Akredytacja na American Society of Clinical Oncology Annual Meeting w Chicago, 2010, cz. 9
- Szczegóły
- Kategoria: Artykuły redaktor naczelnej
- Opublikowano: środa, 30.11.2022, 05:42
- Odsłony: 1866
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Krystyna Knypl
Przedłużający się bezustannie niedobór lekarzy wymagał rozwiązań systemowych. Utworzono Krajowe Centrum Zarządzania Niedoborem Lekarzy (KCZNL) oraz powołano Rzecznika Praw Oczekujących (RPO). Partie koalicyjne dostały po dziesięć etatów we wspomnianych instytucjach oraz po cztery biura w terenie, a partie opozycyjne połowę tego co rządzący. Rzecznik Praw Oczekujących założył specjalną stronę w internecie, na której szczególnym wzięciem cieszyła się podstrona zatytułowana Donieś na doktora będziesz mniej chora. RPO zamontował całodobowy telefon na który oczekujący mogli zgłaszać wszystkie swoje żale. Pacjenci rzucili się z ochotą na wylewanie swoich łez, jednak nie wiedzieli biedacy, że 1 minuta rozmowy przez wspomniane linie kosztowała 7,66 pln + VAT. Rachunek telefoniczny zwiększony o kilkadziesiąt złotych otrzymywany po miesiącu skutecznie wyleczył niejednego zbolałego.
Szef Krajowego Centrum Zarządzania Niedoborem Lekarzy, ekonomista znany z rozłożenia na łopatki kilku szpitali w terenie, po kolejnej naradzie antykryzysowej nie mógł wprost wytrzymać z bólu głowy. Problemy, które musiał rozwiązywać były kompletnie niekompatybilne z rozmiarem jego czaszki. Nieustający ból głowy uniemożliwiał prowadzenie bojowych narad podczas których biedak łykał wszystko co było pod ręką.
Kolejnego dnia zażył aż trzy tabletki XXL-piryny i mimo tej potężnej dawki nie zadziałały. To naprawdę nie były żarty. Zrozpaczony szef KCZNL udał się do ekspertki Kunegundy Cynamonowej, znanej terapeutki metodami naturalnymi nie potwierdzonymi przez Evidence Based Medicine. Terapeutka miała w kontrakcie obowiązek poświęcania dwudziestu procent czasu na konsultacje dla pracowników szczebla centralnego zarządzających ochroną zdrowia, aby skutecznie zaradziła upiornemu bólowi głowy, który wprost rozsadzał czaszkę, co tu dużo mówić – nienawykłą do myślenia.
Z tak trudnym przypadkiem terapeutka Cynamonowa nie miała jeszcze do czynienia w swej praktyce. Z tych nerwów ją samą też rozbolała głowa i nie pomagały żadne tabletki ani żadne dawki. Groziła jej kompletna kompromitacja zawodowa.
W obliczu nadciągającej klapy postanowiła potajemnie się skonsultować ze znajomym doktorem z sąsiedztwa, bo prawdziwy doktór to jednak nie to samo co wszyscy wszelkiej eksperci, którzy jak powszechni wiadomo nie dostali się na medycynę i mieli nieuleczalny przymus bawienia się w doktora.
– Panie doktorze, mój złociutki, gdzie się podziali pańscy koledzy? – zapytała tuż za progiem.
– Co pani dolega, pani Cynamonowa? – chłodno zapytał doktor.
– Niech pan będzie taki dobry i mi powie gdzie oni są – męczyła.
Po godzinnym wierceniu dziury w brzuchu doktor zgodził się uchylić rąbka tajemnicy, zaprzysiągłszy wcześniej Cynamonową na tajemnicę gabinetu lekarskiego, zaznaczając przy tym przewrotnie, że tajemnica obowiązuje nie tylko lekarza, ale i pacjenta.
– Pani Cynamonowa, koledzy wyemigrowali wewnętrznie, zbiorowo i sieciowo. Nie chcą wracać do realu.
– A mógłby pan podać nazwę, bo szukam w google’ach i nic mi konkretnego nie wyskakuje. Tak po starej znajomości, panie doktorze, proszę.– No nie wiem czy mogę, no nie wiem – zawahał się doktor.– Baaaardzo pana doktora proszę – przymilała się Cynamonowa.
– Zawsze miałem do pani słabość, ech… niech już pani mnie nie męczy dalej. Ten portal to www.penicillium3x800.tys.j.=2,4mln.pl – oznajmił stary doktor. Założyli tam swoje internetowe imperium, nazywa je Penicylandia, tęsknią bowiem za starymi dobrymi czasy, gdy wypisanie recepty na penicylinę było tajemniczym misterium, lek działał w każdym przypadku, a osoby odwiedzające ich gabinety były poszukującymi pomocy w chorobie, a nie kontrolerami wiedzy oraz intencji lekarza. Nie chcą już być wiecznymi chłopcami do bicia przez każdego komu taki pomysł przyjdzie do głowy.
Czując, że świat realny jest słabo reformowalny wyemigrowali do Penicylandii, która jest fragmentem większej krainy – Wirtualandii.
– A nie mógłby mi pan pokazać choć trochę tego penicillium? – nieśmiało zapytała Cynamonowa.
– Odmawiam, stanowczo odmawiam! – zawołał doktor.
– Panie doktorze, ale chociaż rąbek, jeden malutki, niech pan będzie ludzkim człowiekiem, malusi kawałeczek – jęczała Cynamonowa niczym w ciężkim ataku kolki nerkowej, w dodatku obustronnej.
– Pani Cynamonowa, żegnam panią i proszę nie plątać mi się koło parapetu! – oznajmił kategorycznym tonem doktor.
– A co to, już do parapetu nie można podejść? – zdziwiła się Cynamonowa.
– Zabraniam! – krzyknął stanowczym głosem doktor.
– A co pan taki nerwowy? – zapytała zdziwiona.
– To pani nie wie, że agencja Tele-Oko zamontowała kamery monitorujące okolice parapetu w gabinecie każdego doktora i rejestrujące nawet najmniejszy ruch wewnątrz?
– No i co?
– No i to, pani Cynamonowa, że dziś gdy u jakiegokolwiek mojego kolegi w domu rozlegnie się dźwięk dzwonka o 6:01 rano, to doktór modli się: panie Boże, spraw żeby to byli raczej chorzy niż zdrowi interesanci do mojego domu.
– Co pan doktor opowiada! To chorzy już tak rano już do doktorów przychodzą?
– Pani Cynamonowa, jakaś pani dziś przymulona. A w ogóle to sio mnie od tego parapetu, bo jeszcze pani sama zaplącze się w jakieś kłopoty i mnie wkopie.
