzji!
Matylda w dworskiej społeczności stanowiła element niewielkich rozmiarów, raczej lokujący się na jego obwodzie, nigdy nie wyznaczany do awansów, wyjazdów zagranicznych, nagród finansowych, kariery naukowej wyższego szczebla. Nie zasługiwała na te dobra więc trudno aby ordynator przydzielał je osobie, której z definicji się nie należały! Przedstawmy jej niedoskonałą osobowość z wykorzystaniem jakże modnych obecnie hashtagów.
# Czy Matylda odwiozła kiedykolwiek ordynatora samochodem z pracy do domu? Nigdy! Nie dość tego nie miała nawet prawa jazdy i co oczywiste samochodu.
# Czy można ją było prosić o zrobienie przeźroczy dzień przed wykładem? W żadnym wypadku!
# Czy patrzyła ordynatorowi z uwielbieniem w oczy? Ani razu nie posłała mu spojrzenia pełnego uwielbienia z dołączonym wydłużonym westchnięciem poruszającym cząsteczki powietrza z pęcherzyków płucnych trzeciorzędowych.
Wobec tak zaawansowanych braków w osobowości i potencjale asystenckim decyzje ordynatora o nieprzydzielaniu jej czegokolwiek atrakcyjnego były oczywiste i zasłużone! Asystent to jest ktoś kto powinien ordynatorowi asystować i kicać dookoła niego na dwóch łapkach, a nie dyskutować z podawaniem cytatów z najnowszego piśmiennictwa naukowego, dociekać niepotrzebnych szczegółów tak delikatnych jak na przykład komu wypłacono pieniądze za prace zlecone wykonane przez Matyldę. Taka nieprzyjemnie dociekliwa jednostka powinna zrozumieć, że powściągliwość emocjonalna jest dla wspinania się po drabinie klinicznej kariery umiejętnością podstawową.
Co więcej postanowiła po trzyletnim urlopie wychowawczym przenieść się z oddziału chorób wszelakich do poradni chorób nijakich dzięki czemu nie musiała pełnić całodobowych dyżurów lekarskich na oddziale szpitalnym. Mogła spokojnie odprowadzać Maniulę do szkoły, odbierać jak po lekcjach, odpowiadać na wszystkie zadawane przez córkę pytania, czuwać nad jej zdrowiem rozwojem.
Z powodu kolekcji wspomnianych wyżej nieciekawych cech osobowości, z którymi przychodziło ordynatorowi obcować przez wiele lat, prośba Matyldy o przeniesienie do poradni chorób nijakich została przez ordynatora zaakceptowana z nieskrywaną radością. Stosowne dokumenty podpisane zostały autografem z zamaszystym ogonem, który mógł być odczytany przez znawcę symboli graficznych tylko w jeden sposób ja, Władysław Wielkosz tu rządzę i nikt inny.
Czas płynął i wszystko zmieniało się w Wielkim Mieście, a nowe trendy objęły także służbę zdrowia. Oddział chorób wszelakich przeniósł się do nowego centrum medycznego wybudowanego na obrzeżach miasta, natomiast poradnia chorób nijakich zawisła w niezdefiniowanym niebycie. Pewnie tkwiła by do dziś, gdyby dyrekcja szpitala nie zażądała dołączenia poradni do struktur oddziału, licząc na wyższe kontrakty w związku z nadciągającymi zmianami restrukturyzacyjnymi. Odległość czterech gmachów między poradnią a oddziałem chorób wszelakich tworzyła nowy, dość bezkolizyjny byt.
Po kilku latach niemrawych zmian w służbie zdrowia nadszedł huragan organizacyjno – koncepcyjny. Pacjenci stali się klientami, za którymi szły pieniądze… Wprawdzie nikt tych pieniędzy tak ulokowanych na własne oczy nie widział, ale skoro wszyscy o tym mówili to coś musiało być na rzeczy. Profesor Władysław Wielkosz przeszedł na emeryturę, schedę po nim przejął prof. Antoni Przecientny, utalentowany biznesowo zwycięzca konkursu na następcę.
Antoni szybko dokonał biznesowej restrukturyzacji przychodni i Matylda wypadła za burtę wspaniałego żaglowca MS „Choroby Wszelakie” pływającego po morzach i oceanach wiedzy klinicznej wraz z towarzyszącym mu małym jachtem „Choroby Nijakie”.
Wypadnięcie za burtę groziło zderzeniem z delfinami medycyny ; )
Matylda po pierwszej chwili oszołomienia złapała oddech, dopłynęła do widniejącego na horyzoncie brzegu i rozejrzała się dookoła. W zasięgu wzroku nie było widać nikogo znajomego ani znanego. Gdzieś w oddali majaczyła sylwetka jakby znanego żaglowca, który zmierzał w tylko sobie znanym kierunku oddalając się od lądu na który los przemian wyrzucił Matyldę. Rozejrzała się dookoła, w prawo i w lewo – nie było obok niej nikogo.
– A więc jestem sama w takim położeniu… tylko ja i nikogo więcej dookoła. A to dopiero historia! – ostrożnie analizowała swój stan fizyczny i psychiczny po tym w sumie nieoczekiwanym zakręcie życiowym.
-Kim ja teraz jestem? Co mogę robić? Co znaczę we wszechświecie medycznym? Wiele pytań i żadnej znanej odpowiedzi. Mogła równie dobrze nazywać się dr Matylda Nikt – Proszalska, wszak już nie była jedną z tej słynnej w całym Wielkim Mieście drużyny ordynatora, zasiadającej na medycznym Olimpie. Nawet nie mogę do nikogo zadzwonić, bo i tak nikt nie odbierze ode mnie telefonu.
To co odczuwała było uczuciem do tej pory nikomu nieznanymi z kręgu jej znajomych. Jak można było opisać odczucia Matyldy? Otóż nasza bohaterka odczuwała ból czterech liter większy niż owe litery połączony z chorobą określaną przez lekarzy tajemniczym kryptonimem ZBCC, ale to była to w zasadzie przypadłość zarezerwowana dla pacjentów.
Na wszelkie dotkliwie obite miejsca medycyna ludowa zalecała okłady ze sparzonych liści kapusty naprzemiennie z zimnymi opatrunkami z lodu. Trudno jednak było do końca życia leżeć z kapustą rozłożoną na mięśniach pośladkowych. Potrzebna była inna kuracja.
Matylda instynktownie czuła, że zmiana liści kapusty na inne warzywo nie gwarantowało pomyślnego przebiegu kuracji. Pierwszym elementem kuracji było stwierdzenie: trzeba podnieść się i wrócić do realnego świata. Pierwsze spostrzeżenie jakie poczyniła po powrocie brzmiało: to był świat w zupełnie nowym stylu.
Przejście z pracy na oddziale szpitalnymi do poradni poza zmianami w środowiskowym wizerunku dawało różne zauważone dopiero z upływem czasu korzyści zdrowotne. Badania laboratoryjne na szczurach i myszach wykazują, że zaburzenia snu powodują u nich uszkodzenie DNA. Zwierzęta laboratoryjna zamknięte dla dobra nauki w klatkach, pozbawione możliwości snu doznawały uszkodzenia DNA. Takie zmiany wykazało wiele doniesień naukowych. Po raz pierwszy wykazano, że zamknięcie lekarzy w klatce 24 godzinnych dyżurów także powoduje uszkodzenie DNA, zmniejszają się antyoksydacyjne możliwości osocza, a stąd już prosta droga do zawałów serca, udarów mózgu, zaburzenia funkcji poznawczych w starszych latach….
