Światowy Dzień Choroby Parkinsona

Jest obchodzony 11 kwietnia, w dniu urodzin Jamesa Parkinsona, który jako pierwszy opisał objawy neurodegeneracyjne występujące w tym schorzeniu.

– Choroba Parkinsona przychodzi jak złodziej – powiedział podczas konferencji prasowej Wojciech Machajek, wiceprezes zarządu Fundacji Parkinsona. – Choroba kradnie pacjentom samodzielność we wszystkich codziennych, podstawowych czynnościach: poruszanie się, przygotowywanie posiłków, jedzenie, ubieranie się. Wymagają stałej opieki i pomocy przy większości codziennych czynności.

W Polsce na chorobę Parkinsona choruje około 100 000 osób, jedną z nich była moja matka Halina. Jej zmagania z chorobą Parkinsona to lata siedemdziesiąte minionego wieku, początki obecności lewodopy na naszym rynku.

Obecnie lewodopa w tabletkach jest w powszechnym dostępie, a dla osób z zaawansowanymi postaciami choroby także w postaci żelu dojelitowego jest preparat duodopa. Inne formy leczenia ciężkich postaci to głęboka stymulacja mózgu oraz apomorfina.

Ważne jest także wraz z farmakoterapią wdrożenie rehabilitacji ruchowej oraz stosowanie odpowiedniej diety, bogatokalorycznej i bogatobłonnikowej. Drżenie mięśniowe zabiera spożyte kalorie i pacjenci z chorobą Parkinsona często chudną, jeżeli nie dostają odpowiednio bogatokalorycznej diety.

Przyczyna choroby Parkinsona nie jest znana, zidentyfikowano do tej pory 18 miejsc w chromosomach, których mutacje są wiązane z rozwojem choroby Parkinsona. Więcej pod adresem https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3253033/.

HalinaLapinskaGdL400

Podczas konferencji zaprezentowano także książkę Parkinson. Poradnik dla pacjentów i ich bliskich, w której Iwona Schymalla rozmawia z pacjentami, ich rodzinami oraz specjalistami zajmującymi się chorobą Parkinsona.

Choroba Parkinsona to wiele trudnych chwil w życiu pacjentów i ich rodzin, niekiedy bywają też chwile zabawne.... Jak wtedy, gdy mój narzeczony przybył z pierwszą wizytą do domu przyszłych teściów, a jednym z dań na uroczystym obiedzie przygotowanym przeze mnie z tej okazji był kurczak. Moja matka w owym okresie mogła samodzielnie spożywać posiłki, czasami zdarzały się jednak małe niespodzianki. Gdy wszyscy ze smakiem pałaszowali kurczaka, moja matka teatralnym szeptem oznajmiła: Kawałek kurczaka wpadł mi za dekolt, pomóż mi go wydostać... Zręcznym ruchem przykryłam dekolt serwetką i wyciągnęłam fragment nadmiernie mobilnego dania obiadowego. Dalszych kłopotów na szczęście nie było.

Krystyna Knypl

GdL 5_2019