Historia oparta na faktach oraz danych liczbowych

Alicja Barwicka

Bogactwem uczuć i zachowań wynikających ze swojego wieku dzieci obdarzają nie tylko swoich najbliższych, ale każdego z kim zetknie ich  los. Wzruszenia, których doznaje człowiek dorosły obserwując gaworzącego niemowlaka, czy próbując odpowiedzieć na setki pytań zadawanych przez ciekawskiego przedszkolaka nie mogą się porównać z niczym innym. A kiedy przedszkolak staje się uczniem, zaczyna każdego dnia odkrywać zupełnie dla niego nowe tajemnice świata, pochłania go fascynacja kolejnymi możliwymi zajęciami człowieka, przy czym demokratycznie zawód strażaka jest równie atrakcyjny jak biologa molekularnego, baletnicy, muzyka, astronauty, aktorki, dyrygenta orkiestry, lekarza, ogrodnika, badacza wygasłych wulkanów, czy podmorskich głębin. Ponieważ czas młodych odkrywców nie jest specjalnie długi, a z wyborem drogi życiowej trzeba się spieszyć, nic nie stoi na przeszkodzie, by w jednym tygodniu decydować o byciu w przyszłości najlepszym w świecie kucharzem, ale już w następnym – odkryć w sobie pasję badania Antarktydy. Gospodarz tych wspaniałych cech staje się z czasem wobec zastanego świata i jego porządku coraz bardziej krytyczny i szybko już jako nastolatek odkrywa, że chociaż wokół jest tyle piękna, to jest też wiele zła, które koniecznie trzeba naprawić, przy czym jak to zrobić wiedzą przecież tylko nastolatki, bo tylko w tym okresie życia człowiek ma świadomość, że potrafi wszystko. Kochamy te naiwne przekonania i naburmuszone miny. Pilnujemy ich zbilansowanej diety, przemycamy witaminy i właściwą lekturę. Dziś możemy to robić, ale nie zawsze tak było. Nie każdy okres historii był ludziom, a w szczególności dzieciakom przyjazny....

Historia oparta o dane liczbowe

Ponad 80 lat temu słuchaczom przemówień wygłaszanych przez pewnego malarza pokojowego w ramach strategii propagandowej, którą nazwiemy "marketing i zarządzanie myślą ludzką" udało się zaszczepić milionom słuchaczy ideę, o wyższości Niemców nad innymi narodami., przy czym inne narody, też odpowiednio zakwalifikowano pilnując, by w przyjętej hierarchii najniżej znaleźli się w szczególności Żydzi i Romowie. Liczba osób narodowości polskiej miała być w założeniu istotnie zredukowana, by zapewnić niewyedukowaną, niewolniczą siłę roboczą obywatelom Rzeszy Niemieckiej. Dzięki akceptacji ówczesnego niemieckiego społeczeństwa ideę można było szybko wprowadzić w życie i rozpocząć unicestwianie nieakceptowanych nacji. Co było później, wszyscy wiemy. W sytuacjach dramatycznie trudnych większe szanse przetrwania mają zazwyczaj dorośli. Z dziećmi bywa inaczej. Rozpętana 1 września 1939 roku II wojna światowa dostarczyła zdecydowanie za dużo potwierdzających to przykładów.

Dzieci ginęły masowo, w tym również w obozach koncentracyjnych i zwykle nie miały szans na udokumentowanie swoich przeżyć. Na podstawie częściowo zachowanych dokumentów obozowych, oraz danych szacunkowych ustalono, że wśród co najmniej 1,3 miliona osób deportowanych do obozu Auschwitz-Birkenau było około 232 tys. dzieci i młodzieży różnej narodowości w wieku poniżej18 lat. W tej liczbie znalazło się około 216 tys. Żydów, 11 tys. Romów, co najmniej 3 tys. Polaków, ponad 1 tys. Białorusinów, Rosjan i Ukraińców.

 Hitlerowski oboz dla dzieci

Apel w niemieckim obozie koncentracyjnym, w którym więziono dzieci 

Źródło ilustracji https://pl.wikipedia.org/wiki/Kinder-KL_Litzmannstadt

 W stworzonym przez Niemców w 1942 roku na ulicy Przemysłowej w Łodzi obozie koncentracyjnym (Kinder-KL Litzmannstadt) przeznaczonym dla dzieci maltretowano nawet niemowlęta. Dzieci zabijano ciężką pracą, głodem, biciem i mrozem. W tym obozie pracy nie trzeba było budować krematoriów i instalacji do zabijania gazem.

Polskie dziecko w obozie hitlerowskim

Polska dziewczynka uwięziona w niemieckim obozie koncentracyjnym Kinder-KL Litzmannstadt

Źródło ilustracji https://pl.wikipedia.org/wiki/Kinder-KL_Litzmannstadt

Przebywały tam prawie wyłącznie dzieci polskie i chociaż śmiertelność była nieprawdopodobnie wysoka, bo przecież w tym miejscu nikt dzieci nie leczył, to transporty dostarczały dziennie około tysiąca par nowych rączek do pracy niezależnie od wieku, warunków pogodowych czy chorób. Nasza oparta na archiwach obozowych wiedza dotycząca losów konkretnych więzionych tam dzieci nie jest w stanie opisać ich straszliwych przeżyć, strachu, bólu, głodu, poczucia krzywdy i opuszczenia. Ale przecież każde dziecko miało jakąś rodzinę i to rodziny zachowały w pamięci wojenne losy konkretnych dzieci i chociaż trudno było dokumentować codzienne wydarzenia, to przekaz zapamiętanych historii docierał i nadal dociera do kolejnych już pokoleń. Kuriozalnym jest natomiast fakt, że według niektórych źródeł - współcześnie obowiązująca w Niemczech litera prawa nie kwalifikuje łódzkiego obozu jako obozu koncentracyjnego.

Alicja Barwicka

GdL 9/2023