Czas pandemii, czas nauki

Alicja Barwicka

11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła stan pandemii COVID-19 (Coronavirus Disease 2019) potwierdzając tym samym, że epidemia wywołana przez zakażenie wirusem SARS-CoV-2 objęła większość krajów świata. Mimo istnienia wielu międzynarodowych organizacji zrzeszających kraje współpracujące ze sobą na różnych płaszczyznach i w różnych dziedzinach nauki i gospodarki, okazało się nagle, że w obliczu zagrożenia zdrowotnego, kiedy priorytetem staje się ochrona zdrowia i życia własnych obywateli, każde państwo musi ratować się samo, według swoich pomysłów i możliwości.

Obserwując wzajemnie swoje działania i oceniając efektywność wykorzystywanych metod walki z epidemią, wprowadza się podobne rozwiązania w kolejnych ośrodkach, często z zastosowaniem pewnych modyfikacji, by były bardziej skuteczne. Raz jeszcze się okazało, że w razie poważnych kłopotów trzeba liczyć na siebie, ale uczyć się (również na błędach) należy wszędzie, gdzie tylko się da.

Nie tylko aspekt zdrowotny

Zastosowane w Polsce metody walki z epidemią COVID-19 są nam wszystkim znane. Jakie będą ich ostateczne efekty w zdrowotne i gospodarcze, przekonamy się pewnie dopiero za kilka lat, ale obecnie, kiedy ciągle jeszcze rośnie liczba osób zakażonych, nikt już nie ma wątpliwości, że COVID-19 to choroba straszna. Ograniczenie kontaktów społecznych w życiu prywatnym i zawodowym służące ograniczeniu rozprzestrzeniania się wirusa z pewnością spełniło swój cel, ale w wielu innych dziedzinach życia, przede wszystkim w zakresie gospodarki, negatywne skutki epidemii narastają wręcz lawinowo.

Chętni do pracy na froncie pilnie poszukiwani

Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni i pozostały personel medyczny zajmujący się bezpośrednio chorymi na COVID-19 to osoby znajdujące się faktycznie na pierwszej linii frontu walki z wirusem i nie wszystkim uda się uniknąć zakażenia siebie i swoich bliskich. Pracują w warunkach niezwykle trudnych, w ogromnym stresie, często ponad siły. Ale nie miejmy złudzeń. Akcje dziękczynnych balkonowych oklasków i publikowane w mediach artykuły o szlachetnej postawie pracowników ochrony zdrowia nie zwiększą liczby tych osób, nie spowodują istotnej poprawy w zaopatrzeniu ich w środki ochrony osobistej czy brakujący sprzęt…

Zostań w domu!

W stanie epidemii znacznie pogorszył się dostęp do placówek medycznych, a przecież ludzie nie przestali chorować! Chorób na świecie jest dość dużo, a ta jedna, ostatnio odmieniana przez wszystkie przypadki, wcale tej prawdy nie zmieniła. Z oczywistych powodów to właśnie placówki medyczne muszą dziś restrykcyjnie przestrzegać przepisów sanitarnych, by nie pogorszyć już i tak nie najlepszej sytuacji zdrowotnej. Najprostszym i najbardziej skutecznym rozwiązaniem jest oczywiście ograniczenie liczby osób, które miałyby do takiej placówki dostęp. Mniej osób to mniejsza możliwość zakażeń, zwłaszcza że z założenia dotyczy to osób chorych. Niezależnie od zaleceń pozostawania w domu i rekomendacji odłożenia przynajmniej planowych wizyt lekarskich na czas ustąpienia największego zagrożenia epidemiologicznego, niektórzy i tak z takich wizyt będą chcieli skorzystać, niepokojąc się swoim stanem zdrowia. Często problem jest banalny, ale chory czuje się bezradny mając przeświadczenie, że potrzebuje pomocy lekarskiej, a równocześnie nie wie, jak i gdzie poza stacjonarną placówką medyczną mógłby poradę uzyskać.

