Odczarować kardiochirurgię
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: ROOT
- Kategoria: Zdrowie publiczne
- Opublikowano: środa, 08.07.2020, 20:10
- Odsłony: 4800
Czy aby być dobrym kardiochirurgiem, trzeba mieć specjalne predyspozycje? Nie, ale trzeba być bardzo pracowitym, pełnym pokory i cierpliwym. Praca kliniczna i dydaktyczno-naukowa dostarczają wiele satysfakcji, ale najważniejsza jest niezrównana radość z pomocy pacjentowi – mówi o swojej specjalizacji dr n. med. Radosław Wilimski, kardiochirurg z Kliniki Kardiochirurgii I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, powiedział pan, że czas odczarować kardiochirurgię. Co dokładnie miał pan na myśli?
W powszechnej świadomości kardiochirurgia funkcjonuje jako hermetyczna i wysoce wysublimowana specjalizacja. Co ciekawe, tak widzi ją również część moich koleżanek i kolegów lekarzy innych specjalizacji. W ogólnym odbiorze kardiochirurgia jawi się jako dziedzina wymagająca zaawansowanej wiedzy, umiejętności i doświadczenia. To oczywiście prawda, ale warto jednocześnie zdjąć z kardiochirurgii odium tajemniczości i niedostępności, odmitologizować tę dziedzinę.
- Aurę wyjątkowości kardiochirurgii wzmacniają przekazy artystyczne. Mam na myśli między innymi film Bogowie.
Ten film ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Moim zdaniem świetnie przedstawia realia budowania kardiochirurgii w Polsce w latach 80. Pokazuje starania pionierów kardiochirurgii o rozpowszechnienie tej dziedziny medycyny w warunkach ogromnych wyzwań, związanych między innymi z ówczesnym kryzysem i brakami w różnych obszarach. Pokazuje wybitne osiągnięcia, które rozwijane w kolejnych dekadach przez wspaniałych ludzi, procentują do dziś.
- Wyczuwam jakieś „ale”.
W moim odczuciu dyskusyjny jest sam tytuł filmu, powodujący zresztą niemilknące przez długie miesiące dyskusje na temat kardiochirurgii i kardiochirurgów. Przez część społeczeństwa tytuł filmu mógł zostać odebrany w taki sposób, że kardiochirurdzy są tak nieskromni i przekonani o własnej wielkości, że uważają się za bogów. Tymczasem większość kardiochirurgów, których miałem zaszczyt spotkać na swojej drodze, to skromni i pełni pokory lekarze. Z drugiej strony, aura boskości nakreślona wokół kardiochirurgii dodatkowo wzmocniła powszechne w świadomości społecznej postrzeganie procedur związanych z sercem jako szczególnych, związanych z duszą, życiem, uczuciami. Serce jest bez wątpienia ważnym narządem w ludzkim organizmie, ale życie człowieka nie zależy tylko i wyłącznie od niego. Wiele innych specjalizacji medycznych także zajmuje się bezpośrednio ratowaniem ludzkiego życia i je także można byłoby w tym kontekście określić mianem „boskich”.
- Może zatem odpowiedni dla kardiochirurgii byłby status primus inter pares?
Potwierdzam, że możliwości kardiochirurgii są ogromne. Za pomocą naszych procedur jesteśmy w stanie skutecznie leczyć coraz więcej trudnych pacjentów. Poprawiamy komfort i przedłużamy życie naszych chorych. Możliwości kardiochirurgii są z pewnością wyjątkowe, ale znowu – to dziedzina, która uczy również pokory. Dlatego bardzo ważny jest proces kwalifikacji pacjenta do operacji przez interdyscyplinarny zespół specjalistów i indywidualna dla każdego chorego ocena ryzyka operacyjnego.
- Jak zatem poznać prawdziwe oblicze kardiochirurgii?