Pisze o tym V. Cheung i wsp. w doniesieniu „The effect of sleep deprivation and disruption on DNA damage and health of doctors”
W czasach mojej lekarskiej młodości krążyła taka urban legend o pewnym chirurgu: gdy przyjmował nad ranem kolejnego pacjenta wymagającego wykonania zabiegu operacyjnego w krótkim czasie, lecz nie natychmiastowym, przychodził do pacjenta i mówił tak: powinien być pan zoperowany w ciągu kilku godzin, ja operuję już 20 godzin i mogę pana zacząć operować za chwilę. Musi pan wiedzieć, że o 8:00 rano przyjdą moi koledzy, którzy będą wyspani oraz wypoczęci, oni też mogą pana zoperować. Przez kogo chce pan być operowany? Wszyscy pacjenci woleli być operowani przez wyspanych chirurgów…
Pamiątkowy t-shirt z kongresu International Society of Hypertension w Sao Paulo
Jak piszą autorzy opracowania European Society of Hypertension Past, Present and Future, piękno badań nad nadciśnieniem tętniczym polega na tym, że obejmuje ono prawie całe spektrum interny, a także pozwala lepiej zrozumieć duże obszary neurologii, nefrologii, endokrynologii, diabetologii i innych specjalności. Z tego powodu zarówno badania naukowe, jak i praktykę kliniczną oraz edukację lekarzy należy postrzegać szeroko, zagadnienia bowiem związane z nadciśnieniem nie ograniczają się do odczytania wyniku pomiaru ciśnienia krwi. Teza ta znajduje odzwierciedlenie w tematyce także moich doniesień naukowych.
T-shirt z Tintinem kupiony na lotnisku w Brukseli podczas ostatniej podróży w charakterze dziennikarza akredytowanego przez EU w 2019 roku
Mozaika jest obrazem artystycznym lub projektem wykonanym z dowolnych materiałów połączonych ze sobą. Materiałem w tej książce są wspomnienia ułożone w mozaikę, które łączy wspólne hasło nadciśnienie tętnicze. Złożoną patogenezę tej choroby tłumaczy teoria mozaikowa stworzona przez Irvine Page’a.
Ruszam więc szlakiem wspomnień w podróż eksperymentalną, rozpoczynam ją 13 marca 2020 – jest to nie tylko dzień moich imienin ale także początek nowych przepisów dotyczących życia publicznego. Przed ponad 9 laty na moim fotoblogu Modne Diagnozy napisałam felieton o podróżach eksperymentalnych:
Jak wiadomo podróże dzielą się na realne, wirtualne oraz eksperymentalne. Dotychczas opisano czterdzieści rodzajów podróży eksperymentalnych. Te ostatnie mają w sobie pewien minimalistyczny klimat, który znajdzie uznanie osób mających ograniczony budżet. Możemy opuścić dom, jednak nie opuszczając miasta. Taka podróż jest zalecana dla podróżników mogących pozwolić sobie na wydatek kilkudziesięciu złotych.
Eksperymentalny podróżnik Alex Landrigan informuje, że podczas takiej podróży testujemy hipotezę badawczą, która brzmi:
przyjemność podróżowania jest możliwa bez opuszczania domu na dłużej
Do odbycia podróży niezbędne jest zarezerwowanie miejsca noclegowego w hostelu, zakup przewodnika po mieście, w którym mieszkasz oraz mapy tego miasta. Konieczny jest oczywiście strój turystyczny. Kurtka, odpowiednie buty, naszyjnik z koralików rodem z Bali, aparat fotograficzny, plecak uczynią cię rasowym uczestnikiem takiej wyprawy.
Kurtka podróżnika może tak wyglądać
Metodologia podróży według Alexa Landrigana jest następująca: po pierwsze poproś kogoś bliskiego, aby podrzucił cię na lotnisko. Stamtąd złap najtańszy środek transportu i dojedź do zarezerwowanego hostelu. Po zameldowaniu się w hostelu spędź czas na zwiedzaniu miasta, życiu towarzyskim z innymi backpackerami, spożywaniu typowych posiłków takich jak pizza, piwo, orzeszki, krakersy. Surfuj dużo po internecie, rób zdjęcia, także nowo poznanych backpakersów, żebyś miał potem co pokazać na fotoblogu. Rano zjedz śniadanie składające się z kawy, chleba tostowego oraz dżemu. Uważaj na swój budżet i nie rozrzucaj pieniędzy jak to czasem może ci się zdarzać w weekend, kiedy nie jesteś backpakerem. Gdy już weekend zbliży się do końca, pojedź na lotnisko transportem miejskim, skąd powinna odebrać Cię stęskniona rodzina.
Tego rodzaju podróż eksperymentalna jest świetnym sposobem na zaprzyjaźnienie się z ludźmi z całego świata, sfotografowaniem się z nowymi przyjaciółmi, oderwaniem od rutyny dnia codziennego przy naprawdę niewielkim budżecie. Inny model proponuje Rachael Anthony – jest to podróż do ostatniego przystanku. Hipoteza badawcza tego rodzaju podróży eksperymentalnej brzmi: Poznaj świat ostatniego przystanku
Plac Narutowicza zimą przed kilku laty gdy odbywałam podróż do ostatniego przystanku
Metoda polega na podróży pociągiem, promem, autobusem miejskim lub tramwajem w ostateczności gdy inne środki lokomocji odpadają z jakichś względów.
Wsiądź do pociągu byle jakiego i jedź do końca trasy. Jeśli to możliwe, wynajmij tam pokój w hotelu i rozpocznij zwiedzanie najbliższej oraz dalszej okolicy. Dla zapewnienia sobie poczucia, że podróżujesz i masz sztywne obowiązki czasowe nastaw zegar na godzinę 5:30 i bohatersko wstań o tej porze. Niewyspanie jest wszak nieodłącznym elementem każdej podróży – bez alarmu ani rusz!
W oddali zanikająca cywilizacja…
Ostatni przystanek – czego by to nie był przystanek – kojarzy się z zanikającą cywilizacją. Dlatego Rachel radzi zabrać coś z minionej epoki cywilizacyjnej, na przykład aparat fotograficzny starego typu gdy jest to podróż miejska w zupełności flashpackersowi powinien wystarczyć. Może też być stara komórka i próba połączenia się z nią z miejsca docelowego. Postanowiłam odbyć na wzór Racheli podróż do ostatniego przystanku połączoną z realizacją wyzwania edukacyjnego. Przygotowania rozpoczęłam od wcześniejszego położenia się spać, abym miała kondycję w trudnym dniu podróży eksperymentalnej. Wyspana zerwałam się punktualnie o 5:30. Spędziłam godzinkę na porządkowaniu komputera, bowiem nieużytkowany przez kilkanaście godzin zgromadził wyjątkowo obfitą korespondencję służbową.
Po jej uporządkowaniu zjadałam śniadanie, spakowałam plecak i o 8:10 udałam się na przystanek tramwajowy przy placu Narutowicza, w pobliżu którego mieszkam. Okolica placu już sama w sobie mogła być celem podróży, bowiem postawiono tam ohydne pomieszczenie o nazwie Le szalet w miejscu funkcjonującego tam w dawnych latach przybytku. Obecnie jest to miejsce sprzedaży piwa gromadzące licznie amatorów tego trunku, którzy po paru głębszych kiwając się na nogach komunikują się między sobą z użyciem niewyszukanej polszczyzny.
Rano lokal był jeszcze nieczynny, więc bez specjalnych komplikacji wsiadłam w tramwaj nr 1. Pojazd był nowoczesny, miał różne bajery wewnątrz i na zewnątrz. To, że jest mało wygodny dla pasażerów oraz niewiele osób do niego wchodzi nie miało na szczęście większego znaczenia, bo był to sobotni poranek.
Po paru minutach dojechałam do pętli przy ulicy Banacha.
Po lewej stronie w obłokach porannej mgły majaczyły budynki placówki na co dzień skupiające świadczeniodawców oraz świadczeniobiorców usług zdrowotnych.
Placówka skupiająca świadczeniodawców i świadczeniobiorców
Pokonałam odcinek między pętlą Banacha a ulicę Trojdena przez egzotyczny teren chyba będący we władaniu wspomnianego świadczeniodawcy. Ponieważ oszroniona zimowa przyroda wyglądała bardzo fotogenicznie, pstryknęłam parę fotek.
Niespodziewanie odkryłam, że na budynku po prawej stronie są dwie duże mozaiki.
Podróże kształcą! – przekonałam się po raz kolejny. Dotarłam do ulicy, która okazała się ulicą Pawińskiego, a nie Trojdena, jak skłonna byłam przypuszczać – nonszalancko nie wydrukowałam sobie trasy z maps.google.com. Musiałam wiec zapytać o drogę, ale jak to zwykle jest, zapytana osoba nie umiała mi wskazać właściwego kierunku. Po paru minutach szczęśliwie dotarłam do miejsca mojej medycznej edukacji podyplomowej. Po chwili odebrałam sms od koleżanki, z którą byłam umówiona: Jestem, mam dla ciebie miejsce. Siedzę paracentralnie.