Pomoc z wielu źródeł

W tym trudnym czasie wszyscy starają się sobie wzajemnie pomagać, przy czym dla osoby w zdrowotnym kłopocie najważniejsza jest informacja o możliwości rozwiązania problemu. Z pomocą przychodzą posiadane przez wszystkich telefony oraz środki masowego przekazu, ze szczególnym uwzględnieniem internetu. W każdej stacji radiowej i telewizyjnej można znaleźć bloki informacyjne poświęcone zarówno samej epidemii wywołanej przez wirus SARS-CoV-2, jak i poradom dotyczącym sposobu zachowania się w razie wystąpienia konkretnych problemów zdrowotnych, przyjmowanych przewlekle leków, stosowanych diet czy planowanych badań diagnostycznych. Wszystkie takie programy instruktażowe cieszą się dużą popularnością, a potencjalni pacjenci placówek medycznych starają się stosować do przekazywanych zaleceń.

W dobie ograniczeń w dostępie do wizyt stacjonarnych znalazły swoje miejsce usługi z zakresu telemedycyny, w tym lekarskie porady telefoniczne, które pozwalają na kontynuację opieki medycznej sprawowanej nad osobą tego wymagającą. Należy podkreślić, że zgodnie z obowiązującym stanem prawnym porada telemedyczna jest pełnowartościowym świadczeniem zdrowotnym i podlega takim samym uwarunkowaniom dotyczącym wytycznych postępowania medycznego, obowiązków prawnych i zasad prowadzenia dokumentacji. Obecnie obowiązująca ustawa z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (stan prawny na 20 kwietnia 2020 r.) w rozdziale 1, art. 2, ust 1 stanowi, że: wykonywanie zawodu lekarza polega na udzielaniu przez osobę posiadającą wymagane kwalifikacje, potwierdzone odpowiednimi dokumentami, świadczeń zdrowotnych, w szczególności badaniu stanu zdrowia, rozpoznawaniu chorób i zapobieganiu im, leczeniu i rehabilitacji chorych, udzielaniu porad lekarskich, a także wydawaniu opinii i orzeczeń lekarskich. W tym samym artykule, w ustępie 4. czytamy natomiast, że lekarz może wykonywać powyższe czynności …także za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Coraz powszechniej stosowana forma porad telefonicznych to w obecnej sytuacji epidemiologicznej bardzo dobre rozwiązanie pozwalające w większości przypadków na odpowiednio wczesne zastosowanie terapii w warunkach domowych, zabezpieczenie przed dalszym rozwojem choroby, a przede wszystkim ograniczające możliwość kontaktu z materiałem potencjalnie zakaźnym.

Im bliżej, tym bardziej niebezpiecznie

Są specjalności medyczne, w których personel z racji bezpośrednich kontaktów z pacjentem podczas badania fizykalnego jest szczególnie narażony na zakażenie wirusem SARS-CoV-2 znajdującym się w powietrzu wydychanym przez osobę badaną. Przykładem jest okulistyka, gdzie ocena gałki ocznej musi być prowadzona z bardzo bliskiej odległości. W wielu wypadkach zgłaszany przez chorego problem można rozwiązać dzięki poradzie telefonicznej, ale bywają i takie sytuacje, w których niezbędne jest pilne przeprowadzenie bezpośredniego badania przedmiotowego. Wówczas zarówno pacjent, jak i lekarz dla zachowania epidemiologicznego bezpieczeństwa obu stron muszą zastosować się do konkretnych wymogów sanitarnych.

DSC04782 660

Już w pierwszych dniach po ogłoszeniu stanu epidemii stowarzyszenia lekarskie w zakresie swoich specjalności opracowały i upowszechniły zalecenia i rekomendacje dotyczące postępowania z chorym lub potencjalnie chorym na COVID-19. To bardzo ważne, by w nowej sytuacji epidemiologicznej lekarz niebędący specjalistą w zakresie chorób zakaźnych dysponował merytorycznymi wskazówkami dotyczącymi postępowania z pacjentem przy uwzględnieniu zasad sanitarnego bezpieczeństwa. Jednak do gabinetu okulistycznego podczas epidemii COVID-19 zgłaszają się nie tylko chorzy. Duża grupa potencjalnych pacjentów to osoby z założenia zdrowe, ale zaniepokojone upływem terminu ważności orzeczeń lekarskich w zakresie medycyny pracy. Badania wstępne do pracy muszą być oczywiście wykonane (nie da się ich przeprowadzić w trybie telemedycznym), gdyż stanowią warunek zatrudnienia, natomiast terminy lekarskich badań okresowych są zazwyczaj przesuwane na czas ustąpienia największego zagrożenia epidemiologicznego.