Niezbędna jest edukacja na temat tej dziedziny medycyny, skierowana zarówno do szerokiej opinii publicznej, jak i do studentów, pielęgniarek, fizjoterapeutów oraz całego środowiska lekarskiego. Ważna jest promocja edukacyjna poszczególnych procedur kardiochirurgicznych, wiedza o tym, jakie są do nich wskazania oraz na czym polegają i jak przebiegają nasze operacje. Trzeba przedstawiać rzeczywisty obraz współczesnej kardiochirurgii – tak jak wygląda naprawdę nasza codzienna praca. Szczególną rolę w tym procesie odgrywają lekarze kardiolodzy, kierujący pacjentów do leczenia kardiochirurgicznego oraz anestezjolodzy, prowadzący intensywną terapię pooperacyjną. Pacjenci dysponujący pełną wiedzą na temat czekającej ich operacji będą lepiej przygotowani i z pewnością znacznie spokojniejsi.
- Dziś kardiochirurgia wywołuje w pacjentach strach?
Warto zacząć od faktów: kardiochirurgia jest dziś standardem leczenia zaawansowanych chorób serca i aorty piersiowej. Podobnie jak w wypadku innych procedur inwazyjnych, z operacjami kardiochirurgicznymi wiąże się ryzyko. Każdorazowo omawia się je z pacjentem. Jeśli chodzi o powszechny odbiór kardiochirurgii, rzeczywiście, pacjenci wiążą z reguły z operacją serca duże obawy. Warto je oddemonizować, przekazując rzetelne informacje na temat tych procedur. Pacjenci boją się na przykład bólu pooperacyjnego. Niedawno jeden z moich pacjentów, który podczas operacji miał przecinany mostek, przyznał, że nie przypuszczał, że dwa dni po operacji nie będzie odczuwał istotnego bólu, przyjmując jedynie standardowe dawki zwykłych środków przeciwbólowych. To najlepszy powód, by o kardiochirurgii mówić rzetelnie: możemy znacznie zmniejszyć lęk pacjentów, którzy spokojniej podejmą terapię. Istotne, że wraz z rozwojem technik operacyjnych procedury obarczone kiedyś większym ryzykiem z dekady na dekadę stają się coraz bezpieczniejsze i w mniejszym stopniu obarczone ryzykiem powikłań. Oczywiście, jeśli to tylko możliwe, staramy się zmniejszać wielkość dostępu operacyjnego oraz przeprowadzać operacje w warunkach najbardziej zbliżonych do fizjologicznych, na przykład bez użycia krążenia pozaustrojowego.
- Jak na kardiochirurgię patrzą lekarze różnych specjalizacji?
Mogę powiedzieć o tym, jak my, kardiochirurdzy, życzylibyśmy sobie, aby patrzyli: jak na interdyscyplinarną, niejako wspólną dziedzinę medycyny. Warto pamiętać, że tak zwani pacjenci planowi rzadko trafiają do kardiochirurgów bezpośrednio. Najczęściej zostają do nas skierowani przez internistę lub kardiologa. To od współpracy z naszymi koleżankami i kolegami zależy, jak dobrze wyedukujemy i przygotujemy pacjenta do terapii kardiochirurgicznej i jak całościowo rozumiane leczenie pacjenta będzie ostatecznie skuteczne. O tym zresztą mówią wytyczne, akcentujące rolę współpracy tak zwanej kardiogrupy (ang. heart team), w skład której oprócz kardiochirurgów wchodzą specjaliści w dziedzinach: kardiologii, intensywnej terapii, anestezjologii, chirurgii naczyniowej, interny, geriatrii, pielęgniarstwa i fizjoterapii. Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że współpraca ta jest dobra i z pewnością warto ją nadal doskonalić. Dzięki współpracy na granicy specjalizacji lepiej rozumiemy różne patologie i wnikliwiej patrzymy na pewne zależności, związane na przykład z kilkoma schorzeniami współistniejącymi. Dzięki temu wspólnie jesteśmy w stanie dobrać lepiej dostosowaną do potrzeb każdego pacjenta terapię, która będzie najbardziej odpowiednia i możliwie najbardziej skuteczna właśnie dla niego. Ważna jest w tym kontekście dostępność sal hybrydowych, w których jesteśmy w stanie skutecznie leczyć coraz trudniejszych, interdyscyplinarnych chorych, często także mniej inwazyjnie.
- Jakie perspektywy kariery daje kardiochirurga?