Co znaczy paracentralnie??? – pomyślałam i zaczęłam rozglądać się we wszystkich kierunkach. Przeleciałam wzrokiem całą salę, wymieniłam ukłony z licznie zgromadzonymi znajomymi. Po kwadransie lustrowania sali odnalazłam koleżankę. Faktycznie siedziała idealnie paracentralnie. A mogła siedzieć przecież nieco donosowo lub trochę przyskroniowo – pomyślałam ;)).
Teraz dodaję czterdziestą pierwszą odmianę podróży eksperymentalnych po wspomnieniach o hipertensjologii i okolicach.
11 września 2023 roku, podczas konferencji prasowej, która odbyła się w Centrum Prasowym PAP w Warszawie, zaprezentowano nowy raport pt. „Niewydolność serca w Polsce 2014-2021”, opracowany przez ekspertów Asocjacji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i analityków Ministerstwa Zdrowia. Opracowanie jest kontynuacją oceny sytuacji pacjentów z niewydolnością serca w Polsce z poprzednich lat, prowadzoną na podstawie danych Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Konferencja prasowa
– Niewydolność serca to schorzenie charakteryzujące się poważnym rokowaniem, znaczącą częstotliwością występowania wielochorobowości, koniecznością wdrażania wysokospecjalistycznych procedur oraz koniecznością ciągłego monitorowania stanu pacjenta. Najnowsze opracowanie oparte na danych Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia pozwoliło postawić pewną diagnozę a na jej podstawie opracować odpowiednie zalecenia. Rekomendacje Autorów są spójne z zaprezentowanymi w sierpniu 2023 roku na Kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznymi wytycznymi. Wiemy, co należy poprawić i wiemy, jakich powinniśmy użyć narzędzi, by to zrobić skutecznie. Wymienione wyzwania oraz zwiększająca się populacja chorych z niewydolnością serca a także pewne bariery w leczeniu tej grupy pacjentów w Polsce skłoniły Asocjację Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego do wypracowania propozycji schematu opieki dla osób z zaawansowaną postacią choroby – zaznacza prof. Małgorzata Lelonek, kierownik Zakładu Kardiologii Nieinwazyjnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, przewodnicząca Asocjacji Niewydolności Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Diagnoza: suboptymalna ścieżka postępowania i niepełne wykorzystanie dostępnych narzędzi
Na podstawie zawartych w Raporcie danych Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) zdefiniowano aktualne kluczowe problemy w obszarze niewydolności serca w Polsce: brak ciągłości opieki, brak koordynacji i współpracy pomiędzy lekarzami, stosowanie suboptymalnego leczenia, w tym zbyt późne włączanie leczenia wysokospecjalistycznego, ograniczony dostęp do innowacyjnych terapii, nieoptymalny dostęp do rehabilitacji kardiologicznej i opieki paliatywnej. Poważnym i rosnącym problemem w niewydolności serca pozostają hospitalizacje.
– Od lat mówiło się, że Polska jest krajem z wysokim wskaźnikiem hospitalizacji z powodu niewydolności serca. Na podstawie porównania z innymi krajami Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (Organisation for Economic Co-operation and Development, OECD) wiadomo, że wskaźnik ten jest obecnie w Polsce najwyższy wśród objętych analizą państw. Średnia wartość wskaźnika liczby hospitalizacji z powodu niewydolności serca w przeliczeniu na liczbę mieszkańców zwiększyła się i jest niemal trzykrotnie wyższa dla Polski niż dla pozostałych krajów – wylicza prof. Małgorzata Lelonek.
Zdaniem ekspertów powtarzające się hospitalizacje to problem wieloraki. Przede wszystkim, hospitalizacje wskazują na progresję choroby i gorsze rokowanie dla pacjenta. Zgodnie z danymi opracowanymi przez Ministerstwo Zdrowia wystąpienie jednej hospitalizacji z powodu niewydolności serca w trybie pilnym znacznie pogarsza rokowania pacjentów. Wyliczono, że oczekiwane pięcioletnie przeżycie wynosi wówczas około 31-33 proc. (przy medianie przeżycia równej 2,5 roku) w porównaniu z 57 proc. przeżyciem od momentu zdiagnozowania choroby. Liczne hospitalizacje to zdecydowanie wyższe koszty opieki (w porównaniu do modelu, w którym niewydolność serca jest leczona w większym stopniu ambulatoryjnie).
W 2019 roku łączny koszt leczenia niewydolności serca wyniósł ponad 1,6 mld złotych. Jak wynika z analizowanych w raporcie ANS i PTK danych, w ciągu zaledwie pięciu lat koszt leczenia szpitalnego tego schorzenia w roku kalendarzowym wzrósł o 116 proc.
– Hospitalizacje są głównym czynnikiem generującym koszty związane z leczeniem niewydolności serca. Stanowią 94 proc. całej sumy przeznaczanej na leczenie tej grupy chorych. Znaczny wzrost kosztów leczenia szpitalnego tej populacji chorych wynika między innymi ze wzrostu liczby hospitalizacji o 41 proc. (w latach 2014-2019). Ten trend można i trzeba ograniczać, ale do zauważalnych efektów potrzebne jest działanie kompleksowe i skoordynowane – zaznacza prof. Małgorzata Lelonek.
Rekomendacje: zoptymalizowana ścieżka, leczenie zgodnie z aktualną wiedzą medyczną
Na podstawie wniosków z nowego raportu eksperci zdefiniowali kluczowe cele w obszarze niewydolności serca: poprawę efektów zdrowotnych związanych z przeżywalnością, redukcję ryzyka hospitalizacji z powodu niewydolności serca oraz poprawę jakości życia pacjentów.
W najnowszym opracowaniu eksperci Asocjacji Niewydolności Serca PTK wskazują, że niezbędny jest model opieki koordynowanej, przeznaczony dla chorych z zaawansowaną niewydolności serca, po wypisie ze szpitala z powodu zaostrzenia choroby. Chory z zaawansowaną niewydolnością serca nie może być traktowany tak, jak pozostali pacjenci z tą chorobą. Model uwzględnia kompleksowość opieki, łącząc elementy opieki ambulatoryjnej, farmakoterapii, leczenia inwazyjnego oraz rehabilitacji. Proponowany model ma zapewniać skoordynowaną wielodyscyplinarną i ciągłą opiekę, uwzględniającą zaangażowanie samego pacjenta w leczenie oraz umożliwiającą uzyskanie właściwych świadczeń we właściwym czasie. Eksperci precyzują: właściwa terapia to terapia efektywna i bezpieczna.
– Jako kardiolodzy powtarzamy, że w ocenie skuteczności prowadzonej terapii bierzemy pod uwagę przede wszystkim tak zwane twarde punkty końcowe. Oceniamy, czy dane leczenie wymiernie przedłuża pacjentom życie. Bierzemy pod uwagę, czy terapia chroni przed zaostrzeniami niewydolności serca i innymi incydentami sercowo-naczyniowymi, czy poprawia jakość życia chorych. To podejście odzwierciedlają najnowsze wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, w których po raz pierwszy dla pacjentów z niewydolnością serca z zachowaną frakcją wyrzutową lewej komory serca uwzględniono terapię dedykowaną: inhibitory SGLT2 - flozyny z klasą zaleceń IA. Ta sama grupa leków po raz pierwszy została uwzględniona w wytycznych ESC jako terapia dedykowana pacjentom z niewydolnością serca z łagodnie obniżoną frakcją wyrzutową. To przykład leczenia o doskonale udokumentowanej efektywności i bezpieczeństwie, które jest w Polsce refundowane w terapii cukrzycy, Przewlekłej Choroby Nerek (PChN) a także niewydolności serca z obniżoną frakcją wyrzutową lewej komory. W odniesieniu do aktualnych wytycznych ESC mamy nadzieję, że dostęp do tego leczenia zyskają wkrótce także pacjenci z niewydolnością serca zachowaną frakcją wyrzutową, w powszechnej świadomości często niesprawiedliwie oceniani jako „lżej chorzy”. Możliwość przedłużania tej grupie pacjentów życia w jak najlepszej jakości, a co za tym idzie profilaktyka zaostrzeń i pogorszenia kondycji chorych w obszarach: fizycznym, poznawczo-emocjonalnym oraz społeczno-zawodowym, to efektywne i opłacalne zapobieganie obciążeniom: klinicznym, społecznym i finansowym – dla pacjentów, ich bliskich i całego państwa. Każda grupa pacjentów z niewydolnością serca zasługuje na jak najefektywniejsze leczenie. Ta strategia opłaca się wszystkim – zauważa prof. Małgorzata Lelonek.