Nim zamknęły się drzwi za sąsiadką, doktor szybko wystukał na pasku adres internetowy portalu, by sprawdzić co nowego zdarzyło się w międzyczasie na forum. Przybrał tam nick’a @doktor.szeregowy, chcąc podkreślić tym wyborem to, kim się czuł w głębi duszy oraz przypomnieć sobie młodość, gdy był zwykłym lekarzem. Powroty do młodości we własnych wspomnieniach budziły rozczarowanie, a wypady do portalu pozwalały na oderwanie się od ziemi, metryki, konta bankowego, co tu dużo mówić – od wszystkiego. Między wyobraźnią doktora a ekranem komputera rozciągała się bardzo sympatyczna kraina. Powroty do realu nie zawsze zachwycały doktora… to był inny świat…
(...)
Nie minął nawet miesiąc, a Cynamonowa znowu potrzebowała pilnie skontaktować się z @doktorem.szeregowym, jednym z niewielu jeszcze ordynujących w realu lekarzy.
– Panie doktorze, mam bóle koło serca, czy mogę przyjść? – załkała spazmatycznie do telefonu.
– No, jeżeli to serce, to niech pani przyjdzie – odpowiedział doktor.
– Ledwie postawiła nogę za próg, już jęczała swoje niezrealizowane podczas poprzedniej wizyty zachcianki.
– Panie doktorze, choć kawałek tego portalu dla doktorów by pan pokazał, to bym zaraz poczuła się lepiej – prosiła. Tylko malutkie pięć minut popatrzę, przysięgam że nie powiem nikomu. Bo, wie pan doktor, chcemy też założyć taki portal dla pacjentów, taka oddolna inicjatywa edukacyjna, jak to się mówi teraz. Pan doktor wie, że teraz pacjenci to muszą mieć to samo co i doktorzy, no oczywiście z wyjątkiem pieczątki, ma się rozumieć – oznajmiła Cynamonowa.
– Z wyjątkiem pieczątki, mówi pani? – roześmiał się doktor. – A nie zapomniała pani o wiedzy, umiejętnościach, dyplomie lekarza?
– Ojej, pan doktor taki zasadniczy, dyplom, wiedza to rzeczy oczywiste, odpowiedziała Cynamonowa pojednawczo. – Ale co my tam o pieczątkach, panie doktorze, to miejsce w internecie, gdzie schowali się doktorzy, to pan pokaże, coooo? Przecież go nie zjem, po starej znajomości, panie doktorze – maltretowała doktora słownie i emocjonalnie.
– No, sam nie wiem – zawahał się doktor, bo co tu dużo mówić – miał słabość do Cynamonowej.
– Mogę złożyć przysięgę, jak mi pan nie wierzy – zadeklarowała.
– Przysięgę, mówi pani? – zapytał.
– To na co mam przysięgać? – ochoczo podchwyciła Cynamonowa.
– Na świętych Hemaglutyninę i Neuraminidazego – burknął doktor pod nosem.
– To jakieś nowe święte osoby? Nie znam – zdziwiła się.
– No, mniejsza o większość, jak to się mówi. Ma pani dostęp do zawartości portalu przez dziesięć minut – oznajmił, świadom iż czynić tak nie powinien, ale też nie potrafił opanować słabości do Cynamonowej. Zawsze wprawiała go w dobry humor swoim nieskomplikowanym widzeniem świata.
– Niech pani czyta, a ja w międzyczasie przejrzę gazetę i wypiję kawę – oznajmił doktor nieoczekiwanie sam dla siebie.
Cynamonowej oczy wyskoczyły nas szypułki i chłonęła tekst z ekranu. To wprost nie mieściło się w głowie, żeby…
[….] Ustawa o Kontroli Publikacji i Widowisk z dnia 31 lipca 1981 roku (Dz. U. nr 20 z 12.08.1981, poz. 99) – tak, u nas niestety nadal działa ;)) !!!
W miarę trwania ekscytującej lektury policzki Cynamonowej płonęły, rozpalały się emocjonalnie w sposób zupełnie niekontrolowany. To było lepsze niż wszystkie listy na tematy damsko-męskie, jakie w życiu przeczytała w Tygodniku dla Prawie Dorosłych Dziewczynek. Doktorzy ekstremalnie bezpruderyjnie rozmawiali na każdy temat, który myśl ludzka była w stanie wygenerować.
– Panie doktorze, ale dlaczego oni tak się śmiesznie ponazywali?
– Niby kto? – zapytał.
– No, ci doktorzy.
– A kto pani przypadł do gustu?
– No śmieszna jest ta @ale.wypoczęta.
– Podoba się pani? – zapytał stary doktor.
– Wszystkie fajne są, ale najśmieszniejsza to jest ta, co nazwała się @raczej.pulchna. Przepraszam pana doktora za śmiałość… a ona w realu to jaka jest – pulchna czy raczej chuda?
– Pani Cynamonowa, to jest tylko nick, kto ją tam wie jaka jest… – oznajmił refleksyjnie doktór. Ludzie często prężą muskuły w Internecie, dodają sobie różnych walorów, może ta cała @raczej.pulchna cierpi na anoreksję, a może w istocie jest pulchna. Tego nie wie nikt dopóki się z nią nie spotka.
– A pan myśli, że ta @ale.wypoczęta to naprawdę nie jest zmęczona? Bo doktorzy mówią, że strasznie są przemęczeni dyżurami, licznymi posadami, no tą nauką w ciągu… tego, no ciągłą, czy jak tam to jest nazwane u was.
– Powiem pani po starej znajomości – @ale.wypoczęta faktycznie leniuchuje i niespecjalnie przykłada się do pracy, a i z nauką u niej też kiepsko. Strasznie oporna jest na niektóre lansowane nowości w medycynie, nie chce kierować się mapami drogowymi, jakich dostarczają nam siły przewodnie w naszych specjalnościach. Ponadto powiem pani ta cała @ale.wypoczęta notorycznie buja w obłokach i marzy o podróży na Karaiby.
– Pewnie chce się z jakąś firmą farmaceutyczną wybrać – rzuciła aluzyjnie Cynamonowa.
-Firmą, firmą! – prychnął doktór. Pani myśli, że tak Piguła Co Nie Działa to zaprasza takie jednostki jak @ale.wypoczęta? Ona jest zwyczajnie za cienka na takie wycieczki.
– A co ona taka harda, ta @ale.wypoczęta?
– O święta Hemaglutynino! O święty Neuraminidazy! – tego nie wie nikt! Mówi, że swoje wie i już.
– Znaczy, że niby doświadczona w medycynie? To chyba nic złego? – zapytała Cynamonowa niedowierzająco.
–Doświadczenie jest teraz niemodne, pani Cynamonowa.
–To co jest modne, panie doktorze?
– Koniec balu, panno Lalu – oznajmił znienacka doktor.
– Co też pan tak nagle???
– No to mówię do pani w rozwiniętej i oficjalnej polszczyźnie: do widzenia, pani Cynamonowa!
(...)
