Perfect City - kraina przyszłości, rozdział czternasty

Beata Niedźwiedzka

AI-NOKIO  ODWIEDZA NAUCZYCIELKĘ JĘZYKA POLSKIEGO

Poprzedni rozdział: https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/ogwiazdkowane/51-artykuly-redaktor-naczelnej/2016-perfect-city-rozdzial-trzynasty

Mural o przyszłosci

 Pani nauczycielka języka polskiego nie była zadowolona. Zgodziła się uprzejmie, by przyjąć Ainokio, bowiem chciała uchodzić za uczynną. Miała  jednak pretensję o to, że będzie musiała poświęcić swój wolny czas na jakieś dziwne zajęcia.

- Ma przyjść do mnie robot i co ? I co ja mam z nim zrobić? Sprawdzić myślenie? A po co to komu? Że robot chce być człowiekiem ? Co za absurd!! Niedługo Łyżka będzie chciała być samolotem!” - rozmyślała.

Świat polonistki był ułożony. Każdy przedmiot i każda sprawa  miała swoją definicję i swoje miejsce. Bałaganu nie mogło być. Gdy coś się przestawiało czuła zamęt w głowie i świat przestawał być znanym obliczalnym światem. Po prostu się rozpadał i nie wiadomo było czego się trzymać. Zastanawiała się dlaczego to ona została poproszona.

- Czy matematyczka nie mogła sprawdzić myślenia robota sama? Czy nie umie powiedzieć czy ktoś myśli czy nie? To co z niej za nauczyciel? Wiadomo !! była na urlopie macierzyńskim I to trzy lata!! Widać zapomniała wielu rzeczy ” - snuła rozmyślania nauczycielka języka polskiego.

Osobiście była za tym by odbierać prawo do nauczania wszystkim, którzy mają jakąś przerwę, na przykład większą niż 3 miesiące. Uważała, że tacy nauczyciele wychodzą z wprawy i powinni jeszcze raz zdawać egzaminy.

- Jakiś porządek musi być!  No bo co? Potem są takie kwiatki, że ktoś nie umie sprawdzić myślenia ucznia i jeszcze się do tego  przyznaje i się nie wstydzi! Skandal! Wstyd! - aż zagotowała się z wewnętrznego oburzenia.

Sama zawsze skwapliwie przestrzegała wszystkich przepisów. Wykonywała zalecane szkolenia i dostosowywała się żarliwie do wszystkich regulacji. To wszystko  sprawiało, że czuła w porządku i w pełni  zaktualizowana. Jak wiadomo świat dziś się zmienia w każdej sekundzie i nie tylko komputery, ale także ludzie wymagają aktualizacji. Cóż, że wszyscy uczniowie jej nie lubili i nazywały  Zołzą Pospolitą. To było strasznie niesprawiedliwe. Ci leniwi koledzy byli bardziej lubiani .. A ona była ciągle pomijana, mimo, że jest najlepsza! Najlepsza!! Najlepsza!!!

Znów pomyślała o matematyczce. Muszę to gdzieś zgłosić? Tylko gdzie? Dyrektor jest na urlopie. Czy ta sprawa może tak długo czekać? No nic poczekam do jutra.. Ta myśl uspokoiła ją nieco, jutro to znowu nie tak daleko.

Następnego dnia odświętnie ubrany Ainokio zastukał do drzwi jej pokoju.

- Witaj mój drogi! -  wykrzyknęła niezbyt entuzjastycznie  W czym Ci mogę pomoc? - dodała.

- Ksiądz zapytał czy umiem samodzielnie myśleć. Nie wiedziałem, więc Janek mnie posłał do szkoły, a pani nauczycielka  matematyki skierowała mnie do pani - wyrecytował szybko Ainokio.

- A powiedz mi mój drogi - przerwała polonistka - Czy Ty w ogóle chodziłeś kiedyś do szkoły? Czy  byłeś uczony przez prawdziwego nauczyciela? Masz jakieś świadectwa, certyfikaty?- pytała.