W odniesieniu do najnowszych wytycznych Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w obszarze kardiologii eksperci Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wymienili technologie, których status refundacyjny w Polsce/ dostępność powinny zostać możliwie jak najszybciej zoptymalizowane: flozyny, ARNI, werycyguat, stymulacja bezelektrodowa, kamizelka defibrylująca, LVAD, system leczenia niedomykalności zastawki mitralnej, przeszczepienie serca. W wybranych technologiach obecnie prowadzony jest proces administracyjny nakierowany na objęcie refundacją poszczególnych rozwiązań lub procedurą świadczeń gwarantowanych.
Wszystkie przytoczone dane pochodzą z Raportu „Niewydolność serca w Polsce 2014-2021”. Publikacja jest dostępna pod adresem: www.niewydolnosc-serca.pl
Brytyjski Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (DHSC) ogłosił, że tegoroczny jesienny program szczepień przeciwko grypie i COVID-19 rozpocznie się wcześniej niż planowano w Anglii jako środek zapobiegawczy po zidentyfikowaniu nowego wariantu SARS-CoV-2.
Szczepienia rozpoczną się teraz 11 września 2023 r. w Anglii, a szczepionki otrzymają w pierwszej kolejności pensjonariusze domów opieki dla dorosłych i osoby najbardziej zagrożone. Wcześniej kampania szczepień miała rozpocząć się na początku października.
Środek ostrożności został podjęty, ponieważ naukowcy z UK Health Security Agency (UKHSA) badają wariant BA.2.86, który został po raz pierwszy wykryty w Wielkiej Brytanii w piątek 18 sierpnia 2023 roku. Zgodnie z najnowszą oceną ryzyka przeprowadzoną przez UKHSA, BA.2.86 ma dużą liczbę mutacji i pojawił się w kilku krajach u osób bez historii podróży.
"Obecnie nie ma publicznie dostępnych danych sugerujących, że BA.2.86 jest w stanie pokonać obecne poziomy odporności na najpoważniejsze, zagrażające życiu formy Covid-19. Jednak niektórzy ludzie są bardziej podatni na najgorsze skutki wirusa i nie powinniśmy zapominać, że odporność słabnie z czasem. Mutacje obecne w BA.2.86 oznaczają, że istnieje wiele pytań bez odpowiedzi dotyczących tego, jak zachowa się on zimą, kiedy istnieje zwiększone ryzyko, że Covid-19 spowoduje poważne choroby, dlatego władze zdrowotne podjęły decyzję o rozpoczęciu programu szczepień 3 tygodnie wcześniej niż pierwotnie planowano.
To będzie dopiero czwarta zima z Covid-19, więc nauka i medycyna wciąż muszą się wiele nauczyć o tym, jak pogoda wpływa na rozprzestrzenianie się tego konkretnego wirusa. Z operacyjnego punktu widzenia po prostu ma sens, aby zacząć działać i nie robić tego w tym samym czasie, co szczepionka przeciw grypie, byłoby głupotą, ludzie mogliby nie zawracać sobie głowy pójściem na drugą szczepionkę lub błędnie założyć, że jedna szczepionka chroni przed dwoma bardzo różnymi wirusami " - powiedział Simon Clarke, profesor nadzwyczajny mikrobiologii komórkowej, Uniwersytet w Reading
Departament Obrony Stanów Zjednoczonych opublikował 17 sierpnia 2023 r. przegląd środków obrony biologicznej (Biodefense Posture Review), przedstawiający reformy mające na celu przygotowanie Departamentu Obrony na przyszłe zagrożenia biologiczne. okument jest dostępny pod linkiem
Stoimy w obliczu bezprecedensowej liczby złożonych zagrożeń biologicznych" - powiedziała Deborah Rosenblum, asystent sekretarza obrony ds. programów obrony nuklearnej, chemicznej i biologicznej. "Biodefense Posture Review w pełni ocenia krajobraz zagrożeń biologicznych do 2035 roku.
Przegląd ten nakreśla znaczące reformy i kładzie podwaliny pod odporne siły, które powstrzymują użycie broni biologicznej, szybko reagują na naturalne epidemie i minimalizują globalne ryzyko wypadków laboratoryjnych". Nowe patogeny, opóźnienie w ich wykrywaniu, globalne podróże to czynniki, które nasilają zagrożenia biologiczne we współczesnym świecie.
Hiponatremia jest rozpoznawana gdy stężenie sodu w surowicy wynosi mniej niż 135 mmol/L. Gdy stężenie sodu jest poniżej 120 mEq/L mówimy o ciężkiej hiponatremii. Objawy mogą być nieobecne, łagodne lub ciężkie Łagodne objawy obejmują zmniejszoną zdolność myślenia, bóle głowy, nudności i zaburzenia równowagi. Ciężkie objawy obejmują dezorientację, drgawki i śpiączkę w przebiegu której może dojść do zgonu pacjenta. Do znanych przyczyn hiponatremii należą wymioty, biegunka, obfite pocenie się, leczenie diuretykami. Do listy przyczyn hiponatremii doszło szczepienie przeciw Covid-19. Oto opisy przypadków takiej hiponatremii.
Zdarzenia niepożądane, szczególnie ciężkie zdarzenia niepożądane, po szczepieniu przeciwko chorobie koronawirusowej są głównym zmartwieniem wielu pacjentów. Przedstawiamy pierwsze doniesienie o objawowej hiponatremii, stanie potencjalnie zagrażającym życiu, po podaniu szczepionki przeciwko koronawirusowi ChAdOx1 nCoV-19. U 24-letniego mężczyzny wystąpiły zaburzenia świadomości i wysoka gorączka dzień po otrzymaniu tej szczepionki. Tomografia komputerowa mózgu wykazała rozlany obrzęk mózgu z obustronną zstępującą przezczaszkową przepukliną mózgu. Poziom sodu w surowicy, poziom sodu w moczu i osmolarność moczu wynosiły odpowiednio 114 mEq / L, 77 mEq / L i 230 mOsm / kg. Zdiagnozowano u niego objawową hiponatremię spowodowaną zespołem niewłaściwego hormonu antydiuretycznego. Objawy szybko ustąpiły po podaniu 3% NaCl. Siedem dni po przyjęciu poziom sodu w surowicy był prawidłowy i nie była wymagana dalsza interwencja. Uważamy, że szczepionka była czynnikiem wyzwalającym hiponatremię w tym przypadku w oparciu o związek czasowy szczepienia i hiponatremii, szybką poprawę stanu pacjenta i przejściowy charakter hiponatremii. Postulujemy, że cytokina leży u podstaw patofizjologii hiponatremii w tym przypadku. Rozpoznanie zdarzeń niepożądanych po szczepieniu przeciwko koronawirusowi 19 jest niezbędne. Objawowa hiponatremia powinna być uwzględniona w diagnostyce różnicowej u pacjentów z zaburzeniami świadomości po podaniu szczepionki przeciwko koronawirusowi ChAdOx1 nCoV-19. Objawy neurologiczne pacjentki całkowicie ustąpiły po 13 godzinach od zgłoszenia, a stężenie sodu w surowicy wynosiło 142 mmol/l następnego dnia rano. Przypomniała sobie pragnienie i zwiększone spożycie płynów w dniu przyjęcia, ale zaprzeczyła spożyciu więcej niż 2,5 l dziennie. Terapia przeciwwirusowa została przerwana, gdy reakcja łańcuchowa polimerazy (PCR) płynu mózgowo-rdzeniowego była ujemna dla wirusów opryszczki, entero i adenowirusów. Pacjentka miała również ujemny wynik w kierunku COVID-19, grypy A, grypy B i syncytialnego wirusa oddechowego. Wrażenie kliniczne było takie, że rozwinęła się u niej ostra hiponatremia ze spontaniczną i szybką korektą. Dezorientację przypisano obrzękowi mózgu spowodowanemu ciężką hiponatremią i możliwym napadem drgawkowym. Pacjent pozostawał zdrowy po 4 dniach i został wypisany bez żadnych objawów mielinolizy centralnego mostu. Dodatkowe wyniki biochemiczne stały się dostępne, w tym poziom kopeptyny przy przyjęciu wynoszący 4,4 pmol / l, który zmniejszył się do 2,1 pmol / l cztery godziny po przyjęciu krwi.
