90 lat warszawskiego zoo

Halinka i Jozio z wielbladem400

Krystyna Knypl, Jan T. Landowski

11 marca 2018 r. upłynęło 90 lat od założenia zoo w Warszawie. Z tej okazji odbyła się konferencja prasowa, podczas której opowiadano o planach na przyszłość. Jednak nie ma przyszłości bez przeszłości...

Wspomnień czar

Rok 1948, czyli 70 lat temu... państwo Halina i Józef Łapińscy zafundowali swojej córce Krystynie (znanej później jako dr n. med. Krystyna Knypl, redaktor naczelna „Gazety dla Lekarzy”) niezwykłą atrakcję – wycieczkę do warszawskiego ogrodu zoologicznego połączoną z dosiadaniem wielbłąda i pamiątkową fotografią.

Nikt z osób widocznych na tym zdjęciu nie był w stanie przewidzieć, że Krystyna będzie często bywać w ogrodzie zoologicznym jako osoba zaprzyjaźniona z Marią („Doką”) Landowską, córką dyrektora zoo, Jana L. Landowskiego. Obie, Krystyna i „Doka” w latach 1962-1968 studiowały na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej. Do grona studentów medycyny dwa lata później dołączył brat „Doki”, Jan („Tutek”) Landowski.

Krystyna była częstym gościem w domu państwa Anny i Jana Landowskich, w służbowej wilii na terenie ogrodu, na prawo od wejścia od ulicy Ratuszowej 1/3 (oznaczenie na planie „Dyr. zoo”).

plan zoo 660

zyrafa z dedykacja660

Podczas jednego ze spotkań, 28 grudnia 1970 r., dyrektor Landowski podarował Krystynie fotografię żyrafy z dedykacją (więcej: http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zloty-dyplom-lekarza/622-komentarz-redaktor-naczelnej).

GdL 2S 2018 ZOO 1

Mijają lata... życiowe szlaki bohaterów tej opowieści wiodą przez różne kraje i kontynenty i choć rozrzuceni po świecie, pozostają w kontakcie. Postanawiają udokumentować pamięć i dorobek dr. Jana L. Landowskiego, wydając numer specjalny „Gazety dla Lekarzy”.

Numer GdL 2S/2018 jest zredagowany w języku polskim, niemieckim i angielskim, a jego egzemplarze zostały przekazane do Biblioteki Narodowej, Biblioteki Jagiellońskiej oraz wybranych bibliotek uniwersyteckich i miejskich oraz zagranicznych ogrodów zoologicznych.

Obchody jubileuszu

konfpras zoo 660

8 marca 2018 redaktor naczelna GdL uczestniczyła w okolicznościowej konferencji prasowej. Dyrektor Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie dr Andrzej G. Kruszewicz przedstawił dziennikarzom plan obchodów jubileuszu 90-lecia.

konfpras zoo2 400

konfpras zoo3 300

Redaktor naczelna GdL, choć za młodu dosiadała wielbłąda, w wieku dorosłym przemierzała kraje i kontynenty, to jednak w towarzystwie tygrysa jej włosy stanęły dęba.

Bohaterami jubileuszowych obchodów, które potrwają do grudnia 2018 r., będą w poszczególnych miesiącach różne zwierzęta. W marcu bohaterem jest irbis śnieżny Jamir.

Irbisy śnieżne są w warszawskim zoo od lat pięćdziesiątych

W GdL 3/2018 opublikowaliśmy artykuł dr. Jana T. Landowskiego Pierwszy powojenny przewodnik po zoo w Warszawie. Zaglądamy do pamiątkowego egzemplarza przewodnika (wydanego w 1956 r.) i dowiadujemy się, że irbisy śnieżne mieszkały w klatce nr 15, miały na imię Fifi i Felek i przyjechały do warszawskiego zoo ze Związku Radzieckiego. Te zwierzęta żyją na terenie Azji Środkowej, w Himalajach i na Wyżynie Tybetańskiej, a ich hodowla w warunkach ogrodów zoologicznych jest trudna. Szacuje się, że na wolności znajduje się 4500…4700 irbisów śnieżnych, a w ogrodach zoologicznych zaledwie 200 sztuk.

z przewodnika po zoo 660

Dr Jan T. Landowski wspomina

Pantery śnieżne (irbis) były dumą warszawskiego ogrodu zoologicznego już w latach 50., przyjechały do nas ze Związku Radzieckiego. Miejscem ich zamieszkania była klatka nr 15 (vide plan zoo) nieopodal służbowej willi dyrektora zoo, w której od 1951 roku mieszkała cała nasza rodzina.

Klatka z panterami śnieżnymi znajdowała się w zacisznym miejscu, dobrze osłoniona drzewami oraz krzewami ze wszystkich stron. Dzięki takiemu otoczeniu irbisy nie były narażone na zgiełk zwiedzających. W warunkach naturalnych żyją one w odosobnieniu, jedynie w okresie 1-3-miesięcznych godów przebywają w towarzystwie partnera.

Nasze irbisy miały piękne futro koloru szarokremowego, charakterystyczny długi puszysty ogon, na grzbiecie i brzuchu były pokryte ciemnymi cętkami.

Lubiłem je obserwować – fascynowały mnie urodą i zwinnością i z biegiem czasu zaprzyjaźniliśmy się ze sobą.

Często siedziałem w ogródku otaczającym służbową willę, odrabiając lekcje, a pantery śnieżne wabiły mnie swoim charakterystycznym głosem. Naturalnie ochoczo przerywałem bieżące zajęcia i biegłem pod klatkę. Pantery już czekały na mnie, łasząc się do siatki. Nie wolno jednak było ich głaskać, gdyż były to zwierzęta dzikie.

Przez częste obcowanie z irbisami miałem okazje poznania ich zwyczajów i cech charakteru. Często wyrażały chęć do zabawy, biegając i wspaniale skacząc na drzewo znajdujące się w klatce. Fascynowała mnie długość ich skoków i starałem się im dorównać, skacząc przed klatką. Jednak aby skoczyć na tę samą odległość co pantery, musiałem stosować technikę trójskoku. Od ojca dowiedziałem się, że pantera śnieżna potrafi skoczyć dalej niż kangur, nawet na odległość 10 metrów.

Te fascynujące pozaszkolne zajęcia sportowe często przerywał donośny głos mojej mamy, która domagała się, abym powrócił do odrabiania lekcji. 

Krystyna Knypl, Jan T. Landowski

jan t l 400

GdL 4_2018