To dobre i potrzebne pytanie. Tym bardziej, że obserwujemy, iż coraz mniej młodych osób wybiera specjalizację z kardiochirurgii. Trzeba powiedzieć jasno: kardiochirurgia to bardzo wymagająca, ale niezwykle satysfakcjonująca specjalizacja. Równie atrakcyjna klinicznie, jak i pod względem możliwości prowadzenia badań naukowych. Nauka kardiochirurgii realizowana jest nie tylko w ośrodku macierzystym, ale także przez współpracę z różnymi ośrodkami krajowymi i zagranicznymi. Możliwości wyjazdów na staże doskonalące techniki operacyjne oraz na stypendia naukowo-badawcze są dziś wprost nieograniczone.
Na pierwszym etapie specjalizacji kluczowe jest zdobywanie i poszerzanie wiedzy z wielu dziedzin, bo kardiochirurgia to obszar dotyczący wbrew pozorom nie tylko serca. Ponieważ serce decyduje o ukrwieniu wszystkich innych narządów, podczas operacji musimy monitorować między innymi funkcje mózgu, płuc, nerek, układu pokarmowego oraz przepływ krwi w kończynach. Na kolejnym etapie budowania kariery, oprócz stałego doskonalenia wiedzy, równie ważne jest praktykowanie i zdobywanie doświadczenia. To bardzo czasochłonne, ale jednocześnie stale inspirujące i procentujące w przyszłości zajęcie.
- Jak wygląda typowy dzień z życia kardiochirurga?
Typowy dzień pracy zaczynamy o 7 rano. Odbywa się poranny obchód, rozmowy z pacjentami, badania, weryfikacja wyników, planowanie dalszego postępowania terapeutycznego. Codziennie jedna osoba z zespołu pracuje w poradni kardiochirurgicznej. Około 8.00 rozpoczynają się planowe operacje pacjentów. W zależności od typu i złożoności operacji, procedura kardiochirurgiczna trwa średnio cztery-pięć godzin. Dziennie lekarz uczestniczy na ogół w jednej lub dwóch operacjach. Po zakończonej operacji wracamy do pacjentów, których operowaliśmy wcześniej. Sprawdzamy ich stan, wyniki badań. Bierzemy udział w konsultacjach i planowaniu kolejnych operacji. Dyżurujemy stacjonarnie i pod telefonem, w razie pilnego wezwania przyjeżdżamy do szpitala. Dodatkowo osoby pełniące funkcje nauczycieli akademickich prowadzą zajęcia ze studentami. Tak zapewne wygląda praca w wielu oddziałach chirurgicznych, jednak to, co dodatkowo charakteryzuje pracę kardiochirurga, to duża codzienna „dawka adrenaliny”. Kiedyś usłyszałem, że kardiochirurgia to nie zawód, ale styl życia i to jest chyba najwłaściwsza definicja naszej specjalizacji.
- Jakie predyspozycje trzeba mieć do zawodu kardiochirurga?
Z perspektywy 20 lat praktyki mogę powiedzieć, że najważniejsze są: pracowitość, cierpliwość, pokora i upór. Właśnie w tej kolejności, cechy te wyróżniają nie tylko dobrego kardiochirurga, ale i dobrego lekarza. Umiejętności manualne, sokoli wzrok czy wybitne osiągnięcia na studiach to cechy pomocne, ale drugorzędne. Weryfikacja predyspozycji przychodzi szybko, bo już w pierwszym roku specjalizacji. Rezydenci, którzy potrafią odnaleźć się w wielogodzinnej pracy, na ogół rozwijają swoją karierę w tej wspaniałej, ale wymagającej dziedzinie medycyny. Cieszy nas także to, że kardiochirurgami zostaje coraz więcej kobiet. Postęp naukowo-techniczny sprawia, że wiele procedur przebiega szybciej i są mniej obciążające fizycznie niż jeszcze kilkanaście lat temu. Z roku na rok rośnie liczba pacjentów, u których strukturalne wady serca leczymy metodami przezcewnikowymi (bez otwierania klatki piersiowej). Kardiochirurgia to fascynująca dziedzina. Warto, by stała się dodatkowo bardziej przystępna – zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy.
- Panie doktorze, serdecznie dziękuję za niezwykle interesującą rozmowę.
Marta Sułkowska
GdL 8_2020