Badania laboratoryjne wykazały stężenie sodu w surowicy 113 mmol/l, potasu 3,4 mmol/l, mocznika 3,5 mmol/l i osmolalność surowicy 266 mmol/kg. TSH, losowy kortyzol, poziom glukozy, wapnia i białka C-reaktywnego w surowicy były prawidłowe. Nakłucie lędźwiowe ujawniło klarowny, mdły płyn mózgowo-rdzeniowy (CSF) z prawidłową liczbą komórek i nieznacznie podwyższonym poziomem białka (0,63 g / l, zakres referencyjny < 0,45 g / l). Badanie chemiczne moczu nie było dostępne przy przyjęciu. Założenie cewnika moczowego ujawniło zatrzymanie moczu w ilości 1,4 l, z osmolalnością moczu 81 mmol/l i sodem w moczu < 20 mmol/l.
Pacjentowi rozpoczęto empiryczne leczenie zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (benzylopenicylina, acyklowir) jednocześnie z normalną solą fizjologiczną (łącznie 350 ml w tempie 100 ml / h) z powodu przypuszczalnej hipowolemii wielomoczowej. Na oddziale intensywnej terapii GCS zmniejszył się do 10 (E3V2M5), pacjent stał się wielomoczem z wydalaniem do 910 ml / h i przeszedł szybką korektę stężenia sodu w surowicy do 127 mmol / l cztery godziny po wyjściowej wartości 113 mmol / l. Dożylna terapia płynami została zmieniona na 5% dekstrozę dopasowaną do wydalania moczu z poprzednich godzin plus 50 ml / h. Stężenie sodu w surowicy nadal było nadmiernie korygowane do 137 mmol/l siedem godzin po prezentacji. Możliwość związku przyczynowego między podaniem szczepionki a ciężką ostrą hiponatremią uznano za prawdopodobną, biorąc pod uwagę ścisły związek czasowy tych zdarzeń. Nie było dowodów na nadmierne spożycie wody, nerkową utratę sodu lub stosowanie leków moczopędnych, zaburzenia hipowolemiczne spowodowane pozanerkową utratą sodu (np. biegunka, wymioty) lub hiperwolemię z nadmiarem całkowitej wody w organizmie. Chociaż stan płynów nie był dobrze udokumentowany podczas prezentacji, mocznik 3,5 mmol / L nie był zgodny z skurczem płynów. Pacjent był również w stanie eutyreozy z odpowiednim stężeniem kortyzolu w surowicy (391 nmol / L) i nie było dowodów na infekcję (późniejsza hodowla płynu mózgowo-rdzeniowego była ujemna). Biorąc pod uwagę wyraźny związek czasowy między szczepieniem a chorobą przy braku innych przyczyn, mechanizm był najprawdopodobniej przejściowym SIADH wtórnym do szczepienia Pfizer COVID-19. Potwierdza to nieodpowiednio wysoki poziom kopeptyny ( więcej o kopeptynie pod linkiem https://en.wikipedia.org/wiki/Copeptin#/media/File:Copeptine_pour_wikipedia.png) w kontekście ciężkiej objawowej hiponatremii, po której nastąpiło obniżenie poziomu kopeptyny z późniejszą akwaporyną. Kopeptyna (aka C-końcowa pro-argininowa wazopresyna) jest C-końcową cząsteczką glikoproteinową pre-wazopresyny i jest stabilnym markerem zastępczym uwalniania wazopresyny argininowej / hormonu antydiuretycznego (ADH) [12]. Prawidłowy zakres poziomów kopeptyny w osoczu u zdrowych ochotników w warunkach normo-osmotycznych wynosi 1,0-13,0-13,8 pmol/l [2], [9]. Niskie poziomy kopeptyny < 3,9 pmol/l są związane z pierwotną polidypsją (swoistość 91%, czułość 58%), podczas gdy podwyższone poziomy kopeptyny w osoczu > 84 pmol/l zazwyczaj wskazują na hiponatremię hipowolemiczną (swoistość 90%, czułość 23%) [11]. Oprócz swoistości oznaczania niskich i wysokich wartości, poziomy kopeptyny nie są wykorzystywane do różnicowania między SIADH a innymi przyczynami hiponatremii [12]. Wykrywalna kopeptyna w osoczu wynosząca 4,4 pmol / l obserwowana w warunkach ciężkiej hiponatremii (stężenie sodu w surowicy 113 mmol / l) jest nieodpowiednio wysoka. Kopeptyna (aka C-końcowa pro-argininowa wazopresyna) jest C-końcową cząsteczką glikoproteinową pre-wazopresyny i jest stabilnym markerem zastępczym uwalniania wazopresyny argininowej / hormonu antydiuretycznego (ADH) [12]. Prawidłowy zakres poziomów kopeptyny w osoczu u zdrowych ochotników w warunkach normo-osmotycznych wynosi 1,0-13,0-13,8 pmol/l [2], [9]. Niskie poziomy kopeptyny < 3,9 pmol/l są związane z pierwotną polidypsją (swoistość 91%, czułość 58%), podczas gdy podwyższone poziomy kopeptyny w osoczu > 84 pmol/l zazwyczaj wskazują na hiponatremię hipowolemiczną (swoistość 90%, czułość 23%) [11]. Oprócz swoistości oznaczania niskich i wysokich wartości, poziomy kopeptyny nie są wykorzystywane do różnicowania między SIADH a innymi przyczynami hiponatremii [12]. Wykrywalna kopeptyna w osoczu wynosząca 4,4 pmol / l obserwowana w warunkach ciężkiej hiponatremii (stężenie sodu w surowicy 113 mmol / l) jest nieodpowiednio wysoka. Proponujemy, aby szczepionka COVID była związana z przejściową nieprawidłową odpowiedzią ADH. Przywrócenie odpowiedniej odpowiedzi osmotycznej podwzgórza u danej osoby spowodowało następnie obniżenie poziomu ADH (kopeptyny), co doprowadziło do skrajnej diurezy, która zwiększyła stężenie sodu w surowicy w sposób odbity. Wykazano, że stosunek stężenia kopeptyny w osoczu do stężenia sodu w moczu jest diagnostycznie lepszą metodą różnicowania między SIADH a pacjentami z niedoborem sodu [4].
Niestety w chwili przyjęcia nie wykonano badań biochemicznych moczu, dlatego kolejną próbkę moczu pobrano po włączeniu dożylnej płynoterapii i skorygowaniu stężenia sodu w surowicy.Chociaż nie jest to wymienione jako formalny skutek uboczny szczepionki przeciwko wirusowi BNT162b2 mRNA, zgłaszano zwiększone pragnienie.Badanie dotyczące zgłaszanych przez pacjentów objawów po szczepieniu przeciwko wirusowi BNT162b2 mRNA przeciwko wirusowi Covid-19 wykazało zwiększone pragnienie u 1,2 % uczestników, a u 0,25 % uczestników wystąpiła wielomocz [7].Proponujemy, aby w tym przypadku szczepienie przeciwko COVID-19 mogło wywołać niewłaściwą reakcję podwzgórzowo-przysadkową ADH, zaostrzoną przez nadmierną stymulację pragnienia, co spowodowało zatrzymanie płynów i hiponatremię.Podobnie jak w przypadku opisanym przez nas, w przypadku Covid-19 opisano również przypadek ciężkiej hiponatremii i zatrzymania moczu [13].Przypadek ten jest pouczający z kilku powodów.Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę hiponatremię, jeśli po szczepieniu wystąpią objawy neurologiczne.Po drugie, osoby otrzymujące szczepienie przeciwko Covid-19 należy przestrzec, aby unikały nadmiernego spożycia wody, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia ciężkiej, ostrej hiponatremii w przypadku idiosynkratycznej reakcji na szczepionkę.Po trzecie, przypadek ten przypomina, jak ważne jest wykonanie badania stężenia sodu w moczu i w surowicy przed rozpoczęciem leczenia dożylnego w celu ustalenia etiologii hiponatremii.Konieczne są dalsze badania, aby zrozumieć ostre skutki endokrynologiczne, w tym potencjalny przejściowy SIADH, który może wystąpić po szczepieniu przeciwko Covid-19.