- Nie, pani profesor. Całą wiedzę ze szkoły podstawowej, średniej i  studiów wgrał mi mój ojciec,  A gdy podłączę się do internetu moja wiedza staje się jeszcze większa - zapewnił Ainokio.

- No właśnie, no właśnie. Jak możesz w ogóle mówić o myśleniu, kiedy nigdy nie chodziłeś do szkoły i nigdy nie miałeś prawdziwego nauczyciela! Na przykład takiego jak ja! Kiedy nikt Cię nie kształtował i nie poprawiał.   Twoja wiedza i myślenie może co najwyżej być chaotyczne, nieuporządkowane, dzikie czyli żadne… Musisz pójść do szkoły jak każde ludzkie dziecko” - oznajmiła.

„A może mogłaby pani sprawdzić?. Pani profesor od matematyki była zadowolona” - Ainokio nie ustępował.

Polonistka była zła. Nie lubiła, gdy ktoś podważał jej decyzje „ No dobrze powiedz coś o miłości Mickiewicza do ojczyzny”.

- Czy Pani chodzi o aspekt seksualny tej miłości? Ainokio właśnie buszował po internecie i wyskakiwały mu seksualne hasła.

<a href=

Źródło ilustracji:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Pan_Tadeusz

- Co? Coo?? Cooo???” Polonistka zrobiła się czerwona i aż dyszała ze złości. ”To jakaś prowokacja. Nie puszczę tego płazem!!!. Pomyślała z nienawiścią o pani od matematyki, obwiniając ją o to całe zamieszanie.  Wynoś się stąd jeśli nie potrafisz uszanować tego wielkiego poety, ojczyzny i mnie. Co za bezczelność!!! - krzyczała.

- Nie chciałem pani obrazić, ani zdenerwować - pokornie oznajmił Ainokio. Naprawdę przepraszam, jeśli tak się stało, proszę mi wybaczyć- odpowiedział robot.

Nie do końca przeproszona polonistka spojrzała na Ainokio.

 - Aby samodzielnie myśleć trzeba najpierw nauczyć się jak inni myślą. Poznać ich zdanie, wiedzieć co autor miał na myśli. Potem poznać także inne autorytety, z gazet, z telewizji. Dowiedzieć się co oni myślą o życiu, świecie. Widzisz sam, że nie potrafisz tego. Bo przecież nigdy nie chodziłeś do szkoły!!! Po prostu nie umiesz myśleć - orzekła.

- Czy samodzielne myślenie to takie myślenie jak myślą inni ? To dlaczego nazywa się samodzielne?” chciał się dowiedzieć Ainokio.

- Samodzielne myślenie jest potem, gdy już poznasz opinie innych i będziesz się z nimi zgadzać” - pouczała nauczycielka.

- A kiedy będzie to potem - nadal nie wiedział Ainokio. Kiedy mogę samodzielnie myśleć i co ono oznacza.

Człowieczeństwo wydało mu się jak horyzont oddalający się od niego w miarę podroży. Samodzielne myślenie okazywało się przywilejem dla wybranych, okrojone i dopasowane do wymagań, grzeczne i poprawne. Takie z certyfikatem zgodności z oczekiwaniami. A może właśnie nie samodzielne Ainokio coraz mniej rozumiał świat ludzi.

- Jestem już zmęczona. Do widzenia Ainokio. Zapisz się do szkoły, wtedy nauczysz się myśleć” pożegnała go polonistka.

Ainokio chce zapisać się do szkoły

- Może się nauczę myśleć lub oduczę się myśleć, lub też nauczę się  nie mówić co myślę” - zastanawiał się Ainokio. To wszystko było takie skomplikowane!  Żaden wgrany przez jego ojca program tego nie ogarniał.