We wszystkich laboratoriach i działach firmy Perfectly Inactive Pills Co., Ltd. zapanowało radosne ożywienie naukowe i biznesowe.
Pracowano po 25 godzin na dobę (tak, słownie dwadzieścia pięć! to nie pomyłka, twórczy marketing nie takie rzeczy wymyślał!) nad koncepcją szczepionki przeciw wirusowi penlipy. Powód takiego skonstruowania informacji prasowej był prosty – konkurencyjna firma podała, że pracuje po 24 godziny na dobę nad szczepionką i trzeba było czymś bezczelną konkurencję pokonać!
Polski rynek, bądź co bądź sporych rozmiarów, został wytypowany jako kluczowy region do wprowadzenia nowego produktu i to zobowiązywało do ekstra wysiłków. Przelewano z pustego w próżne, rozcieńczano i sprawdzano miano, dodawano środków konserwujących oraz stanowiących masę tabletkową, słowem procedury produkcyjne toczyły się wartko.
Perfectly Inactive Pills Co., Ltd. po zabezpieczeniu linii produkcyjnej zajęło się linią informacyjną produktu. Niezbędnym elementem uruchomienia linii informacyjnej było nawiązanie bliższego kontaktu z Krajowym Komitetem Siania Paniki (KKSP) oraz mediami. Wiadomo było nie od dziś, że to co nie istnieje w mediach, nie istnieje w ogóle, nie ma tego, jest niebytem.
Drugim czynnikiem, który miał istotny wpływ na intensyfikację prac nad szczepionką była informacja prasowa, że Narodowy Brat Płatnik zamierza zmniejszyć poziom refundacji leków mających postać tabletek. Ustanowiono sztywny limit, że budżet przeznaczony na tabletki ma być trzykrotnie mniejszy od budżetu przeznaczonego na premie oraz nagrody urzędników zatrudnionych przez Narodowego Brata Płatnika. Po starannych obliczeniach ustanowiono, że premie dla urzędników pochłoną 33% całego budżetu i tym sposobem na tabletki zostało 11%. I ani grosza więcej! – oznajmił prezes centrali Narodowego Brata Płatnika. Skoro tak zarządził prezes to zadaniem urzędnikó1) było wcielić słowa prezesa w życie.
Wprowadzono różne metody zarządzania popytem na tabletki. Dość skuteczne było wdrożenie intensywnych kontroli lekarskich ordynacji przez urzędników. Kontrolerzy nie znając pacjenta, nie widząc go nigdy na oczy nie doznawali wahań, wątpliwości, wyrzutów sumienia, stanów niepewności. Ponieważ często na stanowiska kontrolerów przyjmowano bezrobotnych absolwentów historii, politologii oraz studiów filologicznych konieczne było ustanowienie prostych reguł kontroli.
Przyjęto zasadę, że jeśli wszystkie czterdzieści cztery kratki niezbędne do wydania leku z w tabletkach były wypełnione przez doktora zgodnie z instrukcją Narodowego Brata Płatnika – doktór wychodził z kontroli bez uszczerbku finansowego. Jeśli przynajmniej jedna kratka była niewypełniona albo wypełniona niezgodnie z stanem urzędniczych oczekiwań, wlepiano dotkliwą karę finansową.
Odcinek jest update'owany, cała powieść pod linkiem https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/ksiazki/pocalunek-uzaleznienia.pdf
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Komunikat:
Wszelkie podobieństwa do znanych czytelnikom osób, miejsc i faktów nie są przypadkowe, lecz zamierzone przez autorkę. Jednakże nie bierze ona odpowiedzialności za skojarzenia.
Czytelnicy, którzy niczego nie kojarzą są w błędzie. Czytelnicy, którzy cokolwiek kojarzą też mogą błądzić.
Każdy czytelnik ma prawo myśleć co mu się podoba, ponieważ myśl ludzka jest wolna i zawsze taka będzie.
Redakcja GdL
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Mieszkałam: Dolce La Hulpa Hotel
W drodze do Brukseli
Obrady
Autoportret
Dozownik mydła w płynie, ale jak to działa???
Trzeba docisnąć do ściany! Zawsze się człowiek czegoś nauczy!
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Gdy poznałam kongresy American Heart Association odwiedzając Dallas, New Orleans postanowiłam zbadać czy kongresy American College of Cardiology (ACC) są takie same czy czymś różnią się. Po wizycie a Atlancie, co podtrzymuję na nowo zweryfikowawszy wrażenia w 2022 r., organizatorzy kongresów ACC mają więcej elegancji wobec dziennikarzy. AHA w porównaniu wydaje się być zbyt gorliwym wyznawcą Bogini Monety - wspomnę tu choćby kampanię reklamową z producentem słodkich napojów w tle.
Mieszkałam: Hotel Wellesley Inn
Przesiadka w Paryżu
Mój hotel w Atlancie
Logo mojego hotelu
Citypass już na mnie czekał
Autoportret
Miejsce obrad
Press room
Wycieczka do CNN
Przed sesją plenarną
W centrum kongresowym
Lotnisko w Atlancie, olbrzymie!
W drodze do domu
Hasło kongresu
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Mieszkałam: Amarante Champs Elysees Hotel
Hotel był w walking distance od Łuku Triumfalnego, a do niego dojeżdżał autobus z lotniska
Wejście do hotelu
Stylowe lobby
Ale dalej zaczęły się już schody w postaci ciasnej windy jak to w Paryżu, pokoju śmierdzącego papierosami i konieczności zmiany na inny
Na Polach Elizejskich panowała przedświąteczna atmosfera
Oglądałam nowinki w światowej stolicy mody
Było na co popatrzeć
Wystarczy wydać 790 euro i już kobieta jest modna!
I okazuje się są takie kobiety w Paryżu! No przy takiej cenie nic dziwnego, że kupują tylko jeden modny but i o tej porze roku ubierają drugą nogę w praktyczny biały but na płaskim obcasie i spodnie ;))
I jeszcze jak się uperfumują
I do tego założą biżuterię
No i futro obowiązkowo
To może iść na elegancką kolację wieczorową porą
Ale ja grzecznie wróciłam do hotelu i przebrałam się w szlafrok, bowiem następnego dnia od rana zaczynały się obrady
Konferencji R3I
Prof. Jean Fruchart,był przewodniczącym obrad
Po południu wsiadłam do samolotu LOT (to ważne!) aby wrócić do Warszawy.
Czy to koniec opowieści? Nie, dopiero początek! Ciąg dalszy pod linkiem https://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/o-nas-about-us/68-krystyna-knypl-editor-in-chief-of-gazeta-dla-lekarzy-about-yourself
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Leki złożone mają zmienne koleje losu - w początkach mojej kariery lekarskiej na rynku modny był Brinerdin, który stracił na popularności z powodu zawartości w nim rezerpiny. Rozpoczęto lansowanie leków jednoskładnikowych. Po latach powrócono do promocji leków złożonych.
Tak było w 2009 roku gdy wybrałam się na konferencję do Budapesztu na ten temat.
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Powodem wyjazdu było uczestnictwo w konferencji prasowej poświęconej nowościom w leczeniu SM, a trwałą pamiątką jest zdjęcie zrobione przez jedną z uczestniczek kongresu.
Dziennikarz uczestniczący
Na tle
Moja badge'a
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11 / 2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Miejsce obrad
Berlin odwiedzałam kilkakrotnie zarówno w celach kongresowych, jak i w bardziej przyziemnych celach zakupowych. Zwykle mieszkałam w hostelu Wieland, tym razem nie było miejsc w nim i zamówiłam pokój w hostelu Kima, na tej samej ulicy.
Atmosfera była jeszcze świąteczna
Mieszkałam w hotelu Kima, bowiem w hotelu Wieland nie było miejsc. Oba hotele są na tej samej ulicy. Wieczorem odebrałam maila z wynikiem mojego test genetycznego z https://www.igenea.com/pl/home i zalogowałam się na forum, gdzie dyskutowano o poszukiwaniu korze ni żydowskich. Zabrałam głos, odezwał się do mnie na priv jeden z dyskutantów i napisał o tym jak odnalazł swoje żydowskie korzenie dzięki tym badaniom. Atmosfera zrobiła się bardziej niż niecodzienna...
W hotelu Kima źle działał internet, a wiedziałam, że w hotelu Wieland jest świetny. Stanęłam więc pod balkonem Wielanda i połączyłam się komórką z internetem. Kobieta potrafi, jak jest w potrzebie!
Na dworcu kupiłam bilet dzienny
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
STOPP czyli Study on Osteoarthritis Progresion Preservation with chondroitin sulfate
Sympatyczna konferencja w sympatycznym mieście
Przywitanie w pokoju, mieszkałam na 19 piętrze i mogłam podziwiać Paryż nocą
Dziennikarz uczestniczący
Wykładowcy
Paryż zimowy, bezśnieżny
Lubię sieć sklepów Ed
Poznałam ją podczas pobytu w Paryżu w 2004 roku na kongresie European Society of Hypertension, dzięki kelnerce z małego hoteliku w którym mieszkałam, mówiącej po rosyjsku, która na pytanie gdzie można zrobić zakupy spożywcze - powiedziała iditie do Jeda, tam budiet dieszewle. Gdy widzę ten szyld to zawsze przypomina mi się otrzymana rada. Byłam i tym razem, rachunek za wodę Evian 1 litr, paczkę kawy brazylijskiej, miętową herbatkę i chusteczki higieniczne wyniósł 6,95 euro. Po latach dowiedziałam się że sieć Ed - to nie jest skrót od Edward jak sądziła sympatyczna kelnerka, lecz od European Discount!
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Nie samą pracą człowiek żyje. Była promocja biletów lotniczych do Seulu, w związku z otwarciem połączenia Helsinki - Seul. Wybrałyśmy się więc z koleżanką na weekend. Wyjazd poprzedziło półroczne studiowanie przewodników i map. Warto było!
Zmian warty pod pałacem
Więcej pod linkiiem
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Nazwa konferencji sugerowała naukowe debaty i to zachęciło mnie do aplikowania o akredytację. W praktyce okazało się, że była to konferencja jedna z wielu.
W wolnych chwilach zwiedzałam piękną Barcelonę.
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Bezpośrednim powodem wyjazdu było osobiste odebranie dyplomu
Specjalista European Society of Hypertension to ja ! :)
W Polsce taki dyplom ma 29 osób.
Moja badge'a i jakaś opaska identyfikacyjna
Pamiątkowy i symboliczny T-shirt z Tintinem, kupiony na lotnisku w Brukseli podczas (ostatniego!?) pobytu na konferencji, która była poświęcona zagrożeniom dla zdrowia publicznego w październiku 2019...
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Kolejny wyjazd dziennikarki był związany z uczestnictwem na konferencji prasowej na temat badania Mieszkałam: Caribe Royal Hotel, dziś 1 doba kosztuje w tym hotelu 1388 zł. Wiadomo inflacja atakuje wszystkich, a infekcja też nie pozostała bez śladów finansowych...
Mój bilet
Ten bilet jest historyczny bo wydano dwóm osobom miejsce 16B, byłam pierwsza!
Nasze limo service, które zawiozło nas z lotniska do hotelu
Nasz fotoreporter :)
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Tak pisałam o konferencji w Rzymie: Aby dostać się na takie konferencje trzeba zwykle napisać uzasadnienie w języku angielski. Jak to robię nie wiem ponieważ podczas pisania takiego uzasadnienia posługuję się jakaś częścią mózgu, której na co dzień nie czuję. W wyniku aktywności wspomnianej mysterious part of my brain wyprodukowałam taki tekst.
Justification for fellowship
I would like to participate in European School of Oncology Media Forum (26th October 2007, Roma) because I deeply believe, that it will be helpful for my future journalistic works. Meeting people directly involved in promotion modern oncology achievements allow me better understood how it is valid for patients.
Early cancers’ diagnosis and contemporary treatment is constantly too rare in Poland. The improvement of this situation needs active attitude of different people – doctors, government, patients and of course journalists. I believe that my medical education and experience connected with journalistic skills create good circumstances to active participate in improvement process for oncological patients in my country.
Miejsce obrad było bardzo urodziwe
Urwałam się z ostatnich wykładów i pojechałam do Watykanu, bo być w Rzymie i papieża nie widzieć nie uchodzi
Papieża nie udało mi się zobaczyć, ale malowniczych strażników watykańskich i owszem. Gwardia Papieska jest najstarszą i najmniejszą armią świata.
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Pamiętna konferencja prasowa z uwagi na jej lokalizację w Hiszpańskiej Dworskiej Szkole Jazdy Konnej
Widok z okna sali konferencyjnej
Inne ujęcie widoku z sali obrad
Moja badge'a
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Najbardziej prestiżowa konferencja w której uczestniczyłam jako dziennikarz medyczny
Moja badge'a
Slajdy laureatów Nagrody Nobla były bardzo.. luzackie
Nie tylko u jednego wykładowcy, ale podobnie R. Zinkernagel miał slajdy niekonwencjonalne
Już wtedy mówiono o ociepleniu klimatu
W programie była wycieczka do ogrodów na Wyspie Mainau, a tam między innymi taki ptak, sekwoje...
Ptak posłużył jako ilustracja mojego opowiadania Władca Ptaków
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/364-wladca
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Logo konkursu
Patron konkursu
https://fr.wikipedia.org/wiki/Claude_Galien
Nagroda Prix Galien została stworzona we Francji w 1970 roku przez farmaceutę Rolanda Mehla. Jej celem było promowanie znaczących postępów w badaniach nad lekami.
Pierwszymi krajami, poza Francją, które stworzyły własną nagrodę Galien były Belgia i Luksemburg w 1982 roku, a następnie Niemcy w 1984 roku i Holandia w 1985 roku. W 1988 r. Prix Galien ustanowiła Wielka Brytania, a następnie w 1989 r. Włochy, w 1990 r. Hiszpania, w 1992 r. Portugalia, w 1993 r. Kanada, w 2001 r. Szwajcaria, a w 2007 r. Stany Zjednoczone.
W 2012 roku nagrody Prix Galien wprowadzono w Polsce, Turcji, Izraelu i RPA, a w 2013 roku dołączyły Grecja, Rosja i Maroko. W 2015 roku Prix Galien po raz pierwszy odbyła się w Brazylii (https://www.prixgalien.gr/en/)
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/ 2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poprzednia konferencja w Zurichu była ekstremalnie niskobudżetowa co wyrażało się wyjazdem rano na obrady i powrotem do Warszawy wieczorem. Dla odmiany organizatorzy konferencji "Painting the picture of cardiometabolic risk" nie szczędzili grosza /euro-centa i zorganizowali konferencję w hotelu Hiilton w Paryżu. Powiedzenie "elegancja - Francja" znakomicie pasuje do tej konferencji. W czasie naszego pobytu był turniej tenisowy French Open ( znany też jako Rolland Garos) i po korytarzach hotelu przechadzali się zawodnicy w strojach sportowych z rakietami w torbach. Niecodzienny widok w hotelu bogato-gwiazdkowym.
Nie dość tego nazwali ją "1st International Media Summit", powinni dodać pierwszy i ostatni szczyt medialny ponieważ omawiany na konferencji lek na odchudzanie rimonabant nie zabawił długo na rynku z powodu poważnych działań niepożądanych .
Ku pamięci sfotografowałam się in front of Hilton Hotel :)
Przed hotelem
Hotel zmienił nazwę na Hotel d' Collectionneureur
Obecnie doba w hotelu kosztuje około 1300 zł.
Tak opisałam wnętrze mojego pokoju:
Środek pokoju zajmowało zachwycające łoże z madagaskarskiego, ciemnobrązowego hebanu. Obleczone było w śnieżnobiałą jedwabną pościel najwyższego gatunku. Wezgłowie zdobił hotelowy herb z dzielnym rycerzem na rydwanie. Złote linie herbu znakomicie komponowały się z ciemnobrązowym hebanem.
W pokoju
Heban to gęste, czarno-brązowe drewno twarde, które jest na tyle gęste, że tonie w wodzie. Jest delikatnie teksturowany i ma lustrzane wykończenie po wypolerowaniu, co czyni go cennym jako drewno ozdobne. Jest także używany do produkcji instrumentów muzycznych Słowo heban pochodzi od starożytnego egipskiego hbny.
Rimonabant wycofano z rynku, wspomnienia pozostały.
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Tematem konferencji były postępy w onkologii
Program obrad
Prelegentem był prof. Nils Wilking z Karolinska Institut w Sztokholmie
Uczestniczka obrad
Wyjazd był niskobudżetowy: rano samolot do Zurichu, powrót wieczorem. Nie zawsze ekstremalna oszczędność popłaca.. samolot spóźnił się i dojechaliśmy do miejsca obrad na ich koniec... Zorganizowano nam odrębne spotkanie z prof. N. Wilkingiem.
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Na kongresie medycyny seksualnej w Kopenhadze dyskutowano głównie o sildenafilu czyli tematyce dotyczącej panów. Uznałam, że nie mogę mieć asymetrii wiedzy i w 2006 roku wybrałam się na kongres medycyny seksualnej kobiet. Była to pod każdym względem udana wyprawa - obrady ciekawe, Lizbona fotogeniczna, a do tego poznałam fado...
Moja badge'a
Abstract book
Bardzo ciekawa też była formuła kongresu. Zagadnienia związane z seksualnością kobiet omawiano w 5 liniach tematycznych:1.wzrok 2.dotyk 3.słuch 4.smak 5. węch
Jeden z abstractów
Przywieziona płyta pozostaje niezapomnianą pamiątką
Powiększyłam także moją kolekcję wydań Małego Księcia" w różnych językach
Po latach zupełnie nieoczekiwanie zostałam "ekspertką"medycyny seksualnej kobiet
- początkowo na skalę krajową
a z czasem na skalę globalną ;)
Na forum WHO/ONZ opublikowano mój felieton poświęcony seksualności starszych kobiet.
Wnioski: jak komuś kariera sądzona to go nie minie ;)
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Nabierałam dziennikarskich szlifów oraz możliwości wywierania wrażenia, wśród których między innymi tzw. była "czerwona blacha" czyli legitymacja prasowa International Federation of Journalists. Robiła ona bardzo duże wrażenie na wszystkich i jak mówiłam w czasach posługiwania się nią - działała bez otwierania. Nazwa blacha nawiązuje do metalowego identyfikatora policjantów, zwanego "blachą", który też robi duże wrażenie po okazaniu ;)
Czerwona blacha
Późniejsze formy legitymacji w postaci plastikowych kart nie mają tej mocy, bo takie karty nie dość, że mają wszyscy to jeszcze mogą się pomylić wywołując raczej uśmiech niż grozę. Niedawno gdy przyszło do płacenia rachunku w mojej ulubionej restauracji Koreana, wyjęłam z portfela kartę Biedronki...
Kopenhaga jest miastem, które trudno pokochać i nic dziwnego, że powodem mojej obecności była konferencja prasowa o lekach wspomagających uczucia czyli blokerach 5 fosfodiesterazy.
Pod tą uczoną nazwą kryje się specyfik, którego nazwa w sanskrycie zapisana jest takimi oto ładnymi znakami व्याघ्र i oznacza tygrysa. Każdy dżentelmen, który nie czuje się tygrysem po zażyciu व्याघ्र będzie nim niechybnie, no chyba, że wcześniej zejdzie na zawał serca bo wcześniej brał nitroglicerynę. To jedyna niezgodność farmakologiczna, która została pięknie pokazana w moim ulubionym filmie Lepiej późno niż później gdy Jack Nicholson trafia z atakiem serca i ma otrzymać nitroglicerynę. Choć bardzo lubię Nicholsona, to spoglądając na niego przez lata trudno oprzeć się refleksji jak okrutnie nietrwałym darem losu jest uroda. Być młodym i przystojnym to dar pospolity, ale zestarzeć się ładnie to dar dany nielicznym.
Podczas pobytu kupiłam dwa wydania Małego Księcia w języku duńskim
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Następny odcinek
O wszystkich akredytacjach pod linkiem
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Konferencje w Brukseli były okazją do poznania wielu zagadnień dotyczących medycyny, a także spotkania ciekawych ludzi, wybitnych naukowców, laureatów Nagrody Nobla.