Chociaż nie jest to wymienione jako formalny skutek uboczny szczepionki przeciwko wirusowi BNT162b2 mRNA, zgłaszano zwiększone pragnienie.Badanie dotyczące zgłaszanych przez pacjentów objawów po szczepieniu przeciwko wirusowi BNT162b2 mRNA przeciwko wirusowi Covid-19 wykazało zwiększone pragnienie u 1,2 % uczestników, a u 0,25 % uczestników wystąpiła wielomocz [7].Proponujemy, aby w tym przypadku szczepienie przeciwko COVID-19 mogło wywołać niewłaściwą reakcję podwzgórzowo-przysadkową ADH, zaostrzoną przez nadmierną stymulację pragnienia, co spowodowało zatrzymanie płynów i hiponatremię.Podobnie jak w przypadku opisanym przez nas, w przypadku Covid-19 opisano również przypadek ciężkiej hiponatremii i zatrzymania moczu [13].Przypadek ten jest pouczający z kilku powodów.Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę hiponatremię, jeśli po szczepieniu wystąpią objawy neurologiczne.Po drugie, osoby otrzymujące szczepienie przeciwko Covid-19 należy przestrzec, aby unikały nadmiernego spożycia wody, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia ciężkiej, ostrej hiponatremii w przypadku idiosynkratycznej reakcji na szczepionkę.Po trzecie, przypadek ten przypomina, jak ważne jest wykonanie badania stężenia sodu w moczu i w surowicy przed rozpoczęciem leczenia dożylnego w celu ustalenia etiologii hiponatremii.Konieczne są dalsze badania, aby zrozumieć ostre skutki endokrynologiczne, w tym potencjalny przejściowy SIADH, który może wystąpić po szczepieniu przeciwko Covid-19.
Źródło: Symptomatic hyponatremia after ChAdOx1 nCoV-19 coronavirus disease-19 vaccination
Istnieje bardzo niewiele doniesień o zespole niewłaściwego wydzielania hormonu antydiurezy (SIADH) po otrzymaniu szczepionki mRNA przeciwko koronawirusowi zespołu ostrej niewydolności oddechowej 2 (SARS-CoV-2). Poniżej przedstawiamy przypadek 84-letniej kobiety, u której wystąpiła ciężka hiponatremia po drugim podaniu szczepionki mRNA SARS-CoV-2. U pacjentki wystąpiły nudności, wymioty i ból głowy. Badania laboratoryjne wykazały poziom sodu w osoczu wynoszący 119 mmol/l. Po otrzymaniu 500 ml dożylnego roztworu soli fizjologicznej w ciągu 2 godzin poziom sodu w osoczu wzrósł do 121 mmol/l, ale objawy nie ustąpiły. Biorąc pod uwagę, że konieczna była szybka korekta stężenia sodu w osoczu, rozpoczęliśmy podawanie 3% roztworu soli fizjologicznej przez noc. Poziom sodu w osoczu wzrósł do 132 mmol/l, a objawy całkowicie ustąpiły. Wyniki badań klinicznych i laboratoryjnych były zgodne z rozpoznaniem SIADH. Wobec braku innych czynników wyzwalających, doszliśmy do wniosku, że stan ten był prawdopodobnie związany ze szczepieniem. Lekarze powinni być świadomi możliwości wystąpienia hiponatremii, w szczególności SIADH, związanej ze szczepieniem mRNA SARS-CoV-2.
Źrodło: Severe hyponatremia with consciousness disturbance after receiving SARS-CoV-2 mRNA vaccination
W artykule Severe hyponatraemia can lead to serious neurological complications including coma, seizure and death. (Ciężka hiponatremia może prowadzić do poważnych powikłań neurologicznych, w tym śpiączki, drgawek i śmierci)copublikowanym przez J.M. Dhama i wsp. z Australii opisano przypadek 48-letniej kobiety, która wcześniej czuła się dobrze, zgłosiła się na oddział ratunkowy z silnymi bólami głowy i dezorientacją dzień po otrzymaniu drugiego szczepienia Pfizer przeciwko COVID-19. Zgłosiła spożycie nie więcej niż 2,5 l płynów. Parametry życiowe były prawidłowe. Badania laboratoryjne wykazały stężenie sodu w surowicy 113 mmol/l, potasu 3,4 mmol/l, mocznika 3,5 mmol/l i osmolalność surowicy 266 mmol/kg. TSH, kortyzol i białko C-reaktywne były w normie. Stwierdzono u niej zatrzymanie moczu, a po założeniu cewnika w mieszkaniu wystąpił znaczny wielomocz. Następnie przeszła spontaniczną i szybką korektę stężenia sodu w surowicy bez interwencji. W wnioskach autorzy piszą, że Ważne jest, aby zachować ostrożność i świadomość hiponatremii jako bezpośredniego skutku ubocznego szczepienia COVID-19. Dokładny mechanizm nie jest znany i konieczne są dalsze badania w celu zrozumienia ostrych skutków endokrynologicznych, które mogą wystąpić w odpowiedzi na szczepienie COVID-19. W Australii zatwierdzonymi szczepionkami są vaxzevria (AstraZeneca), Comirnaty (Pfizer), Spikevax (Moderna) i Nuvaxovid (Novavax). Comirnaty (BNT162b2, Pfizer-BioNtech) to szczepionka oparta na informacyjnym kwasie rybonukleinowym (mRNA), która koduje białka spike wirusa SARS-CoV-2. Szczepionki te są wysoce skuteczne w zapobieganiu ciężkiej chorobie koronawirusowej 2019 (COVID-19) [14]. Większość skutków ubocznych była samoograniczająca się, w tym zmęczenie, bóle mięśni, bóle stawów, gorączka, ból głowy, dreszcze i miejscowa reakcja w miejscu wstrzyknięcia [1]. W przypadku hospitalizacji z powodu COVID-19 hiponatremia wiąże się z gorszym rokowaniem [3] i może być spowodowana kilkoma mechanizmami [6]. W dwóch opisach przypadków opisano znaczną hiponatremię po szczepieniach COVID-19 opartych na mRNA, jeden z powodu zespołu niewłaściwego hormonu antydiuretycznego (SIADH) [8], a drugi wtórny do zapalenia przysadki [10]. Ostra hiponatremia może powodować obrzęk mózgu i prowadzić do powikłań neurologicznych, w tym śpiączki, drgawek i śmierci [5]. Opisujemy przypadek ciężkiej hiponatremii i obniżonego stanu świadomości po drugiej dawce szczepionki BNT162b2 mRNA. Podczas badania pacjentka nie gorączkowała, saturacja była prawidłowa, ciśnienie krwi wynosiło 125/76 mmHg, a częstość akcji serca 70/min. Izolowane prawostronne porażenie wzroku skłoniły do skierowania do zespołu udarowego. Tomografia komputerowa mózgu (CTB) i angiograficzne badania obrazowe nie wykazały incydentu naczyniowo-mózgowego, jednak odnotowano obrzęk mózgu. Chociaż nie wymieniono go jako formalnego działania niepożądanego szczepionki BNT162b2 mRNA COVID, zgłaszano zwiększone pragnienie. W badaniu dotyczącym samodzielnie zgłaszanych objawów po szczepieniu BNT162b2 mRNA COVID odnotowano zwiększone pragnienie u 1,2% uczestników, a 0,25% doświadczyło wielomoczu [7].