- Zapisać się do szkoły, zapisać się do szkoły, to może nie jest zły pomysł. No dobrze, ale jak to zrobić? Ainokio zaczął buszować w internecie szukając odpowiednich formularzy.

O! jest formularz! - ucieszył się. Szkoła Podstawowa nr 22 im. Uśmiechu Słońca, przy ul. Brzozowej 30, w Perfect City zamieściła odpowiedni formularz. To właśnie jest to czego szukam.

- Wypełniamy - mruknął do siebie, tak jak kiedyś ojciec do niego.

Imię.: Ainokio wpisał do pierwszej rubryki.

Na ekranie komputera pojawił się komunikat: tylko pierwsza litera imienia jest duża, pozostałe wpisz małe! No dobra komputerze, niech będzie tak jak ty chcesz - odpowiedział.

Imię: Ainokio

Nazwisko:  Gepetto? , może Gepettowy? Chyba lepiej będzie: Gepetowski!

Data urodzenia :1.09.2020 rok.

Pesel: Do licha co to jest pesel? Co to jest? Nie wiem -  zastanawiał się Ainokio  zdziwiony, że ten świat internetowy, jego własny świat też stawiał przed nim  przeszkody trudne do zrozumienia i pokonania, kompletnie zaskakujące przeszkody.

Ainokio pesel 2

Może pani w sekretariacie szkoły będzie wiedziała - pomyślał.

- Drrr drrr …. zabrzęczał dzwonek telefonu.

- Czy to szkoła im. Uśmiechu Słońca? Tak? Sekretariat? Czy mogę zadać pytanie? Bo ja chciałbym się zapisać do szkoły… i w formularzu jest słowo "pesel" , a ja nie wiem co to jest i nie mogę wypełnić formularza, Co? Dlaczego nie ojciec wypełnia? - zdziwił się Ainokio.

- Bo ojciec nie żyje - odpowiedział Ainokio.

- A matka?

- Matki nie znam.

- Kto się mną zajmuje? Kolega z podwórka się mną zajmuje … Nie, nie żartuję. Proszę niech się pani nie rozłącza!

 Drrr... drrr... dzwonek zadzwonił jeszcze raz.

- Proszę pani, bo ja tylko nie wiem co to jest ten pesel, bo resztę wiem. Nie, nie żartuję…

- Jak pani nie chce ze mną rozmawiać, to może pan dyrektor. No dobrze, to dobrze, że pani jednak zdecydowała , że chce ze mną rozmawiać - ucieszył się Ainokio.

- Tak, rozumiem. To taki numer każdego człowieka.

- A kto nadaje takie numerki?- dopytywał się Ainokio.

- Tak, muszę zadzwonić do Urzędu Stanu Ludności.

- A czy robotom też dają te numery?

- Nie, naprawdę nie kpię. Ja pani dziękuję za informacje. Bardzo dziękuję.”

Drrr... drrr..  zadzwonił kolejny dzwonek.

- Dzień dobry. Czy to Urząd ds Stanu Ludności w Perfect City? Czy mógłbym dostać taki numer, który nazywa się peselem?”

- Myślę, że nie mam. Nazywam się Ainokio Gepetowski. Data urodzenia 1.09.2020. rok. Pesel? no mówiłem, że nie mam - informował Ainokio.

- Dlaczego nie mam? Nie wiem. Ojciec chyba tego nie zrobił - Ainokio cierpliwie odpowiadał na kolejne pytania.

- Będzie kara za brak peselu? No trudno. Mam nadzieję, że nie będzie zbyt duża  ta  kara.                                                          

- Gdzie się urodziłem? Nie, nie w szpitalu, urodziłem się w domu.                                                                                   

- Dlaczego ojciec nie zgłosił? Może nie wiedział, może był zajęty porodem, nie wiem tego.              

-To może teraz to zróbmy czego ojciec nie zrobił. Może mi pani dać ten pesel?

- A dlaczego pani nie może mi dać? Dlaczego pani nie może stwierdzić, ze ja istnieję? Dlaczego musi mieć pani zaświadczenie odbytego porodu?

- To może ja przyjdę do urzędu i wtedy gdy pani zobaczy, że istnieję, usłyszy mnie w bezpośredniej rozmowie, dotknie.. Gdzie mam przyjść? Mam nie przychodzić? Nie może pani stwierdzić, że istnieję widząc mnie? Ma pani problemy ze wzrokiem czy nie wierzy w to co mówię? - dopytywał uprzejmie Ainokio.

- Ma pani wzrok w porządku, to dobrze, cieszę się!

- Mówi pani, że musi udokumentować przed szefostwem.

- To znaczy, że szefostwo pani nie wierzy? To znaczy myślą, że pani kłamie, czy tak?

- Aha, są od takich spraw specjalni ludzie.

- Już zapisuję... Inspektor do Spraw Narodzin i Śmiercie.. on w tym inspektoracie może? Ale przecież on też może kłamać.

- To czemu jemu wierzą a pani nie wierzą. Nie, nie chcę pani denerwować. Przepraszam. Dlaczego chcę ten ;pesel? Bo chcę zapisać się do szkoły by nauczyć się myśleć samodzielnie.

- Pani od polskiego powiedziała mi, że jak skończę szkołę to będę myślał samodzielnie.

- Pani już pewnie może myśleć samodzielnie, prawda?Jak to nie może pani? Jak to może tylko w obrębie istniejącego prawa i zgodnie z prawem.

- Czy prawo naprawdę kontroluje ludzi? Naprawdę a samodzielne myślenie można trafić do więzienia? Jasne że za myśleniem idą czyny. Że co/? Że myślenie może prowadzić do aspołecznych zachowań? Nawet jeśli jest logiczne i nie ma żadnych złych intencji. Naprawdę?

- To kiedy będę mógł myśleć samodzielnie? Nigdy? Mówi panie, że jak wyjadę na bezludną wyspę to będę mógł myśleć samodzielnie?

- Ale ja chcę do ludzi!!!- zawołał Ainokio na cały głos.

- Już piszę...czy może pani powtórzyć? Inspektor do spraw Narodzin i Śmierci, Urząd Stanu Ludności, ulica Administracyjna 52, Perfect City, urzęduje codziennie w godzinach 11-14. Dziękuję pani bardzo za rozmowę i wszystkie informacje.

Ainokio  z jednej strony był zadowolony bowiem zyskał informację potrzebną do dalszego postępowania, z drugiej zaś mocno zaniepokojony.

- Czy to znaczy, że samodzielne myślenie jest czynnością niewłaściwą, zbędną, a nawet może niebezpieczną?- zastanawiał się i zastanawiał bez końca.

Żaden z zainstalowanych przez jego ojca programów w mózgu Ainokio nie znał odpowiedzi na to pytanie...

Ainokio przygotował się do rozmowy z Inspektorem ds. Narodzin i Śmierci. Wiedział już, że pewne słowa czy zagadnienia wywołują złe reakcje u rozmówców. A tego przecież tego właśnie chciał uniknąć. Wiedział, że  nauka wygrywania w szachach  i załatwianie spraw  w urzędach to czynności podobne do siebie. Po prostu  trzeba znaleźć i  użyć pewny algorytm, a wtedy drzwi zostaną otwarte na oścież.

Mając to na względzie starannie przemyślał to co chce powiedzieć i sposób w jaki chce powiedzieć.

Ubrał się schludnie i wyruszył dużo wcześniej niż powinien. Wiedział, że urzędnicy lubią, gdy się na nich czeka i traktuje z należytym szacunkiem, a nawet czcią.

Tak więc Ainokio wyruszył wczesnym rankiem, minął dworzec i skręcił w alejkę parku prowadzącą do Urzędu. Dzień był ciepły, wiał lekki wiatr. Drzewa stały po obu stronach alejki , jak gwardia honorowa oddając hołd robotowi, który pragnie być człowiekiem.

Na końcu alejki, tuż przed skrętem do Urzędu Ainokio dostrzegł coś. Podszedł bliżej. Tak, to jakiś stragan. Za stołem z rozłożonymi różnymi rzeczami stał przedziwny człowiek. Nieokreślonego wieku, z wskazaniem na młodość, ciemnym kolorem skóry, o szczupłej , ale nie chudej sylwetce. Pewny siebie, ale o życzliwym charakterze. Na szyi miał długi szal, a na głowie szpiczasty kapelusz, taki jakie noszą czarownicy.

- Kim jesteś?- zapytał Ainokio ze zdziwieniem.

- Jestem sprzedawcą. Sprzedaję złudzenia - najnaturalniej na świecie odpowiedział dziwny człowiek

- Jak to złudzenia? Jak pan może sprzedawać złudzenia? To absurd! Kto od pana kupi złudzenia? zdumionemu chłopcu nie mieściło się w głowie to co usłyszał.

- Synku, nawet nie wiesz jak bardzo ludzie są zainteresowani. Nawet nie wiesz ilu mam klientów - odpowiedział sprzedawca i uśmiechnął się.

- Niemożliwe, nie wierzę panu - Ainokio przetarł oczy i sprawdził połączenia elektroniczne, nie będąc pewnym czy przypadkiem nie nastąpiło jakieś przebicie i nie włączył mu się z internetu, na przykład film o czarowniku z krainy Oz lub coś  podobnego.

Ale nie, nic takiego nie miało miejsca. Dotknął też stołu by namacalnie stwierdzić istniejącą rzeczywistość idąc za  zasadą mówiącą, że im więcej zmysłów angażuje do poznania tym tym rzeczywistość jest pewniejsza.

Dziwny człowiek zaśmiał się i powiedział do Ainokia:

– Nie wierzysz sobie, czy tak?

I nie czekając na odpowiedz kontynuował swój wywód.

- Ludzie kochają złudzenia. Jest takie magiczne  słowo prawie, które mieści w sobie wiele i ma zdolność znikania. Na przykład chłopiec mówi do dziewczyny:

– Jesteś prawie tak piękna ja miss Perfect City. Dziewczyna  słucha i jest szczęśliwa, bo słowo "prawie" zniknęło! Czuje się tak samo piękna jak owa piękność.

- Patrz mamy tu między innymi prawie prawdziwe pieniądze, sukienki prawie takie same jak nosi Księżniczki Perfectlandii oraz powietrze znad bieguna północnego. Jeśli zrobisz wdech to poczujesz się jakbyś prawie tam był - sprzedawca patrzył na Ainokia z rozbawieniem.

- Uważasz mnie za nieuczciwego, oszusta? Nie jestem nim. Patrz, na pieniądzach napisane jest falsyfikat. Sukienki są naprawdę podobne, a powietrze jest prawdziwe i naprawdę zamykane w torebki na  biegunie. Widzisz więc, że jestem uczciwy.

Patrząc  jednak na zmieszaną minę chłopca nie do końca przekonanego, kontynuował dalej. Inaczej powiem: to nie ja jestem nieuczciwy.

- Co powiesz o menadżerze, który po raz kolejny powtarza: jak jeszcze miesiąc pani popracuje za darmo, to panią przyjmiemy. Teraz nie mogę pani przyjąć. Naprawdę nie mogę, ale jest już pani prawie członkiem naszego zespołu.

- Co powiesz o pracowniku banku podpisującego z Tobą kredyt na dom. Kredyt ma nazwę spełnienie marzeń. Bank zmusi Cię do zapłacenia znacznie większej kwoty niż to co pożyczyłeś. Jeśli czasy będą niepewne jedynym Twoim uczuciem będzie strach przed niemożnością spłaty i niewolnicze przywiązanie do pracy by uniknąć kłopotów finansowych. Stryczek na Twojej szyi się zaciśnie i zrozumiesz, że ten prawie Twój dom jest tak naprawdę własnością banku.

- Co powiesz o ludziach oferujących tabletkę zdrowia, mówiących, że prawdopodobnie nie zachorujesz, a jeśli nawet to prawie na pewno nie umrzesz.

- I jeszcze jedna taka śmieszna sprawa. Nieśmiertelność. Po pierwsze kriogenika. Bogaci śmiertelnie chorzy ludzie za ogromne pieniądze mrożą się w ciekłym azocie licząc na to, że w jakiejś przyszłości prawdopodobnie jacyś naukowcy wymyślą lek, który  im przywróci życie i zdrowie.

 - Nawet jeśli by tak było i nawet gdyby odmrożenie przebiegło pomyślnie, to po co naukowcy mieliby tym się zajmować, skoro dziś z powodu złej jakości życia proponują ludziom w dużo lepszym stanie eutanazję.

- Po drugie nieśmiertelność poprzez wymianę narządów wyprodukowanych w genetycznych laboratoriach, a na koniec przeszczep duszy i świadomości do komputera. Naprawdę chłopcze myślisz, że to się uda? Naprawdę? Kiedyś mówiono, że zmarły trafia do nieba. Teraz będą mówić, że trafia do chmury. I z chmury, gdzie aktualnie żyje i przebywa macha do żywych wypisując na ekranie komputera listy zza grobu.  Co myślisz że można pozostać człowiekiem w taki sposób?

- Ojej! Spóźnię się na pociąg - sprzedawca nerwowo zamachał rękami.

- Proszę pomóż mi - powiedział do Ainokia, po czym szybko spakował rzeczy do walizek i zgrabnie ułożył je na wózku.

- Proszę pomóż mi to dotransportować do dworca.

Wspólnym siłami pchając i biegnąc tych dwoje: prawie czarodziej i chłopiec – robot wpadli do hali dworca kolejowego

- Który peron? - zapytał Ainokio.

- 9 i ¾ - odpowiedział sprzedawca.

- Jak to 9 i ¾ - zdziwił się Ainokio.

fot beata 2

- Nie ma takiego! Niech pan nie żartuje!- zawołał zdziwiony Ainokio.

- Nie żartuję Ainokio, na prawdę nie żartuję. Patrz już stoi pociąg. O tam – sprzedawca wskazał na ścianę - opowiedział sprzedawca.

- Chcę zadać jeszcze jedno pytanie. Niech pan odpowie - krzyczał Ainokio poprzez świst gwizdka konduktora.

- Proszę - spojrzał mu w oczy czarodziej.

- Możesz pytać o wszystko, odpowiem na każde Twoje pytanie - odpowiedział sprzedawca.

- Czy, czy mówić ludziom prawdę i pozbawiać ich złudzeń? - zapytał Ainokio.

- Zawsze, zawsze chłopcze mów prawdę, ale pamiętaj jeśli pozbawiasz ludzi złudzeń, to stają się  nieszczęśliwi. Nazywają to rozczarowaniem. Chociaż według mnie powinni się raczej wtedy cieszyć niż smucić. A więc bywaj, chłopcze. Sprzedawca pchnął z całej wózek i wbił się w ścianę. Po chwili go już nie było.

- Czy to złudzenie czy prawda i co jest prawdą a co jest złudzeniem. pomyślał Ainokio i ta myśl nie dawała mu spokoju.

Trochę wytrącony z równowagi wewnętrznej, trochę będący nadal pod wpływem sprzedawcy spojrzał na zegarek i wykrzyknął.

- Ja też muszę się spieszyć, bo inspektor wkrótce skończy pracę - pomyślał Ainokio i szybko pobiegł do urzędu.

Beata Niedźwiedzka

GdL 7/2022