Moja badge,a
Press room
Prof. Rolf Zinkernagel, laureat Nagrody, Nobla. Podczas śniadania prasowego, powiedział pamiętne zdanie: największym wyzwaniem dla medycyny są zachowania ludzi
Press room
Więcej o tej konferencji pod linkiem http://modnediagnozy.blogspot.com/2020/04/4bruksela-2013-imi-stakeholder-forum.html
Wykładu prof. R. Zinkernagela miałam okazję słuchać także w 2007 roku podczas konferencji w Lindau
(https://www.lindau-nobel.org/)
Prof.R. Zinkernagel podczas wykładu w Lindau
Więcej o konferencji w Lindau
https://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/60-wykadowcy-w-lindau.html
Drugi laureat Nagrody Nobla, którego miałam zaszczyt poznać osobiście to rpof. Louis J. Ignarro.
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Następny odcinek
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Chicago, Chicago.... śpiewa Frank Sinatra https://www.youtube.com/watch?v=NoKn7vkSMBc , i w rytm tej melodii wybrałam się w 2010 roku na kongres American Society of Clinical Oncology, zaciekawiona czy kongresy onkologiczne są równie ciekawe jak kardiologiczne. Jedna z koleżanek z passe www.photoblog.com napisała mi - pamiętaj zobaczyć The Bean.
Cloud Gate to publiczna rzeźba autorstwa urodzonego w Indiach brytyjskiego artysty Anisha Kapoora, która jest centralnym punktem AT&T Plaza w Millennium Park w obszarze społeczności Loop w Chicago, Illinois. Rzeźba i AT&T Plaza znajdują się na szczycie Park Grill, pomiędzy Chase Promenade i McCormick Tribune Plaza & Ice Rink. Zbudowana w latach 2004-2006 rzeźba nosi przydomek "The Bean" ze względu na swój kształt - nazwa, której Kapoor początkowo nie lubił, ale później polubił. Składa się z 168 zespawanych ze sobą płyt ze stali nierdzewnej, a jej polerowany wygląd zewnętrzny nie ma widocznych szwów. Mierzy 33 na 66 na 42 stopy (10 na 20 na 13 m) i waży 110 krótkich ton (100 t; 98 długich ton). - czytamy w Wikipedii.
The Bean i ja
Istniała już Gazeta dla Lekarzy od marca 2012, poprosiłam więc o akredytację jak dziennikarz ją reprezentujący ma kongresie ASCO, który odbywał się w czerwcu
Welcome Chicago
Press room
Wejście do mojego hostelu
W czerwcu 2012 poleciałam po raz drugi na ASCO do Chicago. Wyjazd był o tyle ciekawy, że pierwszy raz w życiu leciałam za ocean w biznes class. Tak to opisałam w książce „To jest Ameryka!"
„Siadłam na biznesowym fotelu i czuję się jak ta wieś, co tańczy i śpiewa „koko, koko, euro spoko”. ;)) Ni czorta nie wiem, jak co działa. Umiem jedynie zapiąć pasy!
W economy class już wszystkie guziczki rozpracowałam, a tu nie wiem nic, bo wszystkie guziczki nowe.
Po jakimś czasie rozgryzłam guziczki fotela i wyjmowanie stolika z pionowego ramienia oparcia po lewej – pokrywę odchyla się i w środku jest składany stolik, ale aby pokrywa się odkryła, trzeba nacisnąć guzik z przodu.
W międzyczasie podano menu napisane w takich eleganckich słowach, że nie sposób spamiętać, więc wzięłam egzemplarz na pamiątkę. Tak na oko to przystawka składała się z łososia i szparagów, jagnięciny, ziemniaków, warzyw, ciastka, owoców, napojów.
Tymczasem dania spisane z karty, którą każdy otrzymuje w języku niderlandzkim i angielskim, nazywały się tak:
Appetiser:
Gravalax with white asparagus
Main course:
Filet of chicken in tarragon gravy
Pan-fried halibut with light curry souce
Hazelnut-crusted lamb medalion
Zdecydowałam się na nr 3, który okazał się pospolitym kawałkiem mięsa. Tak więc wszystko ponazywane jest bardzo szumnie, ale tak w istocie to chemiczne jedzenie linii lotniczych.
Na kongresie ASCO w Chicago (2012)
Mieszkałam w Palmer House
Pobyt o tyle pamiętny, że recepcja pomyliła numery pokojów i rachunek szefowej naszej 4 osobowej grupy wyjazdowej przypisała do mojej karty kredytowej. Udało się odkręcić, ale co przeżyłam to moje ;)
Następny odcinek
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Dziennikarz uczestniczący w konferencji w centrum kongresowym Square
Moja badge'a
Mieszkałam w Best Western PremieR Hotel
Square - Centrum Kongresowe w Brukseli mieści się w dawnym Pałacu Kongresowym, który został zaprojektowany przez Julesa Ghoberta i Maurice'a Hoyoux i zbudowany w 1958 roku na potrzeby Targów Światowych. Zarządzany w tym czasie przez Narodowe Służby Kongresowe, Pałac Kongresowy składał się z kilku podziemnych pomieszczeń, w tym audytoriów na 1200 i 300 miejsc, a także z rudymentarnych przestrzeni wystawowych[2].
Chociaż zmodernizowany zarówno technologicznie, jak i estetycznie w 1978 roku, infrastruktura Pałacu starzała się przez lata 80. i 90. Trudności finansowe, wraz z odkryciem azbestu, doprowadziły do zamknięcia Pałacu w 2003 roku.
Pod koniec 2004 roku zarządzanie centrum zostało przekazane nowo utworzonej spółce Palais des Congrès plc. Do lipca 2005 roku opracowano i zatwierdzono plany biznesowe i remontowe spółki oraz uruchomiono fundusze. W ciągu dwóch i pół roku Pałac został gruntownie odnowiony i rozbudowany. Palais des Congrès plc sfinalizował umowę o zarządzaniu SQUARE z grupą GL events.
Square - Brussels Meeting Centre otworzyło swoje podwoje 20 września 2009 roku o godzinie 20:09 imprezą dla publiczności - czytamy w Wikipedii ( https://en.wikipedia.org/wiki/Square_%E2%80%93_Brussels_Meeting_Centre)
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Societal Impact of Pain (SIP)
Platforma "Societal Impact of Pain czyli Społeczny Wpływ Bólu", (SIP) istnieje od 2009 roku. Jest wielostronnym partnerstwem prowadzonym przez Europejską Federację Bólu EFIC i Pain Alliance Europe (PAE), którego celem jest zwiększenie świadomości na temat bólu i zmiana polityki w tym zakresie. Platforma stwarza możliwości dyskusji dla wszystkich, którzy zawodowa lub prywatnie spotkają z problematyką bólu.
Krystyna Knypl
Motto:
Do Brukseli jeżdżą teraz tylko bardzo ważni ludzie
Usłyszane w butiku "Elegantka"
Zacznijmy od kaczki, bez której żaden porządny dziennikarz nie jest w stanie funkcjonować w zawodzie. Kaczkę dziennikarską wymyślił żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Egide Norbert Cornelissen, belgijski literat obdarzony specyficznym poczuciem humoru. Zaintrygowany sensacyjnymi informacjami zamieszczanymi często w ówczesnych gazetach postanowił sprawdzić, jak daleko sięga naiwność czytelników. Do jednej z gazet dał ogłoszenie o sprzedaży kaczki. Ptak miał być owocem niezwykłego eksperymentu. Cornelissen napisał, że miał dwadzieścia kaczek, jedną zabił i rzucił pozostałym na pożarcie. Potem zrobił tak samo z drugą, trzecią i czwartą, a także z wszystkimi pozostałymi. Wreszcie została tylko jedna kaczka – odżywiana wyłącznie mięsem pozostałych. Miała ona charakteryzować się wyjątkową siłą oraz drapieżnością i w związku z tym właściciel chciał ją sprzedać za cenę pięciokrotnie wyższą od ceny zwykłej kaczki.
Historię tę przypisał Cornelissenowi belgijski uczony Adolphe Quetelet, autor biografii twórcy ogłoszenia. W historii Queteleta oraz we wszystkich jej lejnych wersjach brakuje informacji, które gazety i kiedy opublikowały ogłoszenie
Cornelissena o kaczce. Inne z kolei wyjaśnienie mówi, że kaczki od dawna kojarzone są z kłamstwami, niemieckie bowiem słowo „kaczka” („ente”) może oznaczać również kłamstwo lub żart z gazety.
Nie jest możliwa kariera dziennikarza bez kaczki ;)
Ciekawa jest też informacja, że kaczka dziennikarska wywodzi się ze starego francuskiego wyrażenia vendre un canard a moitié, czyli sprzedać połowę kaczki. Otóż pewien uliczny sprzedawca kaczek oferował ptaki po osiem franków za sztukę. Niespodziewanie na drugą stronę ulicy wprowadził się nowy sprzedawca, który zaoferował kaczki po siedem franków za sztukę. Rozgorzała wojna cenowa, w wyniku której nowy sprzedawca kaczek zaproponował trzy franki za kaczkę. Pierwszy sprzedawca kaczek dał duży napis dwa franki, a na dole małym drukiem: za pół kaczki. Wszystko w przyrodzie ewoluuje... i po latach kaczka dziennikarska przemieniła się w fake newsa – ale to już zupełnie inna historia.
Berlaymont Building, siedziba Komisji Europejskiej
Podróże to marzenia, olśnienia, wspomnienia - kolorowa strona medalu z napisem podróże. Jest też druga strona mniej barwna – niepokój, niepewność, niebezpieczeństwo. Chyba w wyobraźni wszystkich przeważają te kolorowe barwy podróży skoro lotniska są wypełnione po brzegi, a każdej nocy przez Ocean Atlantycki leci kilkaset samolotów. Dla zrealizowania swoich marzeń, doznania olśnień i możliwości snucia wspomnień oszczędzamy pieniądze, czytamy o dalekich krajach, szukamy najlepszych połączeń, cierpliwie poddajemy się oględzinom na lotniskach, badaniu palpacyjnemu jako podejrzani, skanowaniu naszych linii papilarnych jako potencjalnie niebezpieczni, fotografowaniu jako teoretycznie zagrażający… długo by można snuć te rozważania. A jednak poddajemy się tym wszystkim procedurom dla przyjemności zobaczenia wieży Eiffla, kaplicy św. Piotra, Berlaymont Building, wodospadów Iguazu i zachowania w pamięci wrażenia które czuliśmy w pierwszej chwili gdy przed naszymi oczami pojawił się widok któregoś z cudów natury lub architektury.
W czasach PRL (w epoce socjalizmu) mieliśmy etap marzeń o podróżach, w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych (w epoce kapitalizmu) podróżując po świecie byliśmy na etapie olśnień. Teraz w epoce post-pandemializmu mamy czas wspomnień.
Symbol graficzny Unii Europejskiej to Berlaymont Building na tle którego jest unijna flaga. Budynek Berlaymont Building zawdzięcza swoją nazwę zakonowi Dames du Berlaymont (Siostry z Berlaymont). Zakon Dames du Berlaymont został założony w 1625 roku przez hrabinę Marguerite de Lalaing, żonę hrabiego Florenta de Berlaymont. Państwo belgijskie kupiło tę ziemię w 1962 roku, kiedy zakon przeniósł się do Argenteuil.
Mamy rok 2008
Od 4 lat Polska należy do Unii Europejskiej, pracuję w nowym zawodzie dziennikarza medycznego już kilka lat. Mam doświadczenie w samodzielnym bywaniu na konferencjach zagranicznych zarówno jako lekarz prezentujący doniesienia plakatowe na kongresach European Society of Hypertension oraz Interamerican Society of Hypertension (Mediolan, Paryż, Sao Paulo), a także jako dziennikarz medyczny akredytowany kongresie American Society of Hypertension oraz mam wizę amerykańską "I" jak informacja, która upoważnia do wykonywania zawodu dziennikarza w Stanach Zjednoczonych.
Umiem przesiąść się na lotnisku amerykańskim, odpowiedzieć na pytania pogranicznika i bez powikłań kontynuować podróż. Wbrew pozorom nie jest to czynność tożsama z przejściem na drugą stronę ulicy na zielonym świetle. Znane są przypadki odsyłania z granicy amerykańskiej osób bez odpowiedniej wizy dziennikarskiej dla osób piszących o podróży lub wiz pozwalających na pracę w Stanach Zjednoczonych dla artystów występujących na tamtejszych scenach. Także słownictwo podczas tych pogawędek musi być zgodne z oczekiwaniami pogranicznika. Co więcej podszkoliłam się w języku angielskim w Acadia Center for English Immersion, i najważniejsze: nie mam szefa, który zatroskanym głosem oznajmi, że najbardziej rozwinę się biorąc kolejny dyżur lekarski.
Jestem świadoma swego potencjału intelektualnego i postanawiam postawić kolejny krok na ścieżce kariery, a jest nim pokazanie się na salonach europejskich jako dziennikarz medyczny. I last but not least: mam 63 lata.
Bezpośrednim powodem wyjazdu do Brukseli było zaproszenie na konferencje prasową w Parlamencie Europejskim, jakie nadeszło pocztą elektroniczną pewnego popołudnia. Organizacja pozarządowa Europacolon organizowała miesiąc świadomości schorzeń nowotworowych jelita grubego i poszukiwała wsparcia swojej działalności w mediach.
Szczegóły logistyczne
Miejsce konferencji na tyle atrakcyjne i dotychczas bliżej mi nie znane, że zdecydowałam jako typowy freelancer zainwestować w wyprawę. Koszty wyjazdu były następujące: bilet do Brukseli LOT - em: 317.41pln ( na pokładzie całkiem przyzwoite śniadanie - kanapka plus pierogi z serem, napoje, wino, gazety wszystko wliczone), z Brukseli linią Brussels Airlines 518.17 pln ( na pokładzie wszystko za pieniądze! nawet gazety i H2O) dwa noclegi w hotelu Eurostars Grand Palace przy Boulevard Anspach, przejazd na lotnisko w Warszawie - 30,00 pln przejazd z/na lotnisko w Brukseli - 2 x 2.90 euro wyżywienie tradycyjnie nie było zbyt drogie. Lot 235 o 7:00 spowodował, że zerwałam się na równe nogi o 4:00 i pohałasowawszy sąsiadom o 5:10 wsiadłam do taksówki. Kurs do 6:00 rano jest wg drugiej taryfy i na Okęcie wyniósł 30 pln. Odprawa przy check-in bez problemów, także wykrywacze metali nie byli jeszcze do końca rozbudzeni i niczego nie chcieli oglądać w szczegółach. Miejsce przy oknie, w towarzystwie dżentelmena zamieszkałego w Brukseli, z pochodzenia Polaka.
Sąsiad doradził mi abym jechała pociągiem a nie taxi (wyznanie raz utknąłem w korku i spóźniłem się na lot - przekonało mnie ostatecznie i szybko). Bilety kupuje się na lotnisku. Pociąg jest na poziomie -1. Autobusy na poziomie 0. Po kwadransie oczekiwania na peronie nadjechał dość brudny pociąg, który zatrzymał się na Gare Nord, a potem na Gare Centrale. Po drodze z okiem widziałam Atomium - robi pewne wrażenie, ale podobno im dalej tym lepsze. Nie zabiegałam więc o bliski kontakt z budowlą. Z Gare Centrale kierują się w dół wąskimi uliczkami po kilku minutach doszłam do Grand Place, który przede wszystkim wcale nie jest taki grand. Dalsze 15 minut w dół i znalazłam się na Boulevard Anspach. Przypadkowo skręciłam w lewo i natknęłam się na supermarket, w którym zrobiłam zakupy spożywcze. Hotel dostępny był od 13.00. Recepcja wyznaczyła mi pokój 507 na V piętrze.
Obrady
Krystyna Knypl
Następny odcinek
GdL 11/2022
Więcej o dziennikarskiej drodze w mojej książce "Kaczka dziennikarska"
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2020/KACZKA%20dziennikarska.pdf
Poprzedni odcinek
Krystyna Knypl
Poznałam drogę do Stanów Zjednoczonych, miałam ważną amerykańską wizę dla dziennikarzy, pomyślałam, że warto poznać większy, jeszcze bardziej znany kongres American Heart Association, który odbywał się w Dallas, w dniach 13 -16 listopada 2005 roku. Podróż do Dallas nie była tak prosta jak do San Francisco, czyli z jedną przesiadką w Europie. Trzeba było przesiąść się drugi raz na terenie Stanów Zjednoczonych.
Taka przesiadka to skomplikowana operacja logistyczna podczas której trzeba przekroczyć granicę amerykańską ( więcej o tym wyzwaniu pod linkiem http://modnediagnozy.blogspot.com/2018/01/jak-przekraczac-granice-amerykanska.html), odebrać swój bagaż, zmienić terminal, ponownie odprawić się... a trzeba przy tym pamiętać, że podobną operację wykonuje tysiące pasażerów (na dużych kongresach amerykańskich bywa nawet 30 tysięcy uczestników, są wtedy dodatkowe loty do miasta w którym odbywa się kongres). Według moich doświadczeń wymagało to minimum 4 godzin. Podzieliłam się tymi doświadczeniami z kolegami, którzy także wybierali się do Dallas.
- Krystyna co ty opowiadasz? Cztery godziny? Nam wystarczą dwie godziny i jeszcze piwa się napijemy na lotnisku przesiadkowym - oznajmił jeden z nich, który oczywiście wcześniej granicy amerykańskiej nigdy nie przekraczał. Jak się okazało w praktyce czasu na picie piwa miał bardzo dużo, bowiem na swój samolot ni zdążył, a następny lot który mu zaoferowano był dopiero za 24 godziny.
Centrum kongresowe w Dallas
Przed centrum kongresowym w Dallas
Nie tylko podróż była wyzwaniem dla kardiologów, tym razem amerykańskich, na tym kongresie...także działanie coca-coli na częstość występowania zespołu metabolicznego. W 2012 roku pisałam wspominając ten kongres:
Nieciekawą wpadkę zaliczyło American Heart Association, publikując badanie na temat wpływu soft-drinków na zespół metaboliczny, z którego to badania dowiedzieliśmy się, że soft-drinki nie są takie groźne, jak to niektórzy sugerują, tylko ich konsumenci za dużo jedzą... Wydano nawet specjalny „statement”, czyli dość wysokiej rangi dokument, gdy z czasem okazało się, że... Coca-cola przeznaczyła całkiem godziwy fundusz na bardzo wyrafinowaną kampanię promocyjną, którą przeprowadzała z pomocą American Heart Association, również na zjazdach. Promowano czerwone sukienki i znaczki w kształcie sukienek – nawet miałam taki znaczek z stoiska AHA w 2005 r. i jakiś czas nosiłam go w klapie. Oferowano nie tylko małe odznaki, ale można się było sfotografować z czerwoną suknią. Pisano, że te czerwone suknie symbolizują czerwone policzki, które powstają, gdy biegamy i oczywiście powinniśmy biegać, AHA to poleca – jakżeby nie! A obok czerwonej sukni czerwienił się napis Coke. Ile osób powiedziało sobie po obejrzeniu tej reklamy – pobiegam jutro, a dziś napiję się tej zdrowej Coke, wiedzą tylko jej producenci.
Źródło:
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/wybrane-artykuly/387-muzeum-dlugopisu
Z innych oryginalnych osiągnięć organizatorów kongresów AHA warto wymienić konieczność "akredytacji" aparatu fotograficznego, którym robiłam zdjęcia podczas kongresu w Nowym Orleanie. No i last but not list odmowa akredytacji na uczestnictwo on line na kongresie w tym roku ponieważ nie jestem dziennikarzem wg AHA lecz ... wydawcą. Odpisałam organizatorom, że każdy ma prawo podejmować niekorzystne dla siebie decyzje.
Na idąc w ślady AHA w kwestii ubioru, dziś wybrałam ekologiczny kolor zielony i udaję się na konferencję do PAP o leczeniu rdzeniowego zaniku mięśni.
Krystyna Knypl
GdL 11/2022
Następny odcinek
Moja monografia "To jest Ameryka!"
https://gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_biblioteka/bibl_gdL_tojestameryka.pdf