2. Bhandari S.S., Loke I., Davies J.E., Squire I.B., Struck J., Ng L.L. Gender and renal function influence plasma levels of copeptin in healthy individuals. Clin Sci. 2009;116(3):257–263. [PubMed] [Google Scholar]
3. De Carvalho H., Letellier T., Karakachoff M., Desvaux G., Caillon H., Papuchon E., et al. Hyponatremia is associated with poor outcome in COVID-19. J Nephrol. 2021;34(4):991–998. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
4. Fenske W., Stork S., Blechschmidt A., Maier S.G., Morgenthaler N.G., Allolio B. Copeptin in the differential diagnosis of hyponatremia. J Clin Endocrinol Metab. 2009;94(1):123–129. [PubMed] [Google Scholar]
6. Gheorghe G., Ilie M., Bungau S., Stoian A.M.P., Bacalbasa N., Diaconu C.C. Is there a relationship between COVID-19 and hyponatremia? Medicina. 2021;57(1):09. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
7. Kadali R.A.K., Janagama R., Peruru S., Malayala S.V. Side effects of BNT162b2 mRNA COVID-19 vaccine: a randomized, cross-sectional study with detailed self-reported symptoms from healthcare workers. Int J Infect Dis. 2021;106:376–381. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
8. Lindner G., Ryser B. The syndrome of inappropriate antidiuresis after vaccination against COVID-19: case report. BMC Infect Dis. 2021;21(1):1000. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
9. Morgenthaler N.G., Struck J., Alonso C., Bergmann A. Assay for the measurement of copeptin, a stable peptide derived from the precursor of vasopressin. Clin Chem. 2006;52(1):112–119. [PubMed] [Google Scholar]
10. Murvelashvili N., Tessnow A. A case of hypophysitis following immunization with the mRNA-1273 SARS-CoV-2 vaccine. J Invest Med High Impact Case Rep. 2021;9 23247096211043386. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
11. Nigro N., Winzeler B., Suter-Widmer I., Schuetz P., Arici B., Bally M., et al. Evaluation of copeptin and commonly used laboratory parameters for the differential diagnosis of profound hyponatraemia in hospitalized patients: 'the Co-MED study'. Clin Endocrinol. 2017;86(3):456–462. [PubMed] [Google Scholar]
12. Refardt J., Winzeler B., Christ-Crain M. Copeptin and its role in the diagnosis of diabetes insipidus and the syndrome of inappropriate antidiuresis. Clin Endocrinol. 2019;91(1):22–32. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
13. Saleh A.O., Al-Shokri S.D., Ahmed A.O., Musa A.E., Mohamed M.F. Urinary retention and severe hyponatremia: an unusual presentation of COVID-19. Eur J Case Rep Intern Med. 2020;7(10) [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
14. Tenforde M.W., Self W.H., Adams K., Gaglani M., Ginde A.A., McNeal T., et al. Association between mRNA vaccination and COVID-19 hospitalization and disease severity. Jama. 2021;326(20):2043–2054. [PMC free article] [PubMed] [Google Scholar]
Dr n. med. Krystyna Knypl
specjalista chorób wewnętrznych i hipertensjologiir
Burkholderia pseudomallei to gram-ujemna bakteria, która zwykle żyje w glebie i wodzie w regionach o klimacie tropikalnym i subtropikalnym na całym świecie. Bakteria występuje w takich regionach jak jak Azja Południowa i Południowo-Wschodnia, północna Australia, części Ameryki Środkowej i Południowej, Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych i Portoryko. Niedawno dołączył do listy obszarów endemicznych amerykański stan Mississippi. Poszukiwana jest szczepionka przeciwko temu patogenowi.
Narastająca częstość problemów w obszarze zdrowia publicznego zachęciła wydawców do stworzenia nowego czasopisma o nazwie One Health Journal Misją One Health jest zapewnienie platformy do szybkiego przekazywania wysokiej jakości wiedzy naukowej na temat międzygatunkowego i wewnątrzgatunkowego przenoszenia patogenów, skupiającej wiodących ekspertów w dziedzinie wirusologii, bakteriologii, parazytologii, mikologii, wektorów i chorób przenoszonych przez wektory, zdrowia tropikalnego, nauk weterynaryjnych, patologii, immunologii, bezpieczeństwa żywności, modelowania matematycznego, epidemiologii, badań zdrowia publicznego i gotowości na wypadek sytuacji kryzysowych. Opublikowanie artykułu w One Health to dla autora koszt 2310 usd.
Prototypowe szczepionki oparte na technologii ChAdOx Uniwersytetu Oksfordzkiego i innych platformach szczepionek szybkiego reagowania mogą zostać dostosowane do zwalczania patogenów o potencjale pandemicznym w ciągu zaledwie 100 dni.
Coalition for Epidemic Preparedness Innovations (CEPI) i University of Oxford zawarły strategiczne partnerstwo w celu przyspieszenia rozwoju bezpiecznych, skutecznych i globalnie dostępnych szczepionek przeciwko "chorobie X": zagrożeniu ze strony nieznanych patogenów, które mogą wywoływać pandemie. Celem koalicji jest wynalezienie takiej szczepionki, któą będzie można wdrożyć w ciągu 100 dni od pojawienia się nowego wirusa. Przeznaczono na ten cel budżet w wysokości 80 mln euro.
Komentarz:
Wszystko wskazuje na to, że aby ratować ludzkość od zagrożeń pandemicznych trzeba być bogatym oraz potrafić szybko działać bowiem wirusy są nieprzewidywalne i potrafią szybko znikać z obszaru inwestycyjnego.
Na łamach pisma BMC Pulmonary Medicine ukazało sie doniesienie "Prevalence and clinical consequences of atelectasis in SARS-CoV-2 pneumonia: a computed tomography retrospective cohort study" autorstwa A.Mingote i wsp., w którym autorzy omawiają zagadnienie niedodmy w przebiegu infekcji SARS-CoV-2.
Badanie objęło dwustu trzydziestu siedmiu pacjentów przyjętych do szpitala z zapaleniem płuc SARS-CoV-2 zdiagnozowanym na podstawie badań klinicznych, radiologicznych i molekularnych w wymazie z jamy nosowo-gardłowej, u których wykonano tomografię komputerową klatki piersiowej z powodu pogorszenia czynności układu oddechowego w okresie od 1 do 30 kwietnia 2020 roku. Pacjentów podzielono na trzy grupy w zależności od obecności i wielkości niedodmy w tomografii komputerowej: brak niedodmy, mała niedodma (< 5% szacowanej objętości płuc) lub duża niedodma (> 5% szacowanej objętości płuc). U wszystkich pacjentów zebrano dane dotyczące ciężkości klinicznej, zapotrzebowania na tlenoterapię, częstości przyjęć na oddział intensywnej terapii, długości pobytu w szpitalu i śmiertelności wewnątrzszpitalnej.
U trzydziestu pacjentów (19%) stwierdzono małą niedodmę, a u ośmiu pacjentów (5%) dużą niedodmę. U stu siedemnastu pacjentów (76%) nie stwierdzono niedodmy. Pacjenci z dużą niedodmą w porównaniu z pacjentami z małą niedodmą mieli niższy wskaźnik SatO2/FiO2 (odpowiednio 182 vs 411, p = 0,01), wymagali więcej dni tlenoterapii (odpowiednio 20 vs 5 dni, p = 0,02), częściej byli przyjmowani na oddział intensywnej terapii (odpowiednio 75% vs 7%, p < 0,01) i mieli dłuższy okres hospitalizacji (odpowiednio 40 vs 14 dni, p < 0,01).
Wnioski: U pacjentów z zapaleniem płuc SARS-CoV-2 niedodma może występować nawet u 24% pacjentów, a obecność większej ilości niedodmy wiąże się z gorszym natlenieniem i wynikiem klinicznym.
Czasopismo Nature donosi o wszczepieniu chipa do mózgu pacjentki z stwardnieniem zanikowym bocznym, która utraciła zdolność mowy i dzięki temu zabiegowi może mówić z szybkością 62 słów na minut.
Mózgowo-komputerowe interfejsy mowy mogą potencjalnie przywrócić możliwość komunikacji osobom z utraconą zdolnością mówienia poprzez dekodowanie aktywności neuronalnej wywołanej próbą mowy na tekst lub dźwięk.
Liczba żydowskich ofiar Holocaustu jest szacowana na prawie 6 milionów, chociaż dokładne dane nie są znane z powodu braku kompletnej ewidencji oraz systematycznego niszczenia archiwów i zacierania śladów przez władze niemieckie w obliczu klęski wojennej. Jedną trzecią tej liczby, czyli około 2 miliony, stanowiły dzieci. Liczba polskich Żydów wśród ofiar zagłady szacowana jest według różnych źródeł na 2,6 miliona do 3,3 miliona osób. Wśród żydowskich dzieci którym Holocaust zabrał życie, a przedtem dzieciństwo była Anna Frank. Dzisiaj jej losy zna cały świat za sprawą pisanego przez 2 lata (12 czerwca 1942 – 1 sierpnia 1944) pamiętnika. Urodziła się 12 czerwca 1929 we Frankfurcie nad Menem. Po dojściu do władzy Hitlera, cała rodzina w roku 1934 przeniosła się do Amsterdamu, ale i tam po zajęciu Holandii rozpoczęły się prześladowania Żydów. Kiedy w lipcu 1942 roku rodzina została ostrzeżona, że grozi jej wywózka do obozu koncentracyjnego, ojciec z pomocą swoich pracowników zorganizował kryjówkę w dawnej oficynie budynku, w którym znajdowała się siedziba jego firmy. Rodzina wraz z kilkorgiem znajomych osób mieszkała tam od 6 lipca 1942 do 4 sierpnia 1944 roku. Niedługo przed zamieszkaniem w kryjówce Anna dostała na 13 urodziny pamiętnik i od tego dnia zaczęła go systematycznie prowadzić opisując trudną codzienność otaczającego ją świata zamkniętego na niewielkiej przestrzeni w odizolowanej części budynku. Przytacza codzienne zdarzenia, drobne sprzeczki między mieszkańcami kryjówki, smutki i radości oraz pojawiające się u niej samej pierwsze oznaki zainteresowania chłopcami. Treść pamiętnika jest kierowana do nieistniejącej przyjaciółki Kitty, bo na przyjaciółkę realną z powodów oczywistych szans raczej nie było. To jej nastoletnia Anna zwierza się ze swoich marzeń i wspomina beztroskie lata przedwojennego dzieciństwa. Przekaz zapisków ukazuje wrażliwą, wchodzącą dopiero w życie dziewczynkę i mimo tragicznego położenia mieszkańców kryjówki jest optymistyczny, pełen nadziei autorki na poprawę sytuacji. Niestety 4 sierpnia 1944 roku, po wydaniu Niemcom miejsca kryjówki przez (prawdopodobnie) żydowskiego notariusza, cała rodzina została przewieziona do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, a 28 października lub 1 listopada 1944 roku Anna wraz z siostrą trafiły do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen. Najpierw w obozie Auschwitz-Birkenau zginęła matka, potem zmarła siostra Anny - Margot. Piętnastoletnia Anna zmarła na tyfus w lutym 1945 roku. Pamiętnik dziewczynki przechowany przez Holenderkę Miep Gies został opublikowany po wojnie przez ojca Anny Ottona Frank`a, który jako jedyny z rodziny przeżył obóz koncentracyjny.
Przykłady z mojej najbliższej Rodziny – Gerwuś, Basia, Jadzia i Alicja
Żadne z tej czwórki polskich dzieci zamieszkujących przed wojną Bydgoszcz (Gerwuś, Basia i Jadzia) i Poznań (Alicja) w dniu wybuchu wojny nie było pełnoletnie. Gerwuś miał lat 17, Basia –blisko 16, a Jadzia oraz ich cioteczna siostra Alicja - po 14. Zgodnie z wprowadzonym przez niemieckiego okupanta obowiązkiem przymusowej pracy – cała czwórka została do takiej pracy skierowana.
Basia
Alicja
Gerwuś
Gerwuś z rodzeństwem
Gerwuś przed wojną był spokojnym, wrażliwym chłopcem, rozmiłowanym w literaturze i bardzo związanym z rodziną. Nigdy nie pracował fizycznie, tymczasem tuż po rozpoczęciu wojny zesłano go pod Szczecin do pracy w wielkim gospodarstwie rolnym, gdzie nie tylko musiał wykonywać najcięższe prace fizyczne, ale był bity, głodował i marzł. Osłabiony fizycznie, osamotniony w obcym, wrogim środowisku szybko zakaził się gruźlicą. Uciekł z tego miejsca, ale ostatecznie i tak pokonała go gruźlica i zmarł w Warszawie 23 listopada 1941 roku. Basia przed wojną rozczytywała się w poezji, sama pisała wiersze i zbierała fotografie ówczesnych gwiazd filmowych, jako, że marzyła o zostaniu aktorką. Ona również nigdy nie pracowała fizycznie. Już na początku wojny trafiła do Elbląga do prowadzenia dużego gospodarstwa, gdzie każdego dnia wykonywała ciężkie prace fizyczne. By ogrzać wielki dom gospodarzy musiała narąbać drewna i wczesnym rankiem rozpalić piece. Po latach wspominała czerwone zabarwienie wody w balii, kiedy ręczne pranie połączone z tarciem na tarze bardzo zabrudzonej roboczej odzieży wiązało się nie tylko z rozległymi uszkodzeniami skóry rąk i bólem fizycznym, ale i z lękiem, by nie otrzymać kary za zafarbowanie na czerwono pranej odzieży. Jadzia w dniu wybuchu wojny miała tylko 14 lat i była dziewczynką niezwykle energiczną, wesołą, rozśpiewaną, roztańczoną i wymyślającą każdego dnia „na poczekaniu” trzymające w napięciu domowników historie, co do których nie bardzo było wiadomo, czy aby nie wydarzyły się naprawdę – z takim przekonaniem i ekspresją były relacjonowane. Tak, jak jej o rok starsza siostra, chciała zostać aktorką lub piosenkarką. Na mocy skierowania do przymusowej pracy trafiła do bydgoskiej fabryki obuwia „Leo”, gdzie robocza dniówka wypełniona co do minuty fizyczną pracą wynosiła 12 godzin. Praca była ciężka. Razem z równolatkami porządkowały hale fabryczne, przyległy teren i pomieszczenia biurowe. Z części produkcyjnej trzeba było wynosić ponad dwudziestokilogramowe pojemniki z odpadami przemysłowymi. Opary klejów i wielu innych drażniących substancji chemicznych powodowały nieustanny ból głowy, nudności, a czasem wymioty, co wiązało się z otrzymaniem dodatkowej kary za zabrudzenie pomieszczenia. Kary były zresztą za wszystko, nawet za minimalne opóźnienie spowodowane chociażby próbą założenia prowizorycznego opatrunku na ciągle kaleczone ręce. Dziewczynka była nieustannie głodna. Wracała do domu tuż przed godzina policyjną, gdzie zastawała jedynie zapłakane i też głodne trzy młodsze siostry w tym jedną niespełna roczną. Tata się ukrywał, a mamę w wyniku łapanki aresztowano i przewieziono do więzienia we Wronkach. Dzieciom pomagały sąsiadki. Alicja miała też tylko 14 lat, kiedy wybuchła wojna. Była dzieckiem spokojnym, nieśmiałym i marzyła tylko o tym, by jak najwięcej czasu spędzać w poznańskich bibliotekach, gdzie można było nie tylko pożyczać książki do domu, ale też zaczytywać się do woli na miejscu na terenie czytelni. Chłonęła zwłaszcza książki historyczne i przygodowe, wcielając się w rolę wielu literackich bohaterów. Nie znała wsi. Już w pierwszych godzinach wojny na poznańskiej ulicy został przez Niemca zastrzelony jej tata. Wtedy zrozumiała czym jest wojna.
Bezradna mama z Alicją i jej młodszą siostrą Halinką znalazły schronienie na wsi u życzliwej rodziny. Chociaż było bardzo biednie, to jednak były razem, ale i tu dosięgło dziewczynkę niemieckie prawo robót przymusowych. Pracowała w sąsiedniej wsi, w wielkim rolnym gospodarstwie, gdzie do jej zadań należało między innymi palenie w piecach, pranie odzieży licznej rodziny właścicieli oraz sprzątanie obór i wyrzucanie obornika. Była często głodna, cierpiała fizycznie i psychicznie. O szczegółach swojej pracy przez wiele lat nie była w stanie mówić. Kiedy tylko wracały wspomnienia - zaczynała płakać, zasłaniała rękami oczy i nie odpowiadała na pytania.
#
Takich dzieci w okresie II wojny światowej nie tylko w Polsce były tysiące. Część zginęła, część została osierocona. Nie mają muzeów swojego imienia, ale pamiętają o nich ich rodziny niezależnie od upływającego czasu.
Oby współczesne dzieci nie musiały nigdy zetknąć się z tak okrutnymi zbrodniami i mogły się cieszyć beztroskim dzieciństwem oraz wspaniałym młodzieńczym okresem wchodzenia w dorosłość.