Jak to działa?

Rozwiązań technicznych jest pewnie wiele, ale ponieważ teleporada jest pełnowartościowym świadczeniem zdrowotnym, to istotnym jej elementem jest szczególna dbałość o przestrzeganie procedur zapewniających ochronę prawną danych osobowych pacjenta i danych medycznych objętych zakresem tajemnicy lekarskiej. Osoba zgłaszająca (zwykle telefonicznie) w placówce medycznej potrzebę teleporady zostaje zarejestrowana i poinformowana o planowanym terminie przeprowadzenia rozmowy z lekarzem. Zależnie od zgłaszanego problemu zaleca się choremu przygotowanie się do rozmowy poprzez odtworzenie informacji co do np. posiadanej dokumentacji medycznej czy nazw stosowanych dotychczas leków. Z kolei lekarz przed przystąpieniem do rozmowy powinien (o ile dysponuje taką możliwością) dokonać analizy dotychczasowej dokumentacji medycznej. Ułatwi to ustalenie stanu klinicznego. Podczas teleporady opieramy się wyłącznie na badaniu podmiotowym, ale to tylko potwierdzenie znanej każdemu lekarzowi prawdy o wielkiej wadze wywiadu chorobowego. Na szczęście po ustaleniu potrzeby i sposobu leczenia możemy obecnie wystawić w formie elektronicznej e-receptę, e-zwolnienie lekarskie czy e-skierowanie na niezbędne badanie diagnostyczne. Jeśli natomiast przeprowadzony wywiad wskazuje na konieczność przeprowadzenia badania przedmiotowego, zlecamy je, a jeśli dysponujemy taką możliwością, od razu umawiamy termin, bo zwykle są to potrzeby pilne, chory nie może czekać, aż ustabilizuje się sytuacja epidemiologiczna. Chociaż sama rozmowa telefoniczna zazwyczaj nie trwa długo, to należy starannie ją udokumentować, bo każdy jej element może mieć istotne znaczenie dla późniejszej ewentualnej kontynuacji procesu leczniczego.

Nie wszyscy lubią telefony

Kilkutygodniowa obserwacja pracy lekarza okulisty w poradni okulistycznej, ale w zupełnie nowych warunkach, pozwala na wyciągnięcie pierwszych wniosków. Większość osób korzystających z okulistycznych porad telefonicznych odbiera je dobrze, czuje się uspokojona rozmową i respektuje zalecenia. Spośród zgłaszanych problemów dominują stany zapalne brzegów powiek i spojówek, jęczmienie, gradówki, rzadziej wylewy podspojówkowe. Osoby leczone przewlekle, np. z powodu jaskry, zgłaszają z odpowiednim wyprzedzeniem braki dotyczące stosowanych leków. Ułatwienia w realizacji recept przez uzyskanie w rozmowie telefonicznej numeru kodu e-recepty jest tu rozwiązaniem nieocenionym. Zdarzają się oczywiście zupełnie nieuzasadnione (w świetle obecnego zagrożenia epidemiologicznego) stacjonarne wizyty okulistyczne, dotyczące np. chęci wymiany okularów (w dotychczasowych jest pełna ostrość wzroku) czy zgłaszania się ciężarnych, zwłaszcza tych w pierwszym trymestrze ciąży, które co prawda nie mają żadnych negatywnych objawów ze strony narządu wzroku i nie stosują korekcji, ale dysponują skierowaniem na badanie dna oka do planowego wykonania przed rozwiązaniem ciąży.

#

Obowiązujący w Polsce stan epidemii mocno nas wszystkich zaskoczył i wiele rozwiązań dotyczących opieki zdrowotnej w nowych warunkach stosujemy intuicyjnie. Część z nich się sprawdza, część nie. Uczymy się ich, trochę ściągamy od kolegów z innych ośrodków, również zagranicznych. Wychodząc z założenia, że nie ma nauki, która nie okazałaby się przydatna, uważamy, że ta obecna też taka będzie, byleby czas tej bardzo intensywnej edukacji, gdzie liczba ćwiczeń praktycznych wielokrotnie przewyższa liczbę teoretycznych wykładów, nie trwał zbyt długo, bo może się to odbić negatywnie na naszych pacjentach i na nas samych.

Alicja Barwicka
okulistka

Fot. Krystyna Knypl

GdL